Emmanuel Macron pokonał Marine Le Pen w drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji. Zwycięstwo to jednak dopiero początek wyzwań. Nowy przywódca musi wskazać nazwiska współpracowników, a to, czy będzie mógł sprawnie zabrać się za realizację obietnic, będzie zależało w dużej mierze od wyniku czerwcowych wyborów parlamentarnych. Jak będą wyglądały najbliższe dni?
W drugiej turze wyborów Francuzi zdecydowali, że ósmym prezydentem V Republiki zostanie 39-letni Emmanuel Macron, centrysta stojący na czele ruchu politycznego En Marche. Na Macrona zagłosowało 66,1 proc. wyborców.
Kadencja ustępującego prezydenta Francois Hollande’a oficjalnie kończy się w niedzielę 14 maja. Dokładna data przejęcia obowiązków przez jego następcę nie została jeszcze podana. Zgodnie z tradycją Hollande powita Macrona w Pałacu Elizejskim i odbędzie z nim krótką rozmowę. Już najbliższy poniedziałek obaj wezmą udział w uroczystościach upamiętniających Dzień Zwycięstwa.
Kogo zaprosi do współpracy?
Zgodnie z oczekiwaniami Macron powinien podać nazwisko przyszłego premiera około 15 maja. Jak zapowiadał, będzie chciał wskazać kogoś, kto będzie mógł pełnić obowiązki przez dłuższy czas. "Guardian" wskazuje jednak, że niekoniecznie musi mu się to udać. Jeśli w zaplanowanych na następny miesiąc wyborach parlamentarnych jego ugrupowanie nie zdobędzie większości, być może będzie zmuszony zastąpić wybranego przez siebie premiera kandydatem wskazanym przez opozycję. Jeszcze przed niedzielnym głosowaniem Macron mówił, że ma już w głowie nazwisko kandydata, nie zdecydował się go jednak ujawnić
Brytyjski dziennik zwraca też uwagę, że przy dobieraniu współpracowników Macron będzie musiał umiejętnie połączyć obietnicę odnowienia francuskiej sceny politycznej z potrzebą sięgnięcia po doświadczonych polityków. Przyszły prezydent zapowiadał, że będzie kierował się doświadczeniem i kompetencjami kandydatów, a niekoniecznie ich znaczeniem politycznym.
Giełda nazwisk już trwa. Wśród osób typowanych na premiera przewija się popularny minister obrony w rządzie socjalistów Jean-Ives Le Drian, który jako jeden z pierwszych zaangażował się w kampanię wyborczą Macrona oraz Pascal Lamy, były dyrektor Światowej Organizacji Handlu.
Macron wspominał, że zastanawia się, czy nie postawić na kobietę. Jeśli się na to zdecyduje, szanse na tekę premiera ma Sylvie Goulard, europosłanka z centrowego Ruchu Demokratycznego (MoDem), którego lider Francois Bayrou sformował z Macronem sojusz. W mediach pojawia się także nazwisko Anne-Marie Idrac, byłej sekretarz stanu do spraw transportu. Według niektórych Goulard mogłaby objąć jednak stanowisko minister gospodarki. Innym wymienianym kandydatem jest Alain Juppe, doświadczony kandydat, były premier i mer Bordeaux, który brał udział w prawyborach partii Republikanie. Jak pisze "Guardian", Macron najprawdopodobniej będzie szukał współpracowników w szeregach dwóch dominujących na francuskiej scenie politycznej partii, przyciągając szanowanych polityków jak ministra pracy w rządzie Nicolasa Sarkozy'ego Xaviera Bertranda z prawicy czy mera Lyonu Gerarda Collomba z lewej strony. Szanse na ministerialną tekę ma także Francois Bayrou, który zdecydował się zrezygnować z prezydenckiego wyścigu i poprzeć Macrona. Wśród osób, które mogą otrzymać rządowe stanowisko, wymieniana jest też Christine Lagarde, dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Autor: kg\mtom / Źródło: Guardian, tvn24.pl