Czy właśnie mówicie mi, że nauczyciel usiadł na moim dziecku? - pytała zrozpaczona matka Leonardo Sancheza. Dwulatek udusił się w żłobku pod miękką pufą, na której usiadła opiekunka, by poczytać dzieciom książki. Miała nie zauważyć, że chłopczyk wszedł wcześniej pod pufę.
Leonardo Sanchez zmarł w czwartek 8 września w żłobku w West Jordan w amerykańskim stanie Utah. Dziecko weszło pod miękką pufę, znaną również jako "sakwa do siedzenia", na której następnie usiadła opiekunka. Gdy kobieta zorientowała się, że pod nią znajduje się dziecko, natychmiast wezwane zostało pogotowie.
Jego serce uratowało życie
Chłopczyk został przewieziony do szpitala, w którym jednak stwierdzono u niego śmierć mózgową, po czym zmarł tego samego dnia. Po śmierci rodzina Leonarda zgodziła się, by jego serce zostało przeszczepione innemu choremu dziecku.
Nie wiadomo, jak długo dziecko przebywało pod pufą, trwa śledztwo, które dopiero ma wyjaśnić okoliczności wypadku. Policja nie zatrzymała na razie nikogo w tej sprawie. Policja wstępnie uznała śmierć dwulatka za "tragiczny wypadek", jednak rodzina chłopca wciąż nie może uwierzyć w to, co się stało.
Jak podkreśliła matka Leonarda, na początku ciężko było w ogóle zrozumieć, w jaki sposób doszło do wypadku. - Gdy usłyszeliśmy o tym, wciąż powtarzałam "czy ty właśnie mówisz mi, że nauczyciel usiadł na moim dziecku?" - przyznała w rozmowie z magazynem "Time".
- Moje serce krwawi. Jak ktoś mógł zrobić coś takiego? Po prostu próbuję to zrozumieć - powiedział ojciec dziecka, Dan Sanchez. Jak dodał, chłopiec "był wysoki na ponad 90 centymetrów, nie był małym dwulatkiem".
Zakaz puf w żłobkach?
Rodzice dziecka postanowili teraz zaangażować się na rzecz zakazania miękkich puf w ośrodkach zajmujących się opieką nad małymi dziećmi. Jednocześnie ojciec dziecka podkreślił, że wybaczył opiekunce i zaakceptował fakt, że śmierć Leonarda była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.
Autor: mm\mtom / Źródło: Fox News, Time