Bilans ofiar dwóch piątkowych wybuchów w mieście Parachinar na północny Pakistanu wzrósł do co najmniej 45 zabitych i 261 rannych - poinformowały miejscowe władze. 62 osoby ranne w tych eksplozjach są w krytycznym stanie. Do ataku doszło na zatłoczonym targu w pobliżu przystanku autobusowego.
Wcześniej mówiono o 15 ofiarach śmiertelnych i 70 rannych.
- Do eksplozji doszło na targu. Dzieliły je trzy minuty - powiedział przedstawiciel pakistańskiego rządu Wazir Khan Wazir. Mieszkańcy miasta kupowali żywność, przygotowując się do kolacji podczas ramadanu, świętego miesiąca muzułmanów.
"Dwa wojskowe śmigłowce wystartowały z lotniska w Peszawarze, aby pomóc w transporcie rannych" - podało w oświadczeniu pakistańskie wojsko.
Do zamachu w mieście zamieszkanym głównie przez szyitów przyznała się powiązana z talibami sunnicka organizacja Lashkar-e-Jhangvi.
Sunnici atakują szyitów
W marcu 24 osoby zginęły, a 108 zostało rannych w podobnym zamachu w Parachinarze. Do ataku przyznała się wówczas radykalna sunnicka organizacja Jamatt ul-Ahrar.
Parachinar znajduje się na północny Pakistanu. Miasto, które jest stolicą okręgu Kurram, położone jest kilkanaście kilometrów od granicy z Afganistanem. Region wstrząsany jest aktami przemocy, w których sunnickie grupy atakują szyicką mniejszość.
Atak przed komisariatem
Był to drugi atak bombowy w piątek w Pakistanie. Kilka godzin wcześniej zamachowiec samobójca zdetonował ładunki umieszczone w samochodzie przed wejściem do komisariatu w Kwecie, która jest stolicą prowincji Beludżystan na południowym wschodzie kraju.
W ciężarówce znajdowało się co najmniej 75 kg materiałów wybuchowych. Do zamachu, w którym zginęło 14 osób, a rannych zostało 25, przyznało się tak zwane Państwo Islamskie.
Autor: bpm, arw//plw / Źródło: PAP