Amerykańska armia rozpoczyna przygotowania do stworzenia programu mającego doprowadzić do "rewolucji" w wykorzystaniu bezzałogowych samolotów na polu walki - pisze "The Washington Post", powołując się na rozmowy z wojskowymi. Drony mają w przyszłości "polować w watahach jak wilki".
Wojskowi w rozmowie z waszyngtońską gazetą zapowiedzieli, że w tym tygodniu dojdzie do serii spotkań w gronie oficerów amerykańskiej armii z politykami i tym ostatnim zostanie przedstawiony program, który w przyszłości doprowadzi być może nawet do wycofania pojedynczych dronów z użycia.
Program będzie tworzony przez specjalistów z agencji DARPA zajmującej się tworzeniem "zaawansowanych projektów obronnych".
Założenie programu jest proste, choć w tej chwili przekracza możliwości techniczne amerykańskiej armii.
Chodzi o to, by jeden żołnierz obecnie sterujący pojedynczym dronem na polu walki, mógł sterować całą ich gromadą.
System, który ma na to pozwolić, powinien być oparty o takie algorytmy, które pozwolą maszynom na "komunikowanie się" ze sobą w taki sposób, w jaki robią to wilki.
Te - jak wyjaśnili wojskowi - polują w watahach, "przy minimalnej komunikacji". Świetnie się jednak rozumieją i tak skonstruowany system pozwoliłby na godzenie i uzupełnianie działań dronów przez wciąż jednego wojskowego nadzorującego misję.
Pentagon chciałby, by drony uczestniczące w misji chroniły siebie nawzajem i "widziały", które z celów zostały zniszczone i wtedy zajmowały się kolejnymi.
Obecnie dron wyruszający na misję nie ma innego wsparcia lotniczego, przez co jego zestrzelenie oznacza zawsze jej koniec.
Autor: adso\mtom\kwoj / Źródło: The Washington Post
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org