W sądzie stanowym na Manhattanie w Nowym Jorku rozpoczął się proces Donalda Trumpa. Chodzi o potajemne przekazanie pieniędzy aktorce filmów pornograficznych Stormy Daniels w zamian za milczenie. To pierwszy w historii proces karny byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Proces rozpoczął się późnym popołudniem czasu polskiego. Donald Trump zjawił się w budynku sądu na Manhattanie już na godzinę przed jego formalnym rozpoczęciem. Wcześniej opublikował serię wpisów na swoim portalu społecznościowym, w których twierdził, że proces jest "ukartowany". Zapowiadał, że w sądzie będzie "walczył o wolność 325 milionów Amerykanów". Swoje oskarżenia powtórzył zebranym w sądzie dziennikarzom.
- To jest polityczne prześladowanie. To atak na Amerykę. Dlatego jestem dumny, że tutaj jestem - powiedział, stwierdzając jednocześnie, że w sprawę przeciwko niemu "bardzo mocno" zamieszany jest prezydent Joe Biden. Trump skarżył się też na "niekonstytucyjny" zakaz wypowiadania się na temat sędziego i jego rodziny oraz świadków w sprawie. Zakaz nałożono po serii jego komentarzy wymierzonych w te osoby. Prawnicy polityka złożyli też wniosek o wycofanie się sędziego Juana Merchana ze sprawy, lecz został on natychmiast odrzucony.
Prawie stu potencjalnych członków ławy przysięgłych
Proces zaczyna się od wyboru ławników i może potrwać miesiące.
Korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona, relacjonując to, co dzieje się w sądzie w Nowym Jorku, mówił, że "po raz pierwszy w historii rozpoczyna się proces kryminalny byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych". - I po raz pierwszy w historii stajemy przed sytuacją, że były prezydent Stanów Zjednoczonych może zostać skazany w procesie kryminalnym, może nawet dostać karę więzienia. Jeżeli proces rozpoczyna się teraz, ma szansę zakończyć właśnie przed wyborami. Jeżeli jakikolwiek z procesów Donalda Trumpa ma szansę zakończyć się przed wyborami, to ten, który rozpoczyna się dzisiaj w Nowym Jorku - dodał.
Około godziny 21.30 czasu polskiego Wrona przekazał, że do sądu wprowadzono 96 potencjalnych członków ławy przysięgłych, ale kandydatów pozostało już tylko 34, ponieważ większość z nich stwierdziła, że nie będzie w stanie być obiektywna ze względu na swoje poglądy polityczne i stosunek do Trumpa.
Jak relacjonował amerykański korespondent "Faktów" TVN, wyrok w sprawie Trumpa może teoretycznie zapaść za 6-8 tygodni, ale wszystko zależy m.in. od tego, ile dni, a może nawet i tygodni minie, zanim zostanie wyłoniona ławy przysięgłych.
Jak pisze Reuters, po wyborze ławy przysięgłych nastąpią oświadczenia wstępne stron procesu, a później odbędą się przesłuchania świadków, w tym Stormy Daniels i byłego prawnika Trumpa Michaela Cohena.
CZYTAJ TEŻ: Powraca "sprawa zombie". W poniedziałek ruszy pierwszy taki proces w historii. Oskarżonym Donald Trump
Potajemne przekazanie pieniędzy Stormy Daniels
4 kwietnia 2023 roku Donald Trump usłyszał w nowojorskim sądzie 34 zarzuty związane z fałszowaniem dokumentacji biznesowej, w tym zapłacenia 130 tysięcy dolarów w celu ukrycia negatywnych informacji, które zaszkodziłyby jego kampanii wyborczej z 2016 roku.
Kwota ta miała być przekazana na rzecz aktorki filmów dla dorosłych Stormy Daniels w zamian za jej milczenie o domniemanych relacjach seksualnych z Donaldem Trumpem. Były prezydent USA nie przyznał się do winy a całą sprawę nazwał "polowaniem na czarownice".
Źródło: PAP, Reuters