Prezydent USA Donald Trump podpisał rozporządzenie ustanawiające minimalną 10-procentową podstawową stawkę ceł dla towarów z całego świata oraz dodatkowe cła dla większości innych państw, w tym 20-procentowe cło na produkty z Unii Europejskiej. Jednocześnie wyeliminował lukę pozwalającą na bezcłowy import przesyłek o niewielkiej wartości.
W środę wieczorem decyzję prezydenta USA komentował premier Donald Tusk. "Przyjaźń oznacza partnerstwo. Partnerstwo oznacza rzeczywiste i prawdziwe wzajemne cła. Potrzebne są adekwatne decyzje" - napisał szef rządu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tusk po decyzji Trumpa: potrzebne są adekwatne decyzje
Na nagraniu opublikowanym w serwisie X premier Irlandii Micheal Martin wyraził ubolewanie z powodu decyzji administracji USA o nałożeniu ceł. Zapowiedział, że Irlandia będzie się starała negocjować z USA, zarówno dwustronnie, jak i we współpracy z pozostałymi krajami UE, aby "ograniczyć szkody" związane z decyzją Trumpa.
Brytyjski minister handlu: zachowujemy spokój
Brytyjski minister handlu Jonathan Reynolds podkreślił w komunikacie, że jego rząd przez ostatnie kilka tygodni był "w pełni skupiony na negocjowaniu umowy gospodarczej ze Stanami Zjednoczonymi, która wzmacnia nasze istniejące sprawiedliwe i zrównoważone relacje handlowe".
"USA są naszym najbliższym sojusznikiem, więc nasze podejście polega na zachowaniu spokoju i zaangażowania w osiągnięcie tej umowy, która, mamy nadzieję, złagodzi wpływ tego, co zostało ogłoszone dzisiaj" - dodał brytyjski minister, odnosząc się do ceł ogłoszonych przez Trumpa.
Reynolds zaznaczył, że Londyn nie chce wojny handlowej i liczy na zawarcie porozumienia, ale ostrzegł, że "rząd zrobi wszystko, co konieczne, by bronić brytyjskiego interesu narodowego, posiada szereg narzędzi i nie zawaha się podjąć działań".
Meloni: będziemy pracować nad porozumieniem
Szefowa włoskiego rządu oświadczyła w mediach społecznościowych, że "wprowadzenie przez USA ceł wobec Unii Europejskiej to krok, który uważa, za błędny i taki, który nie opłaca się żadnej ze stron".
Meloni podkreśliła: "Zrobimy wszystko, co możemy, by pracować nad porozumieniem ze Stanami Zjednoczonymi po to, by nie dopuścić do wojny handlowej, która nieuchronnie osłabiłaby Zachód z korzyścią dla innych globalnych aktorów".
"Jak zawsze będziemy działać w interesie Włoch i ich gospodarki, prowadząc dialog także z innymi europejskimi partnerami" - dodała premier.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Premier Kanady: będziemy walczyć
- Będziemy walczyć z tymi cłami poprzez środki zaradcze. Będziemy chronić naszych pracowników i zbudujemy najsilniejszą gospodarkę G7 - powiedział szef kanadyjskiego rządu Mark Carney w krótkiej wypowiedzi dla dziennikarzy.
Dodał, że działania Kanady "będą miały cel i będą silne" i ocenił, że amerykańskie cła "fundamentalnie zmienią system handlu międzynarodowego, negatywne skutki dla gospodarki amerykańskiej będą narastać z czasem, wpływ odczują miliony Kanadyjczyków".
Carney dodał, że w decyzji "zachowane zostały istotne elementy handlowej relacji między Kanadą a USA". Przy tym, podkreślił premier, inne cła, takie jak cła na stal i aluminium, nałożone wcześniej na Kanadę pozostały, wchodzą w życie cła na samochody, a USA zapowiadają kolejne cła "w tak zwanych sektorach strategicznych, farmaceutykach, drewnie budowlanym, półprzewodnikach".
Premier Kanady zapowiedział, że po zaplanowanych spotkaniach, m.in. z premierami prowincji i terytoriów, w czwartek "będziemy mieli więcej do powiedzenia".
Premier Australii: Trump nie zachował się jak przyjaciel
Krótko po ogłoszeniu przez Trumpa "ceł wzajemnych" na towary sprowadzane do USA z innych państw premier Australii Anthony Albanese ocenił, że decyzja ta nie była niespodziewana, ale przewidziane dla Australii cła w wysokości 10 procent są "całkowicie nieuzasadnione".
- Prezydent Trump odnosił się do taryf wzajemnych. Taryfa wzajemna wynosiłaby zero, a nie 10 procent - powiedział premier Australii. Jego zdaniem decyzje Trumpa "nie mają oparcia w logice" i "to nie są działania przyjaciela".
Albanese ocenił, że to ostatecznie Amerykanie zapłacą najwięcej za wojnę handlową wszczętą przez Trumpa i dlatego nie zamierza nakładać ceł odwetowych na towary z USA - przekazał australijski dziennik "Daily Telegraph".
Korea Południowa: sytuacja bardzo poważna
"Sytuacja jest bardzo poważna, zbliża się realna groźba globalnej wojny celnej, dlatego rząd musi wykorzystać wszystkie dostępne możliwości, aby przezwyciężyć ten kryzys handlowy" - oświadczył pełniący obowiązki prezydenta Korei Południowej Han Duk Su, krótko po tym, jak prezydent USA Donald Trump ogłosił 25-procentowe dla Korei Południowej, obowiązujące od przyszłej środy.
Podczas nadzwyczajnego posiedzenia zespołu zadaniowego ds. strategii gospodarczej i bezpieczeństwa, w którym uczestniczyli m.in. minister finansów Czoi Sang Mok i minister przemysłu Ahn Duk Gun, Han polecił dokładną analizę szczegółów i wpływu nowych ceł, we współpracy z przedsiębiorstwami, oraz aktywne zaangażowanie się w negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi w celu zminimalizowania szkód dla kraju - pisze agencja Yonhap.
Polecił również rządowi szybkie opracowanie nadzwyczajnych środków wsparcia dla firm i sektorów dotkniętych cłami, w szczególności dla przemysłu motoryzacyjnego. Jeszcze w czwartek Han będzie przewodniczył spotkaniu z sektorem prywatnym, aby omówić działania.
Japonia "poważnie zaniepokojona"
Rząd w Tokio wyraził w czwartek "poważne zaniepokojenie" w związku z decyzją Trumpa o nałożeniu ceł, kwestionując zgodność tego kroku z zasadami Światowej Organizacji Handlu (WTO) oraz dwustronną umową handlową. Produkty z Japonii zostały objęte 24-proc. stawką.
Główny sekretarz rządu Yoshimasa Hayashi oświadczył, że Tokio stanowczo wezwało Waszyngton do wycofania się z decyzji administracji Trumpa o nałożeniu ceł na japońskie produkty. Hayashi wyraził przekonanie, że wprowadzenie taryf "może mieć duży negatywny wpływ na globalną gospodarkę i system handlowy".
Minister handlu Japonii Yoji Muto poinformował, że Tokio będzie kontynuować starania o zwolnienia z amerykańskich ceł. Muto przekazał, że podczas wcześniejszego spotkania online z sekretarzem handlu USA Howardem Lutnickiem wyraził ubolewanie z powodu planowanych taryf, argumentując, że utrudnią one firmom inwestowanie na rynku amerykańskim i zaszkodzą największej gospodarce świata.
Autorka/Autor: asty/kab
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: JIM LO SCALZO/PAP/EPA