Nie jest normalną sytuacją, w której prywatni właściciele firm decydują o tym, czy prezydent Stanów Zjednoczonych, czy w ogóle ktokolwiek, może się komunikować, czy nie – powiedział w "Kropce nad i" Radosław Sikorski, obecny europoseł Platformy Obywatelskiej i były minister spraw zagranicznych. Komentował zablokowanie ustępującemu prezydentowi USA Donadowi Trumpowi kont w mediach społecznościowych. Sikorski uznał jednak, że w tym przypadku "chyba platformy nie miały wyjścia".
Twitter na stałe zablokował konto odchodzącego prezydenta USA Donalda Trumpa z powodu "ryzyka dalszego podżegania do przemocy" po szturmie jego zwolenników na Kapitol, kiedy w Kongresie trwało posiedzenie w sprawie zatwierdzenia wyniku wyborów prezydenckich. Tego dnia, w trakcie zamieszek, Trump opublikował na Twitterze nagranie wideo, w którym wzywał swoich zwolenników do pokojowego rozejścia się do domów, mówiąc jednak, że "wybory skradziono" i że zostały one sfałszowane, choć nigdy nie przedstawiono na to dowodów.
"Chyba platformy nie miały wyjścia"
Obecny europoseł Platformy Obywatelskiej i były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski skomentował w "Kropce nad i" w TVN24 zablokowanie kont ustępującego amerykańskiego prezydenta w mediach społecznościowych.
- Chyba platformy nie miały wyjścia, bo jeden z użytkowników nawoływał do przestępstw i pewnie same się bały odpowiedzialności karnej czy cywilnej. Natomiast nie jest normalną sytuacją, w której prywatni właściciele firm decydują o tym, czy prezydent Stanów Zjednoczonych, czy w ogóle ktokolwiek, może się komunikować, czy nie - ocenił.
- Dlatego w Parlamencie Europejskim przygotowujemy "digital act", czyli prawo, które to ureguluje, abyśmy nie zależeli od widzimisię właścicieli tych algorytmów i tych platform – mówił dalej Sikorski.
"Wolność słowa jednocześnie oznacza też odpowiedzialność za słowo"
Zwrócił przy tym uwagę, że "nie można uciekać od rzeczywistości, w której media społecznościowe są bardzo ważnym elementem demokracji". - Ja zresztą uważam, że sam kształt algorytmów powinien być kwestią (poddaną – red.) regulacji, bo one dzisiaj nas zachęcają do rzucania się sobie nawzajem do gardeł, a powinny zachęcać do rzeczowej dyskusji – dodał.
Jak mówił europoseł PO, "wolność słowa jednocześnie oznacza też odpowiedzialność za słowo". Sikorski pytany, czy słusznie konta amerykańskiego prezydenta zostały zablokowane, odparł: - Uważam, że słusznie, bo Trump zachęcał swoich ludzi do rebelii.
- Uważam, że trzeba było mu wyłączyć ten dostęp wiele lat temu. Przecież to jest ktoś, kto kłamał codziennie i nawoływał do popełniania przestępstw już wcześniej – dodał.
"Pytanie, czy znajdzie się tym razem kilku republikańskich senatorów, którzy powiedzą: dosyć"
Po wydarzeniach na Kapitolu demokraci wnieśli rezolucję, która wzywała do odsunięcia prezydenta Donalda Trumpa z urzędu na mocy 25. poprawki do konstytucji. Izba Reprezentantów nie była jednak jednomyślna w sprawie rezolucji. W związku z tym prawdopodobnie we wtorek dojdzie do debaty oraz głosowania nad dokumentem.
Ponadto demokraci w Izbie Reprezentantów wnieśli w poniedziałek rezolucję zawierającą artykuł impeachmentu wobec ustępującego prezydenta USA, by ewentualnie na jego mocy usunąć Trumpa z urzędu. W 2019 roku Donald Trump był już objęty procedurą impeachmentu. Kontrolowany wówczas przez republikanów Senat uniewinnił go jednak od oskarżeń przedstawionych przez Izbę Reprezentantów.
Sikorski ocenił w TVN24, że gabinet Trumpa raczej go nie odwoła, "bo zdaje się, że republikanie nie chcą użyć 25. poprawki". - Więc pozostałoby powtórzenie procedury impeachmentu, ale do tego potrzeba 2/3 w Senacie. Poprzednio nie wystarczyło. Pytanie, czy znajdzie się tym razem kilku republikańskich senatorów, którzy powiedzą "dosyć" – mówił eurodeputowany.
- Uważam, że to byłoby dobre – przyznał Sikorski, dodając, że zachowanie Trumpa "nie powinno ujść płazem".
Sikorski: tyle zainwestowali w Trumpa, że boją się, że z Bidenem nie zbudują sobie relacji
Były szef MSZ pytany, dlaczego jego zdaniem polska prawica stale trzyma stronę Trumpa, ocenił, że "to jest z jednej strony zacietrzewienie ideologiczne". - Mamy po prostu w Polsce polskich trumpistów – powiedział.
- Z drugiej strony to jest taki symbol utopionych kosztów. Już tyle zainwestowali w Trumpa, że boją się, że z Bidenem sobie nie zbudują relacji i boją się tej samotności ideologicznej, która za chwilę będzie udziałem ludzi, którzy popełnili poważne błędy w polskiej polityce zagranicznej – dodał Sikorski. - Ja ostrzegałem (…), żeby nie stawiać wszystkich żetonów na Trumpa, że Polska potrzebuje mieć dobre relacje z każdym, kto wygra wybory w Stanach Zjednoczonych – powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24