Wobec rosnącej krytyki działań Donalda Trumpa, któremu zarzuca się sprowokowanie zwolenników do szturmu na Kongres, w amerykańskiej debacie publicznej pojawiają się głosy o konieczności odsunięcia prezydenta od sprawowania urzędu. Przy tej okazji część polityków i komentatorów wspomina o 25. poprawce do konstytucji Stanów Zjednoczonych. Czym jest ten zapis i jak do odsunięcia głowy państwa miałby przyczynić się wiceprezydent Mike Pence?
W środę do Kongresu wdarli się zwolennicy Donalda Trumpa. Wewnątrz budynku, gdzie odbywała się sesja obydwu izb mających formalnie zatwierdzić wynik wyborów prezydenckich z 3 listopada, doszło do starć z policją. W trakcie zamieszek życie straciły cztery osoby. Szef policji w Waszyngtonie Robert Contee potwierdził, że wśród zmarłych jest kobieta, która została postrzelona przez policję Kapitolu, a także trzy inne osoby, które zginęły w "nagłych wypadkach". Dokładne przyczyny ich zgonów nie zostały określone, doniesienia mówiły jednak m.in. o jednej z osób, która miała spaść z dużej wysokości.
Krytycy Trumpa oceniają, że to urzędujący prezydent podburzył swoich stronników do szturmu na Kapitol. Urzędujący prezydent nie zaakceptował wyników listopadowych wyborów, przekonując, że ma dowody na fałszerstwa, do jakich rzekomo dochodziło w czasie głosowania. Ani on, ani nikt z jego otoczenia jednak ich nie przedstawił. Nie znaleźli ich m.in. republikańscy gubernatorzy kilku stanów, w których wygrał demokrata Joe Biden.
Wśród niektórych kongresmenów obwiniających Trumpa o prowokowanie w środę do przemocy, pojawiły się głosy o konieczności odsunięcia go z urzędu, zanim jeszcze 20 stycznia zaprzysiężony zostanie Joe Biden.
Czy da się odsunąć prezydenta od władzy?
Amerykańskie przepisy przewidują dwa sposoby usunięcia głowy państwa ze stanowiska.
Pierwszym z nich jest impeachment. To skomplikowany i długotrwały proces, który pozwala Kongresowi na odsunięcie głowy państwa przed upływem jego kadencji, jeżeli większość jego członków zdecyduje, że dopuścił się on zdrady, przekupstwa lub innej poważnej zbrodni oraz przestępstw. W 2019 roku procedurą impeachmentu Donald Trump był już objęty. Kontrolowany wówczas przez republikanów Senat uniewinnił go jednak od oskarżeń postawionych przez Izbę Reprezentantów.
Trump był trzecim prezydentem USA w historii, wobec którego uruchomiono tę procedurę. Wcześniej Kongres wszczął ją przeciw Andrew Johnsonowi (1865-1869) i Billowi Clintonowi (1993-2001). Richardowi Nixonowi impeachment groził, ale prezydent odszedł z urzędu, by go uniknąć.
Jest też druga droga
Drugą ścieżkę do odsunięcia prezydenta od władzy daje 25. poprawka do amerykańskiej konstytucji. Została ona przyjęta w 1967 roku w reakcji na zabójstwo Johna F. Kennedy’ego w 1963 roku i opisuje procedurę sukcesji głównego amerykańskiego urzędu w wyniku niemożliwości sprawowania władzy przez przywódcę.
W 4. punkcie poprawki wskazana jest procedura, jaką należy podjąć, jeżeli prezydent jest niezdolny do sprawowania funkcji, ale nie chce dobrowolnie zrezygnować z urzędu.
Zdaniem ekspertów cytowanych przez brytyjskiego "Guardiana", w założeniu twórców 25. poprawki rozwiązanie to może być zastosowane jedynie w wypadku niezdolności fizycznej lub psychicznej głowy państwa do pełnienia urzędu. Według innych – poprawkę można wprowadzić w życie także w przypadku, gdy sprawowanie urzędu przez prezydenta staje się "niebezpieczne".
Jak to działa?
Aby zastosować 25. poprawkę, wiceprezydent (w tym przypadku Mike Pence) oraz większość członków gabinetu prezydenta, musieliby zadeklarować, że głowa państwa nie jest zdolna do sprawowania urzędu. O takiej opinii musi pisemnie zostać poinformowany Kongres.
Władzę niezwłocznie przejmuje w takim przypadku wiceprezydent. Prezydent może jednak zaprotestować, a wtedy jeśli wiceprezydent i gabinet to zakwestionują, ostateczną decyzję podejmuje Kongres. Do czasu podjęcia decyzji przez deputowanych, pracami rządu kieruje wiceprezydent.
By Kongres mógł potwierdzić odsunięcie prezydenta od funkcji bazując na 25. poprawce, w głosowaniu w obydwu izbach potrzebna jest większość dwóch trzecich głosów, co przy obecnym układzie sił może być trudne do osiągnięcia. Jak jednak tłumaczy Paul Campos, konstytucjonalista z Uniwersytetu Kolorado, kontrolowana przez demokratów Izba Reprezentantów mogłaby z łatwością opóźniać głosowanie w tej sprawie do czasu wygaśnięcia kadencji Donalda Trumpa.
Wtedy do 20 stycznia administracją kierowałby wiceprezydent Mike Pence.
Zdaniem Camposa 25. poprawka, której zastosowanie jest o wiele szybsze niż procedura impeachmentu, mogłaby zostać zastosowana wobec Trumpa. - Pence mógłby natychmiast objąć urząd, podczas gdy impeachment może się ciągnąć – tłumaczył, cytowany przez dziennik "Guardian".
§1. W razie usunięcia prezydenta z urzędu albo jego śmierci lub ustąpienia prezydentem zostaje wiceprezydent. §2. Ilekroć urząd wiceprezydenta pozostaje nie obsadzony, prezydent mianuje wiceprezydenta, który obejmuje stanowisko po uchwale zatwierdzającej, podjętej większością głosów obu izb Kongresu. §3. Ilekroć prezydent złoży prezydentowi ad interim Senatu i przewodniczącemu Izby Reprezentantów pisemne oświadczenie, że nie może sprawować władzy i zadań swojego urzędu, władzę tę i zadania sprawować będzie wiceprezydent jako pełniący obowiązki prezydenta, dopóki prezydent nie złoży powyższym adresatom pisemnego oświadczenia, że przeszkoda ustała. §4. Ilekroć prezydent i większość kierowników resortów lub innego ciała określonego przez Kongres w drodze ustawy złoży prezydentowi ad interim Senatu i przewodniczącemu Izby Reprezentantów pisemne oświadczenie, że prezydent nie może sprawować władzy i zadań swojego urzędu, wiceprezydent niezwłocznie przejmuje władzę i zadania tego urzędu jako pełniący obowiązki prezydenta. Jeżeli następnie prezydent złoży prezydentowi ad interim Senatu i przewodniczącemu Izby Reprezentantów pisemne oświadczenie, że jego niemożność już nie zachodzi, wówczas przejmuje znów władzę i zadania swojego urzędu, chyba że wiceprezydent i większość kierowników resortów lub innego ciała, określonego przez Kongres w drodze ustawy, złoży do dni czterech prezydentowi ad interim Senatu i przewodniczącemu Izby Reprezentantów swoje pisemne oświadczenia, że prezydent nie może sprawować władzy i zadań swojego urzędu. w takim wypadku rozstrzyga Kongres; jeżeli nie jest to okres sesji, zbiera się w tym celu w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Jeżeli Kongres w ciągu dwudziestu jeden dni od otrzymania powyższego pisemnego oświadczenia, a gdy nie jest to okres sesji – w ciągu dwudziestu jeden dni od zebrania się, stwierdzi uchwałą podjętą większością dwu trzecich głosów każdej izby, że prezydent nie może sprawować władzy i zadań swojego urzędu, wówczas wiceprezydent będzie je sprawował nadal; w przeciwnym razie prezydent znowu przejmuje władzę i zadania swojego urzędu.
Politycy i media wzywają do odsunięcia Trumpa
Amerykańskie media - waszyngtoński portal The Hill i sieć CBS - podały, że członkowie administracji USA rozważają wykorzystanie 25. poprawki wobec prezydenta Donalda Trumpa. "Sam fakt, że na najwyższych szczeblach rządu USA, wśród członków gabinetu omawiana jest taka możliwość, jest bardzo godny odnotowania" – ocenia komentatorka CBS Margaret Brennan.
Mike Pence’a do zastosowania 25. poprawki wezwali wszyscy członkowie komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów z ramienia Partii Demokratycznej, w tym jej przewodniczący Jerry Nadler.
Urodzony w Polsce demokratyczny kongresmen Tom Malinowski ocenił w komentarzu dla "Politico", iż "nie jest niemożliwe", że Kongres podejmie w tej sprawie decyzję ponad partyjnymi podziałami.
Głosy o usunięcie Trumpa z urzędu pojawią się także wśród członków Partii Republikańskiej. Dziennik "The Huffington Post" cytuje republikańskiego gubernatora stanu Vermont Phila Scotta, który w serii wpisów na Twitterze wezwał do odsunięcia Trumpa od władzy. "Nie ma wątpliwości, że przywidzenia, kłamstwa i egocentryzm prezydenta doprowadziły nas - krok po kroku - do tego bardzo niskiego, bardzo niebezpiecznego momentu w historii Ameryki" – napisał Scott.
Republikański kongresmen ze stanu Illinois Adam Kinzinger także zaapelował o uruchomienie procedury wobec Donalda Trumpa. "Z bólem serca, przez wzgląd na naszą demokrację, wzywam do uruchomienia 25. poprawki" – napisał na Twitterze w czwartek. - Wszystko wskazuje na to, że prezydent się zagubił. Nie tylko względem swoich obowiązków czy przysięgi, ale wobec samego siebie – dodał w filmie opublikowanym pod wpisem.
O odsunięcie prezydenta od pełnienia obowiązków zaapelowały w komentarzach redakcyjnych niektóre amerykańskie media, w tym "Washington Post" i "Miami Herald". "Prezydent nie jest zdolny do tego, by przez następnych 14 dni piastować swój urząd. Każda sekunda, przez którą zachowuje swe szerokie uprawnienia, jest zagrożeniem dla porządku publicznego i bezpieczeństwa narodowego" – głosi komentarz "WaPo" zamieszczony na stronie internetowej w nocy ze środy na czwartek czasu lokalnego.
Co stało się na Kapitolu
- Zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się w środę do siedziby Kongresu USA, który miał ostatecznie potwierdzić ważność wyborów prezydenckich. Protestujący starli się z policją, doszło do użycia gazu. Posiedzenie Kongresu zostało przerwane.
- W odpowiedzi na te wydarzenia prezydent elekt Joe Biden zaapelował do Trumpa, by "wypełnił swoją przysięgę, bronił konstytucji i zażądał zakończenia tego oblężenia". Krótko po słowach Trump opublikował na Twitterze nagranie wideo, w którym wezwał swoich zwolenników do pokojowego rozejścia się do domów. Podtrzymał swoje zdanie, że wybory zostały sfałszowane.
- W wyniku starć zginęły cztery osoby, a ponad 60 zostało aresztowanych. Pierwszą ofiarą była kobieta, która została postrzelona w gmachu Kongresu. Następnie waszyngtońska policja poinformowała o trzech kolejnych przypadkach śmiertelnych, chociaż nie podała, co było bezpośrednią przyczyną śmierci.
- W Waszyngtonie wprowadzono stan wyjątkowy, który będzie obowiązywał do 21 stycznia, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu Joe Bidena na prezydenta. Do stolicy USA wkroczył też oddział Gwardii Narodowej. Według CNN i dziennika "New York Times", rozkaz zatwierdził wiceprezydent Mike Pence, a nie Donald Trump.
- Kongres, który wieczorem wznowił obrady, zatwierdził wybór Joe Bidena na prezydenta USA.
Źródło: Guardian, PAP, tvn24.pl