- Nikt nie szanuje kobiet bardziej niż ja - stwierdził w pewnym momencie środowej debaty prezydenckiej Donald Trump, odpowiadając na zarzuty Hillary Clinton odnoszącej się do kwestii oskarżeń o molestowanie, jakie pod jego adresem wysunęło w ostatnich dniach wiele kobiet.
Stosunek Trumpa do kobiet, a także szerzej - prawa kobiet - zajęły dość dużo miejsca w ostatniej debacie kandydatów w wyborach prezydenckich za oceanem.
"Nikt nie szanuje kobiet bardziej niż ja"
Eksperci przewidywali, że Hillary Clinton odniesie się w jej trakcie do ujawnionego na początku października nagrania z 2005 r., na którym Trump mówi o "rzucaniu się" na kobiety i ich napastowaniu oraz do pierwszych, publicznych oskarżeń wysuwanych pod jego adresem po latach przez kobiety, które twierdzą, że były molestowane.
Clinton rzeczywiście zaatakowała, jednak nie sugerowała jego odpowiedzialności, a wskazywała na język, jakim się posługuje, mówiąc o kobietach. Przypominając o tym, że Trump w ostatnich dniach uznał oskarżenia za "spreparowane", bo część wysuwających je kobiet "nie jest wystarczająco atrakcyjna", by wzbudzić jego zainteresowanie, kandydatka demokratów uznała, że biznesmen "uważa, że poniżając kobiety staje się większy". - Nie sądzę, by istniała kobieta, która nie wie, jak to jest - dodała.
W odpowiedzi kandydatka demokratów usłyszała od Trumpa, że ten "czuje, że to jej sztab" stoi za nagłym pojawieniem się tylu rzekomo skrzywdzonych przez niego kobiet. Biznesmen dodał, że "nawet nie przeprosił za to żony, bo nie miał za co", i że "nikt nie szanuje kobiet bardziej niż on".
Te ostatnie słowa wywołały tak żywą reakcję publiczności, że prowadzący debatę musiał ją uspokajać.
Aborcja i prawa kobiet
Clinton i Trump mówili też o prawach kobiet i prawie do aborcji, w obu przypadkach łącząc tę kwestię z wyborem sędziów do Sądu Najwyższego.
Trump zapowiedział, że jako prezydent wybierze konserwatywnych sędziów "pro life", wspierających ruchy walczące o zakaz aborcji. Trump powiedział, że gdyby na jego biurku pojawił się projekt zaostrzający aborcję to nie miałby nic przeciwko temu.
- Sąd Najwyższy musi stać po stronie ludzi, bronić praw kobiet, osób LGBT - ripostowała Clinton, zdecydowanie opowiadając się przeciwko ograniczaniu prawa kobiet do aborcji. Podkreślała, że decyzja o jej przeprowadzeniu jest najtrudniejszą, jaką kobieta może kiedykolwiek podjąć i rząd nie powinien się w nią mieszać.Przypomniała też wypowiedź Trumpa z wiosny tego roku, gdy stwierdził, że zaakceptowałby "jakąś formę kary" dla kobiet, które zdecydują się na przeprowadzenie aborcji.
Trump nie pozostał dłużny. Stwierdził, że stanowisko kandydatki demokratów, która mówiła wielokrotnie o potrzebie "rozszerzenia" prawa do aborcji, oznaczałoby, że "będzie można wyrwać dziecko z łona matki w dziewiątymi miesiącu" ciąży.
Kto wygrał debatę? Możesz zagłosować w naszej aplikacji:
Autor: adso / Źródło: New York Times, PAP