Przedstawiciele chińskiej mniejszości po raz kolejny zgromadzili się na ulicach stolicy Francji, by okazać wsparcie rodzinie Shaoyo Liu, który został w niedzielę wieczorem zastrzelony przez policję w swoim własnym mieszkaniu w Paryżu. Protest przebiegał początkowo spokojnie. Później jednak doszło do starć pomiędzy grupą około trzystu demonstrantów a funkcjonariuszami, którzy użyli gazu łzawiącego.
Do zabójstwa 56-letniego Shaoyo Liu doszło w niedzielę wieczorem. Mężczyzna został zastrzelony przez policję w swoim mieszkaniu w Paryżu. Według policji, miał rzucić się na funkcjonariusza z nożyczkami. Rodzina, która była z nim wówczas w mieszkaniu, twierdzi natomiast, że 56-latek nikogo nie zranił, a nożyczki miał akurat w ręku, bo używał ich do cięcia ryb w kuchni.
Gniew mniejszości
Zdarzenie wywołało oburzenie mniejszości chińskiej, która już w poniedziałek zorganizowała w XIX dzielnicy Paryża, w której mieszkał Shaoyo Liu, około 150-osobowy protest, który przerodził się w burdy i starcia z policją. Uszkodzono cztery policyjne radiowozy.
We wtorek wieczorem przed komisariatem policji w tej samej dzielnicy protestowało już kilkaset osób i także doszło do starć. W ciągu tych dwóch pierwszych nocy protestów zatrzymano w sumie 45 osób, w tym osiem nieletnich, za atakowanie policjantów i rzucanie niebezpiecznymi przedmiotami.
W niedzielę demonstracje wciąż trwały. Mimo apeli rodziny zmarłego o powstrzymanie się od przemocy, grupa około trzystu osób usiłowała przedrzeć się przez policyjny kordon, krzycząc m.in. "policja to mordercy". Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP, Reuters