Zwierzchnik buddyzmu tybetańskiego i Tybetańczyków Dalajlama XIV odpowiadał w piątek w serwisie społecznościowym Twitter na pytania o przyszłość Tybetu. Do godzinnej sesji na Twitterze doszło na prośbę mieszkającego w Pekinie chińskiego pisarza Wanga Lixionga, który nawrócił się na buddyzm tybetański.
Zapis rozmowy z dalajlamą umieszczony na profilu Wanga na Twitterze śledziło w piątek wieczorem ponad 8 tys. osób.
Według Wanga pytania do rozmowy nadesłało ponad 1200 osób. W piątek dalajlama odpowiadał na te, które powtarzały się najczęściej.
Kilka z pytań dotyczyło przyszłości Tybetu po śmierci Dalajlamy XIV. "Przeżyłem wiele epok i widziałem duże zmiany" - odpowiedział Dalajlama XIV. Wskazał, że już obecnie część emerytowanych członków partii i rządu, jak również intelektualistów uważa, że chińska polityka etniczna nie jest sprawiedliwa i wymaga przemyślenia.
Wyraził też nadzieję, że "w nie tak odległej przyszłości dojdzie do zmiany i problemy zostaną rozwiązane". W piątkowej rozmowie nie było wzmianki o jego powrocie do Chin.
Głos w pustce
Za pośrednictwem chińskiego tłumacza dalajlama na Twitterze przekazywał m. in. krytyczne uwagi o polityce chińskich władz w Tybecie.
Nie jest jasne, ilu ludzi w Chinach zapoznało się z tymi uwagami. W Chinach dostęp do Twittera jest zablokowany, niemniej usługa ta jest bardzo popularna wśród tysięcy Chińczyków, szczególnie wśród działaczy, którzy jakoś potrafią ominąć blokadę.
Dalajlama powiedział w piątek, że przepaść dzieląca Tybetańczyków i stanowiących chińską większość Hanów "pogłębia się coraz bardziej" i że w niektórych rejonach dochodzi do tak dramatycznego wzrostu liczby Hanów, że "kultura tybetańska przeżywa wielki kryzys".
Dwie wersje rzeczywistości
Chiny utrzymują, że Tybet od wieków stanowi część ich terytorium, a Tybetańczycy - że ich ojczyzna przez większą część historii cieszyła się niezależnością i uważają Dalajlamę XIV, który od 1959 roku żyje na wygnaniu w Indiach, za swego prawowitego przywódcę.
Władze Pekinu twierdzą, że dalajlama narusza suwerenność Chin, usiłując doprowadzić do niezależności Tybetu; dalajlama natomiast mówi, że chce tylko autonomii dla swoich rodaków, kulturowo i językowo odrębnych od Chińczyków.
Tybetańczycy w Chinach od dawna skarżą się na restrykcje, z jakimi spotyka się wyznawany przez nich buddyzm, na kampanie propagandowe władz przeciwko dalajlamie i napływ Hanów do regionów (tzw. Wielkiego Tybetu poza granicami autonomicznego regionu, czyli obecnych chińskich prowincji) od wieków zamieszkiwanych przez Tybetańczyków.
Sytuacja ta leżała u podłoża zamieszek w 2008 roku, w których zginęło według strony tybetańskiej i działaczy praw człowieka około 200 osób; wielu ludzi zostało poddanych później prześladowaniom przez chińskie władze.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24