"Czują się jak sieroty". Jeśli Kongres odmówi Obamie, ryzyko wojny z Iranem wzrośnie?


Choć oficjalnie władze Izraela zachowują milczenie na temat odwlekania przez Waszyngton ataku na Syrię, niektórzy izraelscy eksperci są zaniepokojeni zwłoką Baracka Obamy w ataku na Syrię. Skoro Amerykanie wahają się w tej sprawie, czy nie zawahają się w przypadku agresywnej postawy Iranu?

Premier Izraela Benjamin Netanjahu podkreślił w niedzielę przed posiedzeniem rządu, że jego kraj jest gotowy na wszystkie scenariusze. - Izrael jest spokojny i pewien swego, obywatele Izraela wiedzą, że jesteśmy gotowi na wszystkie scenariusze - zadeklarował Netanjahu.

Jak pisze "New York Times", za zamkniętymi drzwiami Netanjahu apelował jednak do swoich ministrów o to, by o Amerykanach i ich podejściu do Syrii nie dyskutowali publicznie. - Proszę was, żebyście nie działali nierozważnie i nieodpowiedzialnie względem naszych sojuszników - miał powiedzieć premier, dodając, że "takie oświadczenia nie służą obywatelom Izraela".

Oświadczenie wydał za to prezydent Szimon Peres. Obama "ma prawo raczej iść na wojnę z poparciem Kongresu niż bez niego (...). Sądzę, że ma powody myśleć, iż dostanie zielone światło" - powiedział Peres w specjalnym wywiadzie dla radia wojskowego z okazji żydowskiego Nowego Roku, który przypada w środę. - Uważam, że mamy prawo rozważyć za i przeciw (...) raczej przed niż po takiej interwencji - dodał izraelski prezydent. Podkreślił przy tym, że "ufa (Obamie) we wszystkim, co dotyczy Izraela". Izrael, sąsiad Syrii, przygotowywał się na ewentualne syryjskie ataki odwetowe, gdyby mocarstwa zachodnie uderzyły na Syrię. Rozmieścił wszystkie systemy obrony przeciwrakietowej, ogłoszono ograniczoną mobilizację rezerwistów obrony cywilnej i jednostek obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej, rozdawano też maski przeciwgazowe.

Nie Syria problemem, lecz Iran

Bardziej jednak niż ataku odwetowego Baszara el-Asada w Tel Awiwie politycy obawiają się wpływu, jaki konflikt i stopień zaangażowania w niego USA - według krytyków stopień braku zaangażowania - będzie miał na szerszą sytuację w regionie, szczególnie zaś na stosunki między Iranem a Izraelem.

Jak pisze "NYT", Izrael postrzega kwestię syryjską jako test dla administracji Obamy w dotrzymywaniu słowa i wiarygodności we wprowadzaniu w życie sankcji za przekroczenie ustanawianych przez Waszyngton "czerwonych linii". Skoro USA z taką zwłoką reagują na przekroczenie takiej granicy (użycie broni chemicznej) przez Syrię, jak zareagują, gdy Iran znajdzie się na krawędzi pozyskania technologii umożliwiającej pozyskanie broni atomowej?

Sceptyczni eksperci

Izraelsko-irański ekspert w sprawach regionalnych i współautor książki o programie nuklearnym Teheranu, Meir Javedanfar, napisał na Twitterze, że jeśli Kongres odmówi Obamie zgody na atak na Syrię, szanse na jednostronny atak Izraela na Iran "znacznie wzrosną".

Podobnego zdania są eksperci cytowani przez "NYT". "Ludzie pytają, czy jeśli (Amerykanie zwlekają) w tak stosunkowo prostej sprawie jak atak na Syrię, jak zareagują przeciwko Iranowi?", mówi Michael Herzog z Washington Institute for Near East Policy. Ari Shavit z "Haareca" mówi zaś wprost, że Izrael, ale i inne kraje na Bliskim Wschodzie, "czują się jak sieroty", które zastanawiają się, "czy w Waszyngtonie nadal jest odpowiedzialny, zaangażowany rodzic, który rozumie, co się dzieje i chce działać".

Dan Gillerman, były ambasador Izraela przy ONZ, mówi zaś najostrzej. Jego zdaniem zachowanie USA w ostatnich tygodniach kładzie się cieniem na relacje z Tel Awiwem i każe wątpić w to, czy na Waszyngton Izraelczycy mogą liczyć.

Decyzja Obamy, by przekazać sprawę ataku na Syrię Kongresowi to, zdaniem Gillermana, poważne "dyplomatyczne i polityczne fiasko przypominające czasy Cartera".

Obama podpiera się Kongresem

Szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry powiedział w niedzielę, że USA mają dowody, iż w Syrii użyto sarinu. Dowodów tych dostarczyły próbki włosów i krwi przekazane Waszyngtonowi przez tych, którzy jako pierwsi pospieszyli z pomocą ofiarom ataku w Damaszku. Według informacji Waszyngtonu w ataku tym zginęło 1429 osób. Prezydent Barack Obama podkreślił, że był to najgorszy atak chemiczny w XXI wieku. Kerry wyraził przekonanie, że Kongres USA poprze prezydenta Obamę, który zdecydował o ograniczonej operacji militarnej przeciwko reżimowi syryjskiemu w reakcji na atak chemiczny na przedmieściu Damaszku z 21 sierpnia. Obama poinformował w sobotę, że będzie zabiegał o autoryzację Kongresu USA dla tej operacji. Podkreślił, że będzie ona ograniczona w czasie, a jej celem będzie odstraszenie reżimu syryjskiego przed dalszymi atakami chemicznymi. Wykluczył wysłanie do Syrii amerykańskich sił lądowych. Przesłał już do Kongresu projekt uchwały z prośbą o zgodę na działania militarne wobec Syrii.

Autor: mtom / Źródło: tvn24.pl, New York Times, PAP

Tagi:
Raporty: