Wstrząsająca zbrodnia w pokoju hotelowym

Źródło:
El Pais

W jednym z hoteli w Buenos Aires doszło do wstrząsającej zbrodni. Ktoś wrzucił do pokoju koktajl Mołotowa. W płomieniach zginęły cztery kobiety, przeżyła tylko jedna. - Zostały podpalone za to, że były lesbijkami - nie mają wątpliwości aktywiści. W geście sprzeciwu w stolicy Argentyny odbyły się demonstracje. Tymczasem prezydent Javier Milei odmawia przyznania, że w kraju dochodzi do przemocy ze względu na orientację seksualną. Komentatorzy twierdzą, że po objęciu przez niego urzędu rozpoczął się proces podważania wartości, którymi dotąd kierowała się Argentyna.

Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.

Tragiczne wydarzenia w dzielnicy Barracas w Buenos Aires skłoniły do wyjścia na ulice dziesiątki osób. W ubiegłym tygodniu ponad 200 demonstrantów zgromadziło się przed Plaza Colombia w stolicy Argentyny. Zaledwie dwie ulice dalej skromny, prowadzony przez pewną rodzinę hotel stał się miejscem okrutnej zbrodni.

Według relacji świadków, w poniedziałek, 6 maja nad ranem, mężczyzna wrzucił butelkę pełną łatwopalnego płynu do pokoju numer 14 i podpalił go. Wewnątrz znajdowały się cztery kobiety. Tylko jedna z nich przeżyła atak.

Przed hotelem ułożono kwiaty i znicze. Zabójstwo wywołało oburzenie i strach w społeczności LGBTQI+ w Argentynie. Jej członkowie domagają się sprawiedliwości i przestrzegają przed wzrostem mowy nienawiści.

Google Maps

"Za to, że są lesbijkami"

W lokalu były 52-letnia Pamela Cobbas i jej 52-letnia partnerka Mercedes Roxana Figueroa. Przebywały tam też 42-letnia Andra Amarante i jej 49-letnia partnerka Sofía Castro Riglos.

Cobbas zmarła kilka godzin po ataku. Figueroa natomiast dwa dni później w wyniku poparzeń obejmujących 90 procent ciała. Lekarze przez tydzień usiłowali uratować życie Amarante, jednak bezskutecznie. Zmarła w niedzielę. Jedyną ofiarą, która przeżyła atak koktajlem Mołotowa, jest Castro Riglos. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Kobieta złożyła już zeznania w sądzie.

- Zostały podpalone za to, że są lesbijkami. Zostały podpalone za bycie biednymi lesbijkami. Zostały podpalone, ponieważ były biednymi lesbijkami tworzącymi społeczność - mówiła w czasie zeszłotygodniowego protestu członkini lokalnego stowarzyszenia sąsiedzkiego. Według ich informacji, kobiety mieszkały w kiepskich warunkach. Płaciły około 50 dolarów za wspólny pokój bez łazienki.

Głównym podejrzanym jest Justo Fernando Barrientos. To 67-letni mężczyzna, który wynajął pokój w pobliżu tego, który zajmowały kobiety.

Inni lokatorzy zeznali, że krzyki ofiar obudziły ich w nocy. Kiedy zobaczyli, że ciała kobiet stoją w płomieniach, próbowali ugasić je gaśnicą. Ponieważ to nie pomogło, zabrali je pod najbliższy prysznic. Pożar w pokoju tymczasem rozprzestrzenił się na część budynku i konieczna była ewakuacja około 30 osób.

Barrientos został zatrzymany po tym, jak próbował popełnić samobójstwo. Trafił do szpitala, a po wypisaniu został aresztowany. Nie złożył jeszcze zeznań przed sądem. Ten stara się natomiast ustalić, czy mężczyzna może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za przestępstwo czy uniemożliwia to jego stan psychiczny.

Głosy potępienia

Organizacje zajmujące się obroną praw człowieka, takie jak Amnesty International, podkreślają, że przestępstwa popełnione przeciwko lesbijkom, gejom, osobom biseksualnym, trans i interseksualnym są przestępstwami z nienawiści.

"Motywuje je nienawiść do orientacji seksualnej ofiar, które należą do grupy nękanej i dyskryminowanej" – zaznacza Amnesty International w oświadczeniu, żądając pełnego śledztwa. Argentyńska Fundacja Huesped zaznaczyła zaś, że "wypowiedzi zaprzeczające konsekwencjom ataków na osoby ze społeczności LGBTQI+ umożliwiają i promują bezkarność, akceptującą przemoc we wszystkich jej postaciach, w tym tę zagrażającą życiu".

Według rocznego raportu Krajowego Obserwatorium Przestępstw z Nienawiści do LGBTQI+, w zeszłym roku w Argentynie odnotowano 133 przestępstwa, w których orientacja seksualna, tożsamość i/lub ekspresja płciowa ofiar została wykorzystana jako pretekst do ataków. W 2022 r. odnotowano 129 przestępstw z nienawiści, a w 2021 r. – 120.

Argentyna zmienia kurs. Kontrowersyjne stanowisko prezydenta

Jeszcze nie tak dawno Argentyna opowiadała się za prawami kobiet i różnorodnością seksualną, była wręcz przykładem dla całej Ameryki Łacińskiej. Wprowadzono małżeństwa jednopłciowe (w 2010 r.), ustawę dotyczącą tożsamości płciowej (w 2012 r.) i legalizację aborcji (w 2021 r.). Jednak objęcie urzędu prezydenta przez Javiera Milei rozpoczęło proces podważania wartości, którymi dotąd się kierowano.

Milei odmawia przyznania, że w kraju dochodzi do przemocy ze względu na płeć lub orientację seksualną. Jego stanowisko wobec osób LGBTQI+ budzi społeczne obiekcje. W listopadzie, w ostatniej fazie kampanii wyborczej, dokonał takiego porównania: "Jeśli chcesz być ze słoniem... Jeśli masz zgodę słonia, wtedy to problem twój i słonia". Zapewniał przy tym też, że "nie jest przeciwny zawieraniu małżeństw przez dwie osoby tej samej płci".

Natomiast rzecznik prezydenta Manuel Adorni zapytany o "masakrę w Barracas", ocenił, że "wiele kobiet i mężczyzn doświadcza przemocy". - Wydaje mi się bardzo niesprawiedliwe mówienie tylko o tym zdarzeniu, skoro przemoc jest czymś znacznie bardziej kompleksowym, niż tylko problemem skierowanym przeciwko określonej grupie – dodał.

Dzień później Milei zamieścił na Instagramie post o treści: "Nie, mój przyjacielu… mówienie prawdy nie generuje nienawiści. To, czy nienawidzisz prawdy, to inna sprawa".

Post został zinterpretowany jako odpowiedź prezydenta skierowana do tych, którzy krytykują jego rząd za odmowę uznania ataku w dzielnicy Barracas za przestępstwo z nienawiści oraz za umożliwienie rozpowszechniania stanowisk skierowanych przeciwko społeczności LGBTQI+ przez takie osoby jak jego oficjalny biograf Nicolás Márquez.

W rozmowie z "El Pais" Márquez wyraził bowiem sprzeciw wobec adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, chociaż jest to przewidziane w prawie. Twierdził, że ma to konsekwencje psychologiczne, takie jak "próby samobójcze, większa skłonność do homoseksualizmu i uzależnienie od narkotyków".​​ Z jego ust padały także stwierdzenia takie jak to, że "kiedy państwo promuje, zachęca i finansuje homoseksualizm, zachęca to do zachowań autodestrukcyjnych".

Autorka/Autor:akr/kg

Źródło: El Pais