Czterech bojowników proukraińskiego ochotniczego batalionu "Donbas" zginęło, a 9 zostało rannych w zasadzce przygotowanej przez separatystów koło wsi Karłowka w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy - podało biuro prasowe batalionu.
"Według najnowszych danych, które ma biuro prasowe batalionu, rannych jest 9 osób. W budynku, gdzie ukrywali się bojownicy w Karłowce, zostało zastrzelonych i obrzuconych granatami trzech ludzi, a jeden zginął podczas starcia zbrojnego rano" - napisano w komunikacie biura prasowego w piątek wieczorem. Wcześniej doniecka administracja obwodowa napisała w oświadczeniu, że "w rejonie jasynuwackim (wioska Karłowka) doszło dziś do bitwy między samoobroną (tj. separatystami) i specjalnym batalionem 'Donbas'. Według wstępnych danych wydziału zdrowia donieckiej administracji obwodowej jeden człowiek zginął i 9 ludzi zostało rannych". Administracja poinformowała, że wszyscy ranni są w szpitalach, mają rany postrzałowe od lekkich po bardzo poważne. Dwóch rannych przeszło operacje.
Atakami separatystów kierował "Bies"
Dowódca ochotniczego batalionu "Donbas" Semen Semenczenko poinformował z kolei, że rannych zostało co najmniej 20 bojowników. Jeden z rannych zmarł w szpitalu.
Po południu Semen Semenczenko powiedział ukraińskiemu portalowi LigaBiznesInform, że odpowiedzialność za poranny atak na ochotniczy batalion wziął na siebie Igor Bezler ps. "Bies", podpułkownik rosyjskiego Głównego Zarządu Wywiadowczego, który kierował również czwartkowym atakiem separatystów na ukraińskich żołnierzy pod Wołnowachą.
Wymiany jeńców nie będzie
- Rano, podczas wycofywania się batalionu z Karłowki, terroryści poznali trasę przemieszczania się "Donbasu". Bojownicy wpadli w pułapkę. Część została pojmana. Zaproponowałem Igorowi Bezlerowi wymianę jeńców - poinformował Semenczenko na swoim profilu w portalu społecznościowym.
Lider separatystów oświadczył jednak, że jego formacja zabiła wszystkich jeńców. - Dopóki nie zobaczę ciał, nie mogę potwierdzić, że członkowie batalionu nie żyją - stwierdził Semen Semenczenko w rozmowie z portalem LigaBiznesInform.
Dowódca batalionu prosi o pomoc
W piątkowy poranek dowódca batalionu Semenczenko informował na Facebooku, że część batalionu "Donbas" została otoczona i zaatakowana przez separatystów, ale większości bojowników udało się wyrwać z okrążenia. Podał, że 50 proc. jego ludzi odniosło rany, a grupie pozostającej w okrążeniu kończy się amunicja i stracono z nią łączność telefoniczną. Jeszcze przed wydostaniem się bojowników z okrążenia Semenczenko informował, że do miejsca bitwy "podjechał transporter opancerzony separatystów, ściągnięto karabiny maszynowe dużego kalibru, rzucają granatami". Pisał, że 15 km w stronę Krasnoarmijska jest ukraiński posterunek z czterema transporterami opancerzonymi, ale ze względu na ostrzał prowadzony przez snajperów nie można przedostać się do otoczonych.
"Wszystkie moje prośby do dowództwa sił zbrojnych o przysłanie posiłków pozostały bez odpowiedzi" – pisał Semenczenko.
Autor: asz//kdj/kwoj / Źródło: PAP, BBC Russia, Ukraińska Prawda, LigaBiznesInform