- Ten kryzys rosyjskiej ingerencji będzie trwał - stwierdził w "Faktach po Faktach" były wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski (PiS), który nie wierzy w oświadczenie Władimira Putina o wycofaniu swoich oddziałów z ukraińskiej granicy. Według polityka PiS, prezydent Rosji nie zrealizował jeszcze swoich planów. Z kolei Janusz Zemke z SLD dodał, że "czeka nas długa wojna pozycyjna".
W środę Władimir Putin, po spotkaniu z szefem OBWE, poinformował, że Rosja wycofała swoje oddziały z ukraińskiej granicy. Zaapelował do donieckich separatystów na wschodzie, żeby przełożyli referendum w sprawie oderwania części Ukrainy.
Goście "Faktów po Faktach", były wiceminister obrony narodowej Janusz Zemke z SLD oraz były wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski z PiS, nie wierzą w zapowiedzi prezydenta Federacji Rosyjskiej.
- Trzeba być człowiekiem bardzo silnej wiary, żeby w to wierzyć. Te słowa, które sformułował Władimir Putin, to jako słowa są dobre. Tylko, że cały problem polega na faktach. A póki co tych faktów nie widać - stwierdził Janusz Zemke.
"Charakter polityczny"
Dodał, że takie wycofanie żołnierzy ma wyłącznie charakter polityczny. - Bo jeśli chodzi o wojskową stronę, to miałoby to niewielkie znaczenie, bo na granicy Rosji i Ukrainy przebywa obecnie około 40 tys. żołnierzy. Ale są to żołnierze z jednostek do szybkiego reagowania. Nawet gdyby byli dalej, można ich dość łatwo i szybko przerzucić - wyjaśnił Zemke.
Witold Waszczykowski powiedział, że rozumie, dlaczego Putin wydał takie oświadczenie. - Te słowa zostały wypowiedziane na spotkaniu z prezydentem Szwajcarii, który w tej chwili przewodniczy OBWE. Pełni ona istotną rolę w polityce rosyjskiej. W ich planach OBWE powinna być tą główną instytucją międzynarodową w Europie, wokół której powinno się budować bezpieczeństwo międzynarodowe, a nie NATO, Unia Europejska - stwierdził Waszczykowski. - Więc to jest taki gest podbudowujący - dodał.
- Poza tym przygotowania do 11 maja właściwie nie ruszyły. Na pewno separatyści nie zdążyliby zrobić referendum - mówił były wiceminister spraw zagranicznych. Według Waszczykowskiego trzecim powodem takiej wypowiedzi Putina jest święto 9 maja, obchodzone w Rosji hucznie. -To był gest, żeby w tych dniach nie robić kolejnej zadymy - dodał.
"Putin nie zrealizował jeszcze planów"
Zdaniem Zemke gra Putina jest dzisiaj obliczona na dwa cele. - Cel pierwszy polega na tym, żeby ten konflikt przeciągać, licząc, że ta ukraińska bieda, korupcja, brak perspektyw, skłoni ludzi do domagania się porządku, lepszego życia - stwierdził.
- Poza tym rozmowy, które toczyły się do tej pory o Ukrainie, to były rozmowy w gronie czterech, czyli Rosja, Ukraina, Unia Europejska i USA. Teraz żądanie Rosji jest bardzo jasne. Że w tych rozmowach mają uczestniczyć przedstawiciele tych obwodów separatystycznych. Wtedy Rosja mogłaby formułować różne żądania i oceniać, czy te postulaty zostały spełnione. To takie przygotowanie do Federacji - ocenił Janusz Zemke.
Waszczykowski przypomniał z kolei, że próba wprowadzenia separatystów do rozmów miała już miejsce kilkanaście dni temu, kiedy doszło do porwania pracowników OBWE. Według niego Putin nie zrealizował jeszcze swoich planów. - Ten kryzys rosyjskiej ingerencji będzie trwał - powiedział.
Janusz Zemke dodał z kolei, że "czeka nas długa wojna, pozycyjna". - To jest kryzys, który będzie trwał niestety długo - uważa.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24