Kilkadziesiąt tysięcy osób zebrało się we wtorek wieczorem w centrum Pragi, żądając dymisji premiera Andreja Babisza. Po godzinie przy dźwiękach gwizdków protestujący przeszli na dworzec główny, gdzie rozdawano ulotki z wezwaniem do dymisji szefa rządu.
Jak podała we wtorek policja, w demonstracji na Placu Wacława w Pradze uczestniczyło około 50 tysięcy osób. Aktywiści ze stowarzyszenia "Milion chwil dla demokracji" mówili o około 80 tysiącach osób, które miały wziąć udział w proteście.
Przewodniczący stowarzyszenia i główny organizator protestów Mikulasz Minarz mówił zebranym, że premier "kłamie i wodzi Czechów za nos".
Jego zdaniem, Babisz "uczynił z obywateli zakładników". Transparenty uczestników demonstracji głosiły między innymi: "Wszyscy kradną, a tylko ja zyskuję" lub sugerowały, że miejsce Babisza jest w więzieniu.
Organizatorzy ze stowarzyszenia "Milion chwil dla demokracji" wcześniej planowali, że kolejna demonstracja odbędzie się w styczniu. Zdecydowali się jednak przyspieszyć akcję protestacyjną medialnych doniesieniach dotyczących konfliktu interesów Babisza. Chodzi o audyt Komisji Europejskiej, który wykazał, że premier Czech nadal jest faktycznym właścicielem holdingu Agrofert.
Minuta ciszy
Demonstracja rozpoczęła się od minuty ciszy dla uczczenia ofiar wtorkowej strzelaniny w szpitalu w Ostrawie, w której zginęło sześć osób.
Organizatorzy protestu apelowali, by w środę o godzinie 17 ludzie stawiali świece i znicze przede szpitalem w Ostrawie, a w Pradze pod pomnikiem świętego Wacława.
Autor: tas/kab / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA | MARTIN DIVISEK