Proces Donalda Trumpa w sprawie dotyczącej zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels zbliża się ku końcowi. We wtorek prokuratorzy i obrona byłego prezydenta wygłosili mowy końcowe. Kolejny krok należy do ławy przysięgłych, która powinna zacząć obradować nad werdyktem już w środę. Korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona mówił o trzech scenariuszach dalszego rozwoju sytuacji.
We wtorek obrońcy Donalda Trumpa oraz prokuratorzy wygłosili w sądzie stanowym na Manhattanie mowy końcowe.
Były prezydent jest oskarżony w sprawie dotyczącej zapłacenia, za pośrednictwem byłego adwokata Michaela Cohena, aktorce porno Stormy Daniels 130 tysięcy dolarów podczas kampanii wyborczej w 2016 roku, by ta nie ujawniła w mediach informacji o ich rzekomym romansie.
Wyrok w sprawie może zapaść już w środę.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Powiedział do mnie: Totalna katastrofa. Kobiety mnie znienawidzą". Były prawnik Trumpa przed sądem
Mowy końcowe
Prokurator Joshua Steinglass powiedział, że głównym zadaniem ławy przysięgłych jest ocenienie, czy Trump zatuszował płatność na rzecz Daniels w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie w 2016 roku.
Dodał jednak, że ławnicy będą musieli także wziąć pod uwagę szersze obawy polityczne, takie jak możliwość, że Trump i jego sojusznicy, w tym były wydawca tabloidu "National Enquirer" David Pecker, wpłynęli na wynik wyborów, kontrolując, jakie informacje docierały do wyborców. - Ten plan, obmyślony wówczas przez tych ludzi, mógł być tym, co doprowadziło do wyboru prezydenta Trumpa – powiedział Steinglass.
Prawnik Trumpa Todd Blanche apelował do ławników, by odłożyli na bok swoje osobiste poglądy na temat jego klienta i zamiast tego ustalili, czy prokuratorzy w trakcie tego procesu wystarczająco udowodnili swoje tezy. - Jeśli skupicie się wyłącznie na dowodach, które usłyszeliście na tej sali sądowej, to to będzie bardzo szybka i prosta decyzja: wyrok uniewinniający – powiedział Blanche.
Prawnik przekonywał, że Daniels próbowała wyłudzić pieniądze od Trumpa, grożąc nagłośnieniem w mediach historii o ich rzekomym romansie na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej przed wyborami w listopadzie 2016 roku.
Trump zaprzecza wszelkim nadużyciom i twierdzi, że nigdy nie uprawiał seksu z Daniels.
Prokurator Steinglass stwierdził, że nie jest istotne, czy Daniels próbowała wyłudzić pieniądze od Trumpa. Argumentował, że złamał on prawo, ponieważ ukrył dowody na to, że jego adwokat Michael Cohen zapłacił Daniels 130 tysięcy dolarów za milczenie. - Nie możesz popełniać oszustw wyborczych ani fałszować dokumentacji biznesowej, ponieważ uważasz, że jesteś ofiarą – podkreślił.
Trzy scenariusze
W środę rozpoczną się obrady ławy przysięgłych, która zdecyduje o winie lub niewinności Trumpa.
Korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona zwracał uwagę w relacji dla TVN24 BiS, że "nikt nie wie, jak długo potrwają obrady". - Natomiast wiemy, jakie są możliwe scenariusze. Są trzy - wskazał.
- Scenariusz pierwszy: winny. Wtedy, gdy dwunastu przysięgłych jednomyślnie orzeknie winę Donalda Trumpa - powiedział Wrona.
- Scenariusz drugi: niewinny. Znowu dwunastu przysięgłych musiałoby tutaj być jednomyślnych - podkreślił.
- I scenariusz trzeci, kto wie, czy nie najbardziej prawdopodobny, w którym wystarczy jeden, zaledwie jeden przysięgły, który będzie miał tak zwane uzasadnione wątpliwości co do winy Donalda Trumpa i wtedy ława przysięgłych nie będzie jednomyślna - dodał. Jak powiedział, "to będzie oznaczało, że sprawa trafia do kosza, że ten proces zostaje unieważniony". - Będziemy mieli do czynienia z tak zwaną zawieszoną ławą przysięgłych - mówił Wrona.
O co oskarżony jest Trump
Toczący się w sądzie stanowym na Manhattanie proces dotyczy 130 tys. dol. zapłaconych przez Trumpa aktorce porno Stormy Daniels za milczenie na temat ich domniemanych stosunków intymnych przed wyborami prezydenckimi 2016 r. Prokuratura zarzuca Trumpowi, że starał się nielegalnie ukryć te wydatki jako zapłatę za usługi prawne swojemu ówczesnemu prawnikowi Michaelowi Cohenowi, który pośredniczył w transakcji.
Grozi za to kara do 20 lat pozbawienia wolności, choć większość ekspertów nie spodziewa się kary więzienia w razie skazania byłego prezydenta. Sam Cohen został skazany m.in. w tej sprawie w 2018 r. i spędził za kratkami 3 lata.
Źródło: Reuters, TVN24 BiS, PAP