Córka Mandeli: tata nie powiedział, że chce odejść


Legenda walki z rasistowskim apartheidem w RPA i laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Nelson Mandela, nadal jest w stanie krytycznym. Część obywateli RPA jest przekonana, że należy "pozwolić odejść" schorowanemu 94-latkowi. Córka Mandeli zdecydowanie krytykuje takie pomysły, mówiąc, że on nigdy o to nie prosił.

Mandela przebywa w szpitalu od początku czerwca z infekcją płuc. To już trzeci raz jak trafił pod opiekę lekarzy od początku roku. Tym razem sytuacja ma być jednak wyjątkowo ciężka. W niedziele oznajmiono, iż Mandela jest w stanie krytycznym.

Nikt Mandeli nie "puści"

Od początku pobytu byłego prezydenta w szpitalu część jego byłych współpracowników przekonywała, że "należy pozwolić mu odejść" a nie utrzymywać na siłę przy życiu. Zbiegło to się z oskarżeniami pod adresem obecnego prezydenta Jacoba Zumy, który ma starać się utrzymać Mandelę przy życiu, jako bardzo istotne źródło poparcia dla ich wspólnej partii ANC.

Córka legendy walki z apartheidem twierdzi jednak, że nikt nie będzie "puszczał" Mandeli. - W kulturze afrykańskiej, którą znam, nigdy nie pozwalasz komuś odejść. Chyba, że sam powie: prosze was, dzieci, rodzino pozwolcie mi odejść - powiedziała Maki Mandela. - Tata nam tego nie powiedzial. Tylko Bóg wie, kiedy nastąpi koniec - stwierdziła zdecydowanie.

W sprawie Mandeli wypowiedział się też w niedzielę wieczorem Zuma. Jak oświadczył, stan byłego prezydenta "pogorszył się w ciągu ostatnich 24 godzin". - Lekarze robią wszystko co tylko możliwe, aby poprawić jego stan - stwierdził Zuma.

Dotychczas zapewniano, że stan Mandeli jest "poważny, ale stabilny". Władze RPA starają się rozpowszechniać informacji, które mogłyby świadczyć o zbliżającej się śmierci przywódcy duchowego większości obywateli kraju. Wypuszczenie informacji o "krytycznej" sytuacji oznacza, że sprawy mają się naprawdę źle.

Gruźlica i jej skutki

Mandela został pierwszym czarnoskórym prezydentem w RPA po wygranej w wyborach w 1994 r. Podczas pobytu w więzieniach, w których spędził łącznie 27 lat za walkę z apartheidem, zaraził się gruźlicą. W 1988 r. spędził z tego powodu sześć tygodni w szpitalu i od tego czasu często zapada na infekcje płuc.

Weterana walki z apartheidem i laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 1993 r. hospitalizowano także na początku grudnia ubiegłego roku z powodu infekcji dróg oddechowych. Przeszedł też operację usunięcia kamieni żółciowych. Były prezydent przebywał wówczas w szpitalu prawie trzy tygodnie.

Autor: jk,mk//bgr,ja / Źródło: CNN