|

Co trzeci dzień ktoś chce tu zabić kobietę. "A teraz dajcie mi dożywocie"

Zamiast minuty ciszy dla zmarłej - jest hałas kluczy
Zamiast minuty ciszy dla zmarłej - jest hałas kluczy
Źródło: LUCA ZENNARO/ANSA//EPA/PAP
"Ani jednej więcej!" - krzyczą protestujący na marszu pamięci zamordowanej kobiety. Hasło szybko przestaje być aktualne. Trzy dni później bliźniaczy marsz upamiętnia inną ofiarę. Statystyki są makabryczne: we Włoszech kilka razy w miesiącu mężczyzna zabija obecną lub byłą partnerkę. Włoski rząd jako jeden z pierwszych w Europie ma plan ustanowić kobietobójstwo odrębnym przestępstwem. Czy to wystarczy? Włosi już nie łączą się w minucie ciszy. Wolą hałasować kluczami.Artykuł dostępny w subskrypcji

Sąsiedzi twierdzą, że przez ostatni miesiąc Luigi M. przesiadywał pod blokiem godzinami. Podjeżdżał swoim fordem focusem, parkował przed białą furtką prowadzącą na podwórko i czekał. Czasem całą noc. Kiedy widział byłą żonę, wykrzykiwał: "wynoś się stąd, to mój dom!".

M. rozwiódł się z Lucianą Ronchi w 2022 roku i wiele wskazuje na to, że nie przepracował tego rozstania. Ona zaczęła się z kimś spotykać, on stracił pracę, pomieszkiwał w wynajmowanym pokoju, później w samochodzie.

Gniew dojrzewał w nim przez trzy lata. Wybuchł 20 października o 9.50.

W ten poniedziałek Luigi M. przyjechał na ulicę Grassini w Mediolanie nie fordem, a skuterem Piaggio Beverly. Kiedy 62-letnia Luciana wyszła z podwórza, rzucił się na nią. Zaczął bić i powalił na ziemię. Wyciągnął nóż, dźgnął byłą żonę 14 razy. W głowę, klatkę piersiową, brzuch. "Niektóre z ciosów były zadawane z dużą siłą. Ze wstępnych oględzin wynika, że sprawca w szczególnie okrutny sposób wyżył się na twarzy kobiety" - poinformował Marcello Viola z prokuratury w Mediolanie. Wszystko zarejestrowały kamery monitoringu.

M. miał na sobie kask, ale sąsiedzi, którzy widzieli, jak bije i rani Lucianę, a potem ucieka, nie mieli wątpliwości, kim jest agresor, i od razu polecili policjantom, żeby szukali jej byłego męża.

Nie był daleko. Służby znalazły go po ośmiu godzinach w pobliskim parku. Namierzyli go po sygnale telefonu komórkowego, który najpierw wyłączył, a potem na moment włączył. Był brudny od krwi, nie stawiał oporu. "Tu jestem, to mnie szukacie. A teraz dajcie mi dożywocie" - miał powiedzieć funkcjonariuszom, co relacjonuje włoski dziennik "Corriere della Sera".

Ostatnie zdanie sporo mówi o 64-latku. Po pierwsze: może wiedzieć o tym, że w lipcu włoski Senat jednogłośnie opowiedział się za ważnymi zmianami w kodeksie karnym. Za zabójstwo obecnej lub byłej partnerki ma grozić kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Po drugie: nic sobie z tego nie robi. I jest to tak samo bezczelne, jak alarmujące.

"Słyszę, że wszedł. Dzwoń na policję"

To nie jedyne morderstwo, które wstrząsnęło Włochami w ostatnim czasie. Kilka dni wcześniej, we wtorek 14 października, też w Mediolanie, zginęła 29-letnia Pamela Genini. Modelka, influencerka i założycielka firmy szyjącej stroje kąpielowe dla kobiet.

Czytaj także: