Na pokładzie autokaru z polskimi pielgrzymami, który rozbił się w sobotę w Chorwacji znajdowała się pani Barbara. Kobieta w momencie wypadku spała, obudziła się dopiero w szpitalu. - Mam tylko przebłyski, jakby ten autobus gdzieś zjechał, jakieś krzyki. Nic w ogóle nawet nie pamiętam, co się tam stało - powiedziała w rozmowie z reporterką TVN24 Małgorzatą Marczok.
W sobotę nad ranem na autostradzie A4 na północ od stolicy Chorwacji doszło do wypadku polskiego autokaru. Jadący w kierunku Zagrzebia autobus zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie. Zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne - 19 z nich jest w ciężkim stanie. Czworo rannych w sobotę późnym wieczorem wróciło do kraju rządowym samolotem. Po ich powrocie, w chorwackich szpitalach pozostaje 28 rannych polskich obywateli. Wśród nich jest pani Barbara Szafrańska z miejscowości Jedlińsk w województwie mazowieckim. W rozmowie z reporterką TVN24 opowiedziała, co pamięta z tragicznego wypadku.
Ranna Polka o wypadku w Chorwacji: mam tylko przebłyski
Pani Barbara w momencie wypadku spała. - Obudziłam się dopiero w szpitalu. Mam tylko przebłyski, jakby ten autobus gdzieś zjechał, jakieś krzyki. Nic w ogóle nawet nie pamiętam, co się tam stało - mówiła w rozmowie z dziennikarką TVN24.
W wypadku całkowicie zmiażdżony został przód autobusu. Pani Barbara siedziała mniej więcej w środku pojazdu.
Polka miała zgruchotaną nogę od kolana do kostki, ale jest już po operacji. - Ogólnie dobrze się czuję. Czuję, że mam twarz opuchniętą - powiedziała. W szpitalu ma zostać jeszcze kilka dni. - Mąż dzwonił, rozmawiałam z córką, z zięciem. Mówili, że się wybierają, chociaż ja odradzałam, mówiłam, żeby lepiej nie przyjeżdżali - stwierdziła pani Barbara.
Jak mówiła, nie dotarły do niej żadne informacje o szczegółach tragedii i na razie o nic nie pyta. - Może lepiej, że nie pamiętam tego całego wypadku - przyznała. - Szkoda, że tak się skończyło. Miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że dojedziemy. Ale wszystko się potoczyło nie tak, jakbyśmy chcieli - przyznała.
W jakich szpitalach leżą ranni?
Poszkodowani w sobotnim wypadku trafili do kilku chorwackich szpitali, w tym do Zagrzebia. Profesor Robert Gałązkowski, szef Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, w sobotę przed wylotem do stolicy Chorwacji wraz z zespołem, który ma pomagać poszkodowanym i ich rodzinom na miejscu, mówił, że część osób w stanie ciężkim czekała na operacja lub już była w ich trakcie.
Do szpitali w Zagrzebiu po wypadku trafiło 20 osób. Do szpitala klinicznego Rebro w stolicy Chorwacji przewieziono sześć ciężko rannych osób, z których jedna zmarła.
W szpitalu traumatologicznym Sióstr Miłosierdzia leczonych było w sobotę kolejnych osiem rannych osób, cztery z nich mają poważne obrażenia, dwie były po przewiezieniu operowane.
W szpitalu klinicznym Dubrava przebywało w sobotę sześć ciężko rannych ofiar wypadku, dwie z nich były operowane.
W szpitalu w Varażdinie przyjęto 11 rannych osób, w tym pięć ciężko.
W szpitalu w Czakovcu przebywały dwie lżej ranne osoby.
Nie wiadomo, w których placówkach przebywały cztery osoby, które wróciły do Polski w nocy z soboty na niedzielę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24