Chińska naukowiec, zatajone informacje i schronienie w konsulacie. Napięcie między mocarstwami

Źródło:
Guardian, PAP

Chińska badaczka oskarżona o podanie FBI fałszywych informacji na temat współpracy z armią schroniła się pod koniec czerwca w konsulacie Chin w San Francisco - wynika z ujawnionej przez media notatki sądowej. Wydarzenie to zbiega się w czasie ze wzrostem napięcia dyplomatycznego między Pekinem a Waszyngtonem. 

Badaczką wymienianą w sądowych dokumentach jest Juan Tang, oskarżona przez Federalne Biuro Śledcze o ukrywanie we wniosku wizowym informacji na temat służby w chińskiej armii ludowo-wyzwoleńczej (PLA).

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

W czasie przesłuchania, do którego doszło 20 czerwca, kobieta utrzymywała, że nie miała styczności z armią, podczas gdy w czasie dochodzenia przeprowadzonego przez amerykańskie służby odkryto fotografię Tang w mundurze służby cywilnej PLA, a także inne dowody wskazujące na jej współpracę z Uniwersytetem Medycznym Sił Powietrznych Chin.

"Tego samego dnia FBI wykonało nakaz przeszukania mieszkania Tang, w czasie którego znaleziono kolejne dowody na jej przynależność do PLA" - wskazano w notatce. Jak dodano, kobieta w kilka dni po przesłuchaniu, 29 czerwca, miała ukryć się w konsulacie Chin w San Francisco.

Zapytany o tę sprawę rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin odparł w czwartek, że amerykańskie władze powinny przestać używać wymówek w celu ograniczania i prześladowania chińskich naukowców w USA.

Amerykanie nakazują zamknięcie konsulatu

Sprawa Juan Tang zbiegała się w czasie z kolejnym napięciem dyplomatycznym na linii Pekin-Waszyngton. Departament Stanu USA ogłosił w środę, że dał chińskim władzom 72 godziny na zamknięcie konsulatu w Houston w Teksasie. Decyzję uzasadniono "ochroną amerykańskiej własności intelektualnej i prywatnych informacji".

W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania z wtorkowego wieczoru przedstawiające ogień płonący rzekomo na dziedzińcu konsulatu w Houston. Według lokalnych mediów na miejsce wezwano straż pożarną i policję. Komentatorzy oceniali, że pracownicy placówki mogli tam palić dokumenty.

W czwartek do sprawy odniósł się Wang Wenbin. - Jedynym celem tych złośliwych oskarżeń jest zniesławienie Chin. Zamknięcie konsulatu to krok całkowicie nieuzasadniony i Chiny zastrzegają sobie prawo do odwetu - powiedział rzecznik MSZ na rutynowym briefingu w Pekinie.

Media o chińskim odwecie

Agencja Reutera podała w środę, powołując się na anonimowe źródło, że chińskie władze rozważają zamknięcie w ramach retorsji amerykańskiego konsulatu w Wuhanie w środkowych Chinach. Dziennik "South China Morning Post" napisał natomiast w czwartek, również cytując anonimowe źródło, że zamknięty może być konsulat USA w Chengdu.

Według komentatorów zamknięcie konsulatu w Chengdu byłoby reakcją ostrzejszą niż w przypadku placówki w Wuhanie, którą ewakuowano pod koniec stycznia w związku z pandemią koronawirusa i kwarantanną miasta. Konsulat w Chengdu odpowiada za południowo-zachodnią część kraju, w tym prowincje Syczuan, Junnan, Kuejczou, Tybetański Region Autonomiczny i metropolię Chongqing.

Chińskie media państwowe ostro krytykowały w czwartek decyzję władz USA w sprawie konsulatu w Houston, określając ją jako próbę zrzucenia na Pekin winy za błędy administracji w Waszyngtonie przed listopadowymi wyborami prezydenckimi.

Napięcie na linii Pekin-Waszyngton

Relacje amerykańsko-chińskie są obecnie uznawane za najgorsze od dziesięcioleci. Oba kraje spierają się w kwestiach handlowo-gospodarczych, a także w sprawie pandemii COVID-19, autonomii Hongkongu czy przestrzegania praw człowieka wobec Ujgurów i innych muzułmanów w regionie Sinciang na zachodzie ChRL.

Autorka/Autor:ft//now

Źródło: Guardian, PAP