Chiny ćwiczą własną "Normandię". Gigantyczne statki inwazyjne

Chińskie statki do desantu morskiego na zdjęciach
Chiński śmigłowiec wojskowy obok filipińskiego samolotu patrolowego nad Morzem Południowochińskim
Źródło: Reuters / Philippine Coast Guard

Chiny przeprowadziły pierwsze manewry z udziałem specjalnych statków, które umożliwiają dokonanie desantu na ogromną skalę. Konstrukcje te porównać można do pływających portów i znacząco wpłyną na układ sił nie tylko względem Tajwanu, który Pekin chce przejąć choćby siłą, ale na całym Morzu Południowochińskim.

Budowę przez Chiny statków do przeprowadzania desantów morskich na ogromną skalę eksperci ujawnili w styczniu. W połowie marca w sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia i nagrania potwierdzające ich istnienie. Materiały powstały podczas prawdopodobnie pierwszych ćwiczeń chińskiej marynarki wojennej z użyciem tych statków. Zdjęcia wykonano w pobliżu kwatery głównej chińskiej marynarki w mieście Zhanjiang w prowincji Guangdong, niespełna tysiąc kilometrów na południe od Tajwanu, choć nie jest jasne, kiedy dokładnie. Materiały pojawiły się najpierw w chińskich mediach społecznościowych, z których zostały już jednak usunięte przez cenzurę.

Każdy z tych statków posiada ponad stumetrowy most umożliwiający błyskawiczny rozładunek przewożonych pojazdów. Statki posiadają ponadto wysuwane z dna wsporniki, umożliwiające zamienienie się w coś na kształt portowego nabrzeża. Choć to całkiem nowe konstrukcje, ich pomysł przypominać może pływające porty Mulberry, z powodzeniem wykorzystane przez Aliantów podczas lądowania w Normandii w 1944 roku. Umożliwiły wówczas błyskawiczne przetransportowanie na ląd ogromnych ilości wojska i zaopatrzenia, nim niemieckie wojska zdołały przeprowadzić kontruderzenie.

ZOBACZ TEŻ: Już nie gospodarka. Chiny mają nowy priorytet

Chińskie statki inwazyjne

Wyśledzone już w styczniu nowe chińskie statki powstały w kilku wersjach i mają długość od 110 do 185 metrów. Łącznie zauważono ich prawdopodobnie siedem. Każdy z nich ma wysuwany z przodu most drogowy, którego długość eksperci szacują na od 120 do nawet 140 metrów. Może on umożliwiać bezpośrednie połączenie pokładu statku z utwardzoną powierzchnią na lądzie. Od strony rufy posiadają dużą, otwartą przestrzeń, do której mogłyby dokować inne statki i wyładowywać tam przewożone ładunki. Jak wynika z pierwszych zdjęć, które trafiły teraz do sieci, statki te mogą również łączyć się ze sobą mostami, tworząc jedną długą przeprawę o długości niemal kilometra.

- Potencjalnie byłyby idealne do przeprowadzenia desantu na Tajwanie - wskazuje ekspert ds. sił morskich i podwodnych H.I. Sutton, który jako pierwszy rozpoznał i opisał nowe konstrukcje. Tworzyłyby pływające nabrzeża portowe, po których czołgi i ciężarówki zjeżdżałyby płynnie z barek transportowych bezpośrednio na tajwańskie ulice, nie potrzebując do tego żadnej dodatkowej infrastruktury.

Zdaniem dr Emmy Salisbury z Council on Geostrategy statki mogą być brakującym dotąd elementem w chińskiej armii potrzebnym do możliwej inwazji. - Głównym problemem dla Chin w inwazji na Tajwan byłby transport niezbędnego ciężkiego sprzętu przez Cieśninę Tajwańską, a rozwiązaniem tego jest to, co widzimy w postaci statków - oceniła w rozmowie z "The Telegraph". - Choć desant na wybrzeżach zawsze jest trudny, te statki wydają się być idealne do szybkiego i bezpiecznego przemieszczania czołgów, pojazdów opancerzonych i tym podobnych na brzeg - dodała.

Z kolei Timothy R. Heath z think tanku RAND uważa, że takie statki byłyby łatwe do zniszczenia. - Wolno poruszające się statki są łatwym celem, więc jest mało prawdopodobne, by przetrwały w środku bitwy na plażach - ocenił.

Chińskie roszczenia na Morzu Południowochińskim

Chiny nie poinformowały oficjalnie o budowie tego typu jednostek. Ich budowa nie musi oznaczać, że Pekin przygotowuje się do inwazji na Tajwan ani gdziekolwiek indziej. Możliwe, że w ten sposób chce zwiększać presję m.in. na tajwańskie władze, by dobrowolnie zgodziły się na przejęcie przez Chiny. Komunistyczne władze w Pekinie utrzymują, że Tajwan jest "nieodłączoną" częścią Chin i nigdy nie wykluczyły użycia siły w staraniach o przejęcie nad nim kontroli.

Jednocześnie nowe statki umożliwiające przeprowadzanie desantów morskich na ogromną skalę znacząco wpłyną na równowagę sił w regionie. Chiny dotąd nie posiadały technicznych zdolności do tego typu operacji. Nowe konstrukcje zaczynają to zmieniać, realnie zwiększając potencjał chińskiej armii do przeprowadzenia próby siłowego zajęcia nie tylko Tajwanu, ale też spornych wysp na Morzu Południowochińskim.

Pekin uważa niemal całe, strategicznie ważne Morze Południowochińskie za własne terytorium. Chińskie roszczenia zostały uznane za bezprawne przez międzynarodowy trybunał w Hadze, jednak Chiny nie uznały tego orzeczenia i intensywnie zwiększają swoją obecność na tym morzu, m.in. niezgodnie z prawem usypując sztuczne wyspy, budując na nich bazy wojskowe oraz wysyłając okręty zdolne do taranowania innych jednostek. Własne roszczenia do poszczególnych części akwenu zgłaszają również pozostałe państwa regionu.

Spór o granice wyłącznych stref wpływów na Morzu Południowochińskim
Spór o granice wyłącznych stref wpływów na Morzu Południowochińskim
Źródło: PAP/REUTERS

ZOBACZ TEŻ: "Miecz wiszący nad ich głowami będzie coraz ostrzejszy". Pekin grozi

Czytaj także: