Jarosław Kaczyński dysponował pełnomocnictwem wydanym przez Barbarę Skrzypek jako reprezentantkę Fundacji. Nie miał jej pełnomocnictwa jako właścicielki udziałów - analizuje protokół z przesłuchania Skrzypek "Gazeta Wyborcza". "Tymczasem na zgromadzeniu podał, że reprezentuje 100 procent udziałowców" - zaznacza dziennik. Według "GW", dotyczący tego fragment zeznań jest "problematyczny dla prezesa PiS", choć "taka rozbieżność nie skutkuje poważnymi zarzutami".
Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracowniczka prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, zmarła w sobotę, 15 marca. Kilka dni wcześniej, w środę 12 marca, była przesłuchiwana w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym spółki Srebrna. Przesłuchanie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadziła prok. Ewa Wrzosek. Politycy PiS, w tym lider partii Jarosław Kaczyński, uważają, że jest związek między przesłuchaniem Barbary Skrzypek a jej śmiercią.
Jak napisała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza", zeznania Skrzypek w prokuraturze były "niewygodne" dla Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS po przesłuchaniu rozmawiał z nią telefonicznie. O tym, że doszło do tej rozmowy, poinformował już po jej śmierci.
"Ten fragment przesłuchania Barbary Skrzypek jest problematyczny dla prezesa PiS"
We wtorek po południu Prokuratura Okręgowa w Warszawie opublikowała protokół z przesłuchania Skrzypek. Później tego dnia "GW" opublikowała tekst, w którym zauważono, że "Barbara Skrzypek podczas przesłuchania zeznała, że udzieliła pełnomocnictwa Jarosławowi Kaczyńskiemu jako fundacja będąca właścicielem Srebrnej", lecz "nie upoważniła go jednak do reprezentowania jej własnych udziałów w spółce".
"To właśnie ten fragment przesłuchania Barbary Skrzypek jest problematyczny dla prezesa PiS" - podkreśla gazeta.
Jak czytamy w artykule, "była szefowa biura Prawa i Sprawiedliwości pełniła w Srebrnej dwie role". "Była pełnomocniczką Fundacji im. Lecha Kaczyńskiego (posiadającej 97 proc. udziałów w Srebrnej), a jednocześnie wraz ze swoim synem miała trzy udziały w tej spółce" - podano.
"Na stronie 6 (protokołu - red.), gdy przesłuchiwana odpowiada na pytania mec. Jacka Dubois, czytamy m.in: 'Byłam pełnomocnikiem Fundacji i reprezentowałam Instytut Lecha Kaczyńskiego na walnym zgromadzeniu wspólników spółki. Ja to pełnomocnictwo przekazałam w lutym 2018 r. Jarosławowi Kaczyńskiemu (w tym miejscu w protokole są zanonimozowane dane, imię i nazwisko zostało dodane przez 'GW' - przyp. red.), wtedy przejął obowiązki pełnomocnika i reprezentował na zgromadzeniu wspólników spółki Srebrna Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. Ja nie pamiętam, kiedy odbyło się to zgromadzenie'" - podaje "GW".
I zauważa: "Jednocześnie Barbara Skrzypek mówi: 'Ja nigdy nie wykonywałam prawa głosu z tych dwóch udziałów, które posiadam w spółce Srebrna. Po przekazaniu pełnomocnictwa Jarosławowi Kaczyńskiemu (sytuacja jw. - red.) nie pamiętam, czy ktoś mnie jako udziałowca informował o walnym zgromadzeniu wspólników. Pełnomocnictwo przekazałam Jarosławowi Kaczyńskiemu (sytuacja jw. - red.) z własnej inicjatywy. Ta inwestycja po prostu przerastała moje kompetencje dla tego rodzaju kwestii. Ja to pełnomocnictwo przekazałam, gdy już trwały spotkania i ustalenia z panem Birgfellnerem (sytuacja jw. - red.) (...). Moja intuicja mi podpowiadała, że żeby to pełnomocnictwo przekazać osobie kompetentnej, a prezes jest doktorem prawa. Ja nie uczestniczyłam w walnym zgromadzeniu wspólników spółki Srebrna w lutym 2018 r., na którym wyrażono zgodę na realizację przedsięwzięcia deweloperskiego w postaci dwóch wież. Nikt mnie nie informował o tym walnym zgromadzeniu. Dodam, że na podstawie pełnomocnictwa ja również wykonuję prawo głosu z udziałów mojego syna w spółce Srebrna".
Według "Gazety Wyborczej", "o tym, że pełnomocnictwo dotyczyło tylko Fundacji, a nie udziałów, Barbara Skrzypek mówiła też, odpowiadając na pytania mec. Krystiana Lasika".
Zacytowano w tym miejscu kolejny fragment protokołu, który brzmi: "udzieliłam pełnomocnictwa substytucyjnego do jednorazowego reprezentowania Fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego na konkretne zgromadzenie wspólników".
W innym miejscu wyjaśnia: "Jako udziałowiec spółki Srebrna nie byłam informowana o czynnościach, jakie podejmował pan Birgfellner (sytuacja jw. - red.) i zgłaszanych przez niego roszczeniach. Nie pamiętam, czy jako udziałowiec spółki Srebrna byłam informowana o terminach i porządku obrad walnych zgromadzeń wspólników".
"GW": Kaczyński podał, że reprezentuje 100 proc. udziałowców
Gazeta przypomina, że "gdy 2 lutego 2018 r. Kaczyński zwołał nadzwyczajne zgromadzenie wspólników, dysponował pełnomocnictwem wydanym przez Barbarę Skrzypek jako reprezentantkę Fundacji", ale "nie miał jej pełnomocnictwa jako właścicielki udziałów". "Tymczasem na zgromadzeniu podał, że reprezentuje 100 proc. udziałowców" - napisała "GW".
"Jak pisaliśmy w poniedziałek, taka rozbieżność nie skutkuje poważnymi zarzutami wobec Kaczyńskiego. Co najwyżej mogło to być podstawą do unieważnienia zgromadzenia, ale miałoby to znaczenie tylko wtedy, gdyby w wyniku podjętych tam uchwał rozpoczęła się inwestycja, czyli budowa słynnych dwóch wież. Jak wiadomo, projekt ten nie został zrealizowany" - przypomniano.
Mecenas Dubois: to brzmiało pewnym dysonansem
Tymczasem mecenas Jacek Dubois - pełnomocnik austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, który brał udział w przesłuchaniu Barbary Skrzypek jako świadka w sprawie "dwóch wież" i spółki Srebrna - również odniosł się do kwestii pełnomocnictwa w "Tak jest" w TVN24.
Był pytany, czy Skrzypek przekazywała je Kaczyńskiemu i kiedy. - To jest, szczerze mówiąc, po pierwsze dla naszego wątku zupełnie nieistotne - przekazał adwokat. I dodał jednocześnie: - Tam była chyba mowa o walnym zgromadzeniu spółki (Srebrna - red.), gdzie ona (Skrzypek - red.) początkowo była pełnomocnikiem Fundacji (Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego - red.) i ona przekazała pełnomocnictwa do reprezentowania Fundacji panu Kaczyńskiemu.
- Ale ona była dwuprocentowym udziałowcem i ona mówiła, że nic nie wiedziała o zgromadzeniu wspólników, które się odbyło. A to zgromadzenie mogło się odbyć tylko i wyłącznie za powiadomieniem i obecnością całego kapitału. Więc jeżeli ona mówi, że nie wie o czymś, gdzie był cały kapitał, to brzmiało pewnym dysonansem. Ale to dla nas była akurat kwestia zupełnie nieistotna - mówił dalej Dubois. Prowadzący program zapytał, że zatem można powiedzieć, że Skrzypek w jakiś sposób obciążyła zeznaniami Jarosława Kaczyńskiego. - Wchodzimy w sferę bardzo, że tak powiem, oceny dowodów. Ja powiem tak: w mojej ocenie pani Skrzypek w stu procentach potwierdziła to wszystko, co jest w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa - oznajmił. - Potwierdziła wielokrotność (...) spotkań pana Birgfellnera z panem Kaczyńskim. Cel tych spotkań, czyli budowę. Potwierdziła decyzję, że taka budowa ma nastąpić. Potwierdziła udział prawników zewnętrznych, spotkania z architektami. Potwierdziła sposób finansowania - wyliczał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Przemysław Piątkowski