Chiny w kilkudziesięciu państwach na świecie stworzyły sieć nielegalnych placówek chińskiej policji, która ma zajmować się między innymi wymuszaniem na przedstawicielach diaspory powrotu do kraju - wynika z raportu organizacji praw człowieka Safeguard Defenders. Dochodzenie w sprawie "komisariatów" wszczęła już kanadyjska policja federalna oraz władze Holandii. - Chiny nigdy nie poinformowały rządu o istnieniu takich podmiotów - mówił rzecznik holenderskiego MSZ.
Trzy z 54 takich "komisariatów" utworzonych w 30 krajach znajdują się w metropolii Toronto, w społecznościach, gdzie mieszka wielu chińskich imigrantów. Jak podał publiczny nadawca CBC, jeden z tych "komisariatów" mieści się w domu jednorodzinnym, jeden - w sklepie, jeden w pawilonie handlowym.
Rzeczniczka Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP) Camille Boily-Lavoie poinformowała, że prowadzone jest dochodzenie, i podkreśliła, że zagrożenie dla osób mieszkających w Kanadzie jest analizowane, a policja federalna "jest świadoma, że obce państwa mogą próbować zastraszać społeczności i poszczególne osoby czy szkodzić im na terenie Kanady". Boily-Lavoie przypomniała, że dla osób, które są poddawane presji ze strony obcych rządów, istnieją mechanizmy wsparcia.
Kilkanaście dni temu sprawą zajęła się parlamentarna specjalna komisja do spraw relacji Kanada - Chiny. Według informacji udzielonych przez przedstawiciela kanadyjskiego MSZ, ministerstwo pracuje nad weryfikacją doniesień prasowych.
Chińska ambasada w Kanadzie poinformowała w komunikacie, że "lokalne władze w Fujian stworzyły platformę internetową do pomocy Chińczykom w innych krajach". Ambasada twierdzi, że obsadę zagranicznych "placówek obsługi" stanowią wolontariusze, a nie chińscy policjanci.
"Chiny nie poinformowały rządu o istnieniu takich podmiotów"
Według mediów chińskie komisariaty mają funkcjonować także między innymi w Holandii. O sprawie poinformowała platforma dziennikarstwa śledczego Follow the Money oraz portal RTL Nieuws. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że działają one od 2018 roku w Amsterdamie i Rotterdamie. Oficjalnie Chińczycy mieszkający w Niderlandach mają się do nich udawać jedynie w sprawach administracyjnych, takich jak odnowienie prawda jazdy. Istnieją jednak przesłanki, że są one wykorzystywane do ścigania i grożenia Chińczykom mieszkającym w Holandii.
- Chiny nigdy nie poinformowały rządu o istnieniu takich podmiotów, są one zatem nielegalne - powiedział w środę RTL Nieuws rzecznik holenderskiego ministerstwa spraw zagranicznych. - Zbadamy dokładnie, co one tutaj robią, a następnie podejmiemy odpowiednie działania - stwierdził rzecznik.
- Odnowienie paszportu czy prawa jazdy powinno być załatwiane przez ambasadę lub konsulat, takie są zasady dyplomatyczne określone w konwencji wiedeńskiej - podkreśla profesor Willemijn Aerdts, który prowadzi badania nad służbami wywiadowczymi na uniwersytecie w Leiden, cytowany przez RTL Nieuws. Naukowiec dodał, że placówki zajmują się między innymi zbieraniem danych wywiadowczych.
Ambasada chińska w Hadze przekazała, że nic nie wie o istnieniu posterunków. Tymczasem dziennikarze ustalili, że spośród zagranicznych placówek chińskiej policji biuro w Amsterdamie zostało nagrodzone w ubiegłym roku jako jedno z dziesięciu najlepszych. "Na czele komisariatu stoi dwóch mężczyzn, którzy przed emigracją do Holandii robili karierę w chińskiej policji" - czytamy w portalu. - Nie ma na co czekać - uważa poseł Sjoerd Sjoerdsma ze współrządzącej krajem partii D66, cytowany przez RTL Nieuws. - Teraz, kiedy stało się jasne, że tajne posterunki policji funkcjonują tu nielegalnie, należy podjąć działania i je zamknąć - mówił Sjoerdsma. - Trzeba wezwać chińskiego ambasadora i zamknąć te placówki - dodał poseł Ruben Brekelmans z partii premiera Marka Ruttego. Wskazał, że to kolejny dowód na to, że Chiny infiltrują Holandię.
Nielegalne "komisariaty" chińskiej policji
Zajmująca się ochroną praw człowieka Safeguard Defenders opublikowała w tym roku raport na temat nielegalnych placówek chińskiej policji na całym świecie, opisując mechanizmy "wymuszonego powrotu" do Chin. W raporcie napisano, że wobec chińskich emigrantów stosowane jest zastraszanie i prześladowania (także często wobec rodzin pozostałych w Chinach) przez wysłanników kontaktujących się z emigrantem za granicą. "Groźby to głównie ostrzeżenia, że członkowie rodziny zostaną aresztowani lub że zdarzy się coś gorszego, jeśli uciekinier nie wróci. W przypadkach typu drugiego wysłannikami mogą być również chińscy policjanci pracujący nielegalnie w kraju, gdzie znajduje się cel" - tłumaczono.
Według raportu nielegalne placówki chińskiej policji funkcjonują pod przykrywką pomocy w sprawach takich, jak np. odnawianie chińskiego prawa jazdy i innych należących do kompetencji urzędników konsularnych.
Raport hiszpańskiej organizacji wskazuje, że działania policji chińskiej wpisują się w trwającą od 2014 r. operację "Polowanie na Lisa" (Fox Hunt), której celem miało być przymuszenie do powrotu do Chin osób oskarżanych o korupcję. "Wobec coraz szybciej rosnącej chińskiej diaspory, ze względu na to, że coraz więcej osób chce opuścić Chiny, Chińska Partia Komunistyczna chce utrzymać kontrolę również nad nimi, a Pekin nigdy nie był bardziej zdeterminowany, by rozszerzyć wpływy swoich sił bezpieczeństwa za granicę" - napisano w raporcie.
Kanadyjskie media wskazywały, że celem działań są także chińscy dysydenci. Safeguard Defenders poinformowała w środę, że dochodzenie w sprawie "placówek" chińskiej policji poza Kanadą i Holandią rozpoczęto także w Hiszpanii.
Źródło: PAP