Dalajlama XIV nie ma prawa wyznaczyć za życia swojego następcy, ale zgodnie z tradycją jego kolejne wcielenie musi być rozpoznane po jego śmierci - pouczył tybetańskiego przywódcę chiński gubernator Tybetu Padma Choling.
Tradycja buddyzmu tybetańskiego nakazuje rozpoznanie inkarnacji wielkich poprzedników w dzieciach narodzonych po ich śmierci. W ten sposób wybierani są najważniejsi lamowie.
- Musimy respektować historyczne instytucje i religijne rytuały buddyzmu tybetańskiego - zaznaczył Padma Choling, który sam jest Tybetańczykiem, byłym żołnierzem chińskiej armii. - Nie uważam, aby było to właściwe. To niemożliwe - powiedział, zapytany o sugestie wyrażane przez Dalajlamę XIV, że jego następca nie będzie inkarnacją.
Nie jest jasne, w jaki sposób 76-letni Dalajlama XIV, otoczony czcią przez Tybetańczyków, miałby wskazać swego sukcesora: czy miałby wyznaczyć go bezpośrednio sam dalajlama, czy zostałby wyłoniony w drodze wyborów. Dalajlama wspominał już parę lat temu, że odrodzi się poza Tybetem, jeśli nie będzie mu dany powrót tam za życia.
Inkarnacje tylko za zgodą władz
Chiny, które sprawują od 1951 roku władzę w Tybecie, 2007 roku uznały, że wszystkie inkarnacje tzw. żywych Buddów, czyli ważniejszych lamów, muszą mieć na to zgodę rządu. Tym samym państwo przyznało sobie prawo uznawania dostojników religijnych.
Według chińskiej Państwowej Administracji Spraw Religijnych, która ogłosiła te przepisy, wcielenia żyjących Buddów bez aprobaty rządu lub wydziału ds. religii są nielegalne i nieważne. Przepisy te ponadto nakazują żywym Buddom "poszanowanie i ochronę zasady jedności państwa".
Chińskie manipulacje
Jak pisze agencja Reutera, część Tybetańczyków martwi się, że po śmierci obecnego dalajlamy Chiny obsadzą jego stanowisko według swego uznania i nie zatwierdzą wybranego przez Tybetańczyków.
W 1995 roku chińskie władze odmówiły uznania panczenlamy zaakceptowanego przez XIV Dalajlamę. 6-letni wówczas Gendun Czokji Nima - uznany za najmłodszego więźnia politycznego na świecie - zniknął bez śladu. Na jego miejsce Chińczycy wyznaczyli swojego panczenlamę - Gjaltsena Norbu, który stał się marionetką Pekinu.
Panczenlama to druga co do ważności godność w buddyzmie tybetańskim. Po śmierci dalajlamy to on pomaga odnaleźć kolejne wcielenie dalajlamy - i na odwrót.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu