Xi Jinping robi wszystko, by zostać u sterów władzy w Chinach aż do śmierci. Byłby to ewenement - od dekad członkowie najwyższych chińskich władz w pewnym wieku zmuszani byli do odsunięcia się w cień. Proces ten, podobnie jak aktywność byłych przywódców, okryty jest jednak tajemnicą. Co dzieje się z byłymi chińskimi przywódcami, co robią i gdzie żyją? - Emeryci są mocno izolowani od społeczeństwa, żyją w dużej mierze w swoistej bańce. Ich życie osobiste jest na tyle skrywane, że do końca nie wiemy nawet gdzie i w jakich warunkach mieszkają - mówi w rozmowie z tvn24.pl Adrian Brona, ekspert ds. Chin z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Maciej Michałek: Podczas zakończonego kilka dni temu XX zjazdu Komunistycznej Partii Chin uwagę światowych mediów przykuło zagadkowe wyprowadzenie z sali poprzedniego chińskiego przywódcy - Hu Jintao. Jednocześnie widzieliśmy go pierwszy raz od długiego czasu. Czym właściwie zajmuje się teraz Hu i co w ogóle robił na sali? Adrian Brona: Wyprowadzenie Hu Jintao z sali bez wątpienia zostanie jednym z najbardziej zapamiętanych momentów XX zjazdu Komunistycznej Partii Chin. Należy pamiętać, że zajmował on honorowe miejsce obok obecnego sekretarza generalnego partii Xi Jinpinga. Zgodnie z dotychczasową praktyką, byli przywódcy partii są zapraszani na szczególnie ważne uroczystości polityczne. W ostatnich latach można było więc zauważyć Hu tuż obok samego Xi chociażby podczas obchodów setnej rocznicy założenia Komunistycznej Partii Chin w 2021 roku czy w trakcie parady wojskowej z okazji 70-lecia proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej w 2019 roku. Poza tego typu wydarzeniami Hu oraz inni emerytowani liderzy chińskiej partii rzeczywiście niezwykle rzadko pokazują się publicznie.
Czym zajmują się ci emerytowani liderzy? Mają wciąż jakieś obowiązki? Temat życia chińskich przywódców na emeryturze pojawił się dopiero pod koniec lat 80. XX wieku. Wcześniej właściwie standardem było pełnienie przez kadry swoich funkcji dożywotnio. Po przejściu na emeryturę oczekuje się od nich przede wszystkim odsunięcia się w cień i unikania aktywności publicznej, która przyćmiłaby nowe kierownictwo partii. Mechanizm ten dotyczy również emerytowanych wojskowych, w końcu każdy z nich jest jednocześnie członkiem partii.
Czy otrzymują oni coś w zamian za to odsunięcie się w cień? W zamian otrzymują liczne przywileje, zależne od ich miejsca w hierarchii partyjnej. Najważniejsi przywódcy mogą się cieszyć z mieszkania, samochodu z szoferem, asystentów czy chociażby całodobowej opieki medycznej.
Czym w takim razie mają się zajmować? Tutaj pewności nie mamy, ale możemy podejrzewać, że tak samo jak większość zamożnych emerytów na świecie: poświęcają więcej czasu rodzinie i przyjaciołom, podróżom oraz swoim zainteresowaniom.
I ci rządzący przed chwilą drugim mocarstwem świata ludzie rzeczywiście tracą znaczenie i godzą się na wyrzeknięcie swoich wpływów? Rzeczywistość faktycznie wygląda nieco inaczej. W ostatnich trzech dekadach wpływ emerytowanych przywódców KPCh realizował się niejako dwutorowo. Z jednej strony, byli oni zapraszani na różne narady partyjne, podczas których mogli służyć swoim doświadczeniem. W tym aspekcie szczególnie ważne, ale zarazem trochę zmitologizowane, były coroczne sierpniowe spotkania w kurorcie Beidaihe. Była to okazja do wielodniowych dyskusji emerytowanych i aktualnych liderów partii, podczas których rzekomo miała być ustalana polityka państwa na cały kolejny rok. Z drugiej strony, byli przywódcy partii przez cały czas uczestniczyli też w zakulisowych gierkach personalnych, starając się wynegocjować swoim protegowanym wysokie stanowiska państwowe. Pod tym względem za mistrza uznawany był Jiang Zemin, sekretarz generalny partii w latach 1989-2002. Nie można więc powiedzieć, że odchodząc na emeryturę ludzie ci całkiem tracili swoje wpływy.
ZOBACZ TEŻ: Reformy byłyby zbyt ryzykowne dla chińskiej partii. Wybrano konfrontację, a problemy ma rozwiązywać armia
Mówi się, że Xi Jinping jest najsilniejszym chińskim przywódcą od czasów Mao Zedonga. Czy emerytowane partyjne elity nie sprzeciwiają się jego dominacji i odejściu od partyjnego kolektywizmu? Rzeczywiście w ostatnich latach mieliśmy okazję kilkukrotnie obserwować publiczną krytykę Xi Jinpinga ze strony emerytowanych członków elit partii. Wychodziła ona jednak raczej z ust mniej ważnych jej przedstawicieli. Przykładami może być Cai Xia, znana była profesorka Centralnej Szkoły Partyjnej oraz Ren Zhiqiang, były prezes jednego z państwowych deweloperów nieruchomości. Dla obojga jednak skończyło się to źle. Cai, będąc na emigracji w Stanach Zjednoczonych, utraciła świadczenia emerytalne. Ren z kolei został skazany na 18 lat więzienia, oficjalnie z powodów korupcji.
Czyli Xi Jinping marginalizuje znaczenie emerytowanych elit partyjnych? Tak, emerytowane elity partyjne rzeczywiście znaczą coraz mniej w Partii kierowanej przez Xi Jinpinga. Wynika to częściowo z wprowadzonych przepisów wewnątrzpartyjnych, które ograniczają ich pole działania. Przykładowo, obecnie emerytowani przywódcy potrzebują zgody centrali partyjnej nawet na udzielenie wypowiedzi chińskim mediom państwowym, a wydawane przez nich czasami książki autobiograficzne są poddawane gruntowej cenzurze. Malejący wpływ byłych liderów partii szczególnie widać po rozdaniach personalnych, które zwyczajowo były dość widocznym miernikiem ich wpływów. Decyzje personalne XX Zjazdu KPCh wskazują, że Xi Jinping niezbyt bierze pod uwagę opinie emerytowanych działaczy.
Wymóg zgody na wypowiedzi, cenzura książek, eliminacja wpływów... Wygląda na to, że emerytowani przywódcy zamykani są w jakiejś "szafie" i całkiem odcinani od świata zewnętrznego. Czy jest w ogóle do nich jakiś dostęp? Emeryci są zdecydowanie odizolowani od społeczeństwa, żyją w dużej mierze w swoistej bańce towarzyskiej z innymi działaczami partii - zarówno aktywnymi, jak i emerytowanymi.
Gdzie ci byli przywódcy w ogóle żyją? Ich życie osobiste jest na tyle skrywane przed opinią publiczną, że do końca nie wiemy nawet gdzie i w jakich warunkach mieszkają. Możemy się tylko domyślać, że zachowują po prostu mieszkania lub domy służbowe, które otrzymali na czas sprawowania swoich urzędów. Każdy z około trzech tysięcy członków partii należących do tak zwanych kadr zarządzanych centralnie ma dostęp do takiego mieszkania w Pekinie, a jego standard jest uzależniony od miejsca zajmowanego w partyjnej hierarchii.
Czyli jest dla nich stworzona jakaś "złota klatka", specjalna, niedostępna dla zwykłych ludzi dzielnica lub osiedle? Nie, nie ma jednej, zwartej dzielnicy czy osiedla dla emerytowanych dygnitarzy, mieszkania te są rozproszone po całym mieście. Emerytowani liderzy partii mogą też spędzać pozostałe lata swojego życia poza Pekinem, bliżej miejsca urodzenia lub takiego, z którym byli związani. Przykładem jest ojciec Xi Jinpinga, który od przejścia na emeryturę do śmierci mieszkał w Shenzhen, mieście, które na jego wniosek stało się specjalną strefą ekonomiczną na początku okresu reform, a współcześnie jest symbolem udanej transformacji gospodarczej.
Źródło: tvn24.pl