- Jarosław Kaczyński i jego poplecznicy wierzą w szaloną ideę nieliberalnej demokracji - stwierdził w rozmowie z dziennikiem "Sueddeutsche Zeitung" Andrzej Rzepliński. Przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego przyznał, że zna szefa PiS już od 1968 roku i spodziewał się po nim ataku na trybunał. Tak #PisząoPolsce zagraniczne media.
Poza obszernym wywiadem z Rzeplińskim w niemieckiej gazecie, zagraniczne media zajęły się Polską w środę wieczorem i czwartek rano głównie z powodu deklaracji premier Beaty Szydło. Szefowa polskiego rządu oznajmiła, że Polska nie będzie honorować wcześniejszych ustaleń i nie przyjmie żadnych migrantów.
"W ten sposób Polska dołączyła do tych państw Europy Wschodniej, które wycofują się z europejskiej solidarności" - stwierdza niemiecki "Die Welt".
Polska wykonuje w tył zwrot
Zagraniczne media pisząc o decyzji rządu PiS unikają ocen i podobnie ją relacjonują. "Die Welt" pisze o "wycofywaniu" się z wcześniejszych przyrzeczeń. "Powszechnie wiadomo, że wielu wyborców prawicowej i nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość boi się obcej infiltracji ich kraju" - stwierdza niemiecki dziennik. Dziennikarze zaznaczają, że za sprawą takich decyzji jaką podjęła Polska, pozostałe kraje UE będą musiały poradzić sobie same z jeszcze większym ciężarem. Zwłaszcza Niemcy.
Amerykański "The Wall Street Journal" pisze natomiast o "zawieszeniu wcześniejszego zobowiązania" przez Polskę. Korespondent dziennika zaznacza, że rząd PiS od początku był przeciwny przyjmowaniu imigrantów, ale do tej pory zgadzał się na to w ograniczonym stopniu pod presją UE. Zamachy w Brukseli dały natomiast argument za ostatecznym wycofaniu się z tego pomysłu.
Portal Politico donosi o "zatrzaśnięciu drzwi przed uchodźcami" przez Warszawę. "Ataki w Brukseli skłoniły Polskę do przemyślenia swojego i tak mało entuzjastycznego stanowiska w kwestii przyjmowaniu uchodźców i przesiedleńców" - pisze korespondent portalu. Politico dodaje, że decyzja rządu ma "silne poparcie" w Polsce i przytacza wyniki sondażu Centrum Adama Smitha, według którego aż 64 procent Polaków chce zamknięcia granic przez migrantami.
Amerykańska agencja Bloomberg pisze natomiast o "porzuceniu zobowiązania" przez Polskę. "Polski ostry zwrot w tej sprawie jest ciosem dla dotychczasowych ustaleń UE w sprawie radzenia sobie z kryzysem migracyjnym" - piszą Amerykanie. Podobnie jak inne media zaznaczają przy tym, że taki ruch ma duże poparcie wśród niechętnych imigrantom Polaków.
Polskim zwrotem zajął się nawet brytyjski tabloid "Daily Mail", który nieczęsto poświęca artykuły wydarzeniom nad Wisłą. "Polska odcina się od przyrzeczenia do przyjęcia siedmiu tysięcy imigrantów" - stwierdzają Brytyjczycy. Przytaczają przy tym słowa Szydło, ostrzegającej przed "plagą radykalizacji".
"Przeciw paraliżowi"
W innym kontekście niż migranci Polską zajął się niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung", który opublikował obszerny wywiad z Andrzejem Rzeplińskim. Przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego powiedział Niemcom, że sędziowie trybunału są "spragnieni możliwości wykonywania swoich obowiązków". - Jesteśmy sparaliżowaniu już od niemal pół roku - przypomina Rzepliński.
Szef TK przekonuje w wywiadzie, że PiS ma na celu "zniszczenie trybunału". Temu miała służyć uchwalona głosami partii rządzącej ustawa, której niekonstytucyjność TK stwierdził dziewiątego marca. - Naszym zadaniem, tak jak każdego innego sądu konstytucyjnego, jest sprawdzanie każdego prawa i każdej decyzji władz oraz parlamentu, kiedy tylko będzie to od nas wymagane. W innym wypadku bylibyśmy prywatnymi doradcami sądowymi dla wielkich władców Polski - stwierdza Rzepliński.
Prezes TK przyznaje, że zna Jarosława Kaczyńskiego od dekad. - W 1968 roku służyliśmy razem w pułku czołgów i oczekiwaliśmy decyzji o wysłaniu na Czechosłowację - wspomina. Później obecni przeciwnicy wspólnie studiowali prawo na Uniwersytecie Warszawskim. - Znaliśmy się, ale nigdy nie zaznajomiliśmy się lepiej. Nie było między nami chemii - stwierdza sędzia.
Do kolejnego spotkania miało dojść już w latach 90., kiedy Rzepliński należał do grona prawników oceniających projekty nowej konstytucji. - Propozycja ówczesnej partii Kaczyńskiego jako jedyna nie zawierała w sobie instytucji sądu konstytucyjnego - wspomina sędzia i dodaje, że między innymi z tego powodu spodziewał się, iż kiedy tylko Kaczyński wróci do władzy, to przypuści atak na Trybunał Konstytucyjny.
- Ciągle spodziewam się, że kiedyś zdadzą sobie sprawę, iż muszą zaakceptować jakieś zasady demokracji konstytucyjnej i prezydent zaprzysięgnie trzech legalnie wybranych sędziów - powiedział niemieckim dziennikarzom Rzepliński, pytany o to jak dalej potoczy się spór o TK. Niemcy zaznaczają jednak, że mówiąc to "w ogóle nie brzmiał optymistycznie". - Kaczyński i jego poplecznicy wierzą w szaloną ideę nieliberalnej demokracji. Chcą nas odsunąć od Europy, bo nie są w stanie jej zrozumieć - stwierdza Rzepliński.
Autor: mtom / Źródło: PAP