Byki poraniły czterech


Pierwsza gonitwa byków w Pampelunie zakończyła się w miarę szczęśliwie. Czterech amatorów biegów z bykami odniosło lekkie obrażenia. Nikt jednak nie został ciężko ranny.

Lekko poszkodowani zostali turyści ze Szkocji i ze Stanów Zjednoczonych oraz dwóch Hiszpanów. Byki nikogo na rogi nie wzięły. Hospitalizowano jedynie kilka osób ze stłuczeniami, sińcami i zadrapaniami - poinformował rzecznik hiszpańskiego Czerwonego Krzyża Jose Aldaba.

Każda z ośmiu gonitw zaczyna się o 8 rano, trasa prowadzi z zagrody Santo Domingo do areny walk z bykami.

- To doświadczenie intensywne, zdenerwowanie sięga zenitu – tak opisują swoje wrażenia uczestnicy.

Dwa tysiące amatorów biegania z bykami

Według hiszpańskiej telewizji, w pierwszej z ośmiu gonitw wzięło udział około 2 tysięcy ludzi. Większość uczestników gonitwy ubranych było tradycyjnie w białe spodnie i koszule przewiązane czerwoną szarfą, z czerwoną apaszką wokół szyi.

Sześć byków przez cały bieg przez miasto trzymało się w zbitym stadzie, co dla uciekających przed nimi jest bezpieczniejsze. Najgroźniejszy jest byk pojedynczy, który może zacząć szarżować.

Na 850-metrowej trasie gonitwy z zagrody na arenę wąskimi uliczkami starego miasta uciekający potrącali się i wpadali na siebie. Jeden z uczestników upadł w połowie drogi, jednak byki przebiegły przeskakując nad nim i człowiek ten wstał potem i mógł iść o własnych siłach.

W innym miejscu według agencji AP byk potknął się i upadł na bruk, przygniatając niegroźnie jednego z uciekających.

Niektórzy śmiałkowie starali się ręką dotknąć byków, co, jak wyjaśnia agencja AP, uważane jest za brak szacunku dla tych zwierząt.

14 ofiar Pampeluny

Z roku na rok do Pampeluny na fiestę św. Fermina przybywa coraz więcej turystów z zagranicy. Rozgłos przyniosła temu świętu książka Ernesta Hemingwaya pt. "Słońce też wschodzi" z 1926 roku.

Od 1911 roku, gdy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami poniosło śmierć 14 osób. Do ostatniego wypadku, kiedy w Papmelunie byk wziął człowieka na rogi, doszło w 1995 roku. Natomiast w 2003 roku 63-letni mieszkaniec miasta, który upadł i trafił pod kopyta pędzącego byka, zmarł po kilku miesiącach pozostawania w śpiączce.

aga/mlas

 
Fot. PAP/EPA 

Źródło: reuters, pap