Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro został przyjęty do szpitala na Florydzie. Jego żona poinformowała w mediach społecznościowych, że trafił tam z powodu bólu brzucha. Jak dodała, to reperkusje pchnięcia nożem podczas kampanii wyborczej w 2018 roku.
Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro został przyjęty do szpitala na Florydzie. Jego żona Michelle napisała na Instagramie, że trafił do szpitala z powodu bólu brzucha, a jego problemy spowodowane zostały pchnięciem nożem podczas kampanii wyborczej w 2018 roku. Wcześniej Reuters, powołując się na źródła bliskie rodzinie polityka, przekazał, że jego stan "nie jest niepokojący".
Doktor Antonio Luiz Macedo, który zajmuje się Bolsonaro od momentu wydarzeń z 2018 roku, powiedział, że były prezydent może mieć niedrożność jelit, ale jest mało prawdopodobne, aby wymagał operacji.
Zwolennicy Bolsonaro dokonali w szturmu na budynki rządowe
Dziesiątki tysięcy demonstrantów wdarło się w niedzielę do budynku brazylijskiego Sądu Najwyższego, Kongresu i pałacu prezydenckiego, rozbijając okna, wywracając meble i niszcząc dzieła sztuki. Skradziono także oryginalną konstytucję kraju z 1988 roku oraz broń z prezydenckiego biura ochrony.
Policja przejęła budynki rządowe po trzech godzinach oblężenia przez demonstrantów i rozproszyła tłum przy użyciu gazu łzawiącego. Przed godziną 22 czasu lokalnego w niedzielę Gubernator Dystryktu Federalnego Ibaneis Rocha przekazał, że w wyniku szturmu na najważniejsze instytucje w państwie aresztowanych zostało ponad 400 osób. Wcześniej ministerstwo sprawiedliwości mówiło o około 200 aresztowanych. W poniedziałek żandarmeria wojskowa poinformowała, że zatrzymała ponad 1200 radykalnych uczestników zamieszek.
Minister sprawiedliwości Flavio Dino poinformował, iż trwające śledztwo będzie miało na celu odkrycie, kto sfinansował kilkaset autobusów, które przywiozły zwolenników Bolsonaro do stolicy oraz zbadanie, dlaczego Rocha nie przygotował odpowiednio ochrony budynków. Ich okupacja była planowana co najmniej od dwóch tygodni za pośrednictwem platform społecznościowych, takich jak Telegram i Twitter, jednak siły bezpieczeństwa nie podjęły żadnego ruchu, aby zapobiec atakowi - przekazała Agencja Reutera.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock