Nie padło to oficjalnie, ale w kuluarach słyszymy znowu, że będzie powrót do automatycznego systemu (rozdziału uchodźców) - mówił w "Jeden na jeden" Mariusz Błaszczak. Szef MSWiA podkreślił, że Polska będzie się stanowczo sprzeciwiać takiemu rozwiązaniu, a razem z nią pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej. Czy to wystarczy, by zablokować ewentualną decyzję o automatycznych kwotach?
W poniedziałek w Amsterdamie odbył się szczyt Rady Unii Europejskiej, na którym spotkali się ministrowie spraw wewnętrznych krajów unijnych. Dyskutowali o kryzysie związanym z masowym napływem do Polski uchodźców i imigrantów. Polskę reprezentował Mariusz Błaszczak.
Unijni przywódcy coraz częściej przyznają, że nie radzą sobie z tak wieloma osobami, które w ostatnich miesiącach pojawiły się w Europie. Wszyscy mają jednak świadomość, że potrzebna jest bardziej skuteczna ochrona granic zewnętrznych UE. Komisja Europejska proponuje, by na bazie obecnie istniejącej unijnej agencji Frontex, powstała silniejsza Agencja ds. Straży Granicznej i Przybrzeżnej dysponująca stałym korpusem w liczbie co najmniej 1500 funkcjonariuszy, oddawanych w razie potrzeby do dyspozycji przez państwa członkowskie strefy Schengen.
Raz już Grupa Wyszehradzka przegrała
Co jakiś czas pojawiają się również informacje, że UE będzie chciała powrócić do kontrowersyjnego pomysłu obowiązkowych kwot uchodźców rozdzielanych pomiędzy poszczególne kraje, które byłyby stosowane w przypadku zaostrzania się kryzysu migracyjnego, tzw. systemu automatycznego. W zeszłym roku proponowała to Komisja Europejska. Rozwiązanie to było jednak krytykowane przez wiele państwa.
W czerwcu Rada Europejska (szefowie rządów i prezydenci) uzgodniła, że kraje UE rozdzielą pomiędzy siebie 60 tys. osób. Poszczególne kraje deklarowały na zasadzie dobrowolności, ilu uchodźców są gotowe przyjąć.
We wrześniu natomiast Rada Unii Europejskiej (ministrowie spraw wewnętrznych) zdecydowała o relokacji kolejnych 120 tys. uchodźców. Przeciwko głosowały cztery kraje: Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia. Ówczesna polska minister Teresa Piotrowska opowiedziała się za tym rozwiązaniem. W kraju pojawiły się zarzuty, że Polska wyłamała się z bloku państw Grupy Wyszehradzkiej, które tradycyjnie sprzeciwiają się narzucaniu konieczności przyjmowania uchodźców. Głośno o potrzebie sprawiedliwego rozdziału mówiły natomiast Niemcy i Szwecja, czyli kraje, które są celem dla większości przybywających do Europy osób.
Błaszczak: w kuluarach znowu słyszymy o kwotach
- Nie padło to oficjalnie, ale w kuluarach słyszymy, że znowu będzie powrót do tego systemu automatycznego podziału, automatycznej relokacji - powiedział we wtorek w "Jeden na jeden" w TVN24 Mariusz Błaszczak.
Jak podkreślił, w ocenie Polski i innych państw Grupy Wyszehradzkiej "będzie to czynnik przyciągający kolejnych imigrantów do Europy".
- Jest jednoznaczne stanowisko państw Grupy Wyszehradzkiej wypracowane w Pradze, że jesteśmy przeciwni (automatycznym kwotom) - podkreślił.
Błaszczak na uwagę, że ich sprzeciw może się okazać niewystarczający, by w razie konieczności zablokować decyzję, wyjaśnił, iż w Amsterdamie rozmawiał też z ministrem spraw wewnętrznych Litwy.
- Powiedział, że Litwa też jest przeciwna. A przypomnę, że głosowała "za" w ubiegłym roku. Niestety rząd premier Ewy Kopacz złamał solidarność państw Grupy Wyszehradzkiej i też zagłosował "za" - podkreślił.
Szukanie sojuszników
Szef MSWiA stwierdził również, że jego litewski odpowiednik przekazał mu, iż jego koledzy z Łotwy i Estonii "odbyli spotkanie koordynacyjne w tej sprawie". - Stwierdzili na nim, że także są przeciwni - relacjonował.
Błaszczak powiedział też, że poruszył ten temat z ministrem spraw wewnętrznych Hiszpanii, Jorge Fernandezem Diazem. W czasie zeszłorocznej dyskusji na temat rozdziału uchodźców rząd Mariano Rajoya krytykował automatyczne kwoty. Później jednak, po krytyce, z jaką spotkało się to stanowisko w kraju, stwierdził, że "Hiszpania nie odmówi nikomu azylu". W ramach ubiegłorocznych decyzji w listopadzie do tego kraju przyjechała pierwsza grupa relokowanych uchodźców.
- Hiszpania także jest przeciw - podsumował swoją rozmowę na temat ewentualnych kwot z szefem hiszpańskiego MSW Błaszczak. Zastrzegł jednak, że "sytuacja polityczna w Hiszpanii po wyborach parlamentarnych nie jest klarowna".
Polski minister spraw wewnętrznych zapowiedział, że jeśli propozycja automatycznych kwot pojawi się na stole, Polska będzie się zdecydowanie sprzeciwiać.
Jak to się robi?
Decyzje Rady Unii Europejskiej, jeśli głosowane są na wniosek Komisji Europejskiej lub wysokiego przedstawiciela UE do spraw zagranicznej i polityki bezpieczeństwa, wymagają zgody większości kwalifikowanej. Potrzebne jest poparcie 55 proc. krajów (czyli 16 z 28) reprezentujących co najmniej 65 proc. ogółu ludności UE.
Jeśli decyzja nie zapada na wniosek KE, do podjęcia decyzji konieczna jest zgoda co najmniej 72 proc. państw reprezentujących 65 proc. ludności.
Do 2017 r. każdy z członków Rady może jednak zażądać, by podczas głosowania zastosowano poprzednio obowiązujący system głosów ważonych.
Możliwe jest też utworzenie mniejszości blokującej, którą tworzą cztery kraje reprezentujące co najmniej 35 proc. ogółu ludności.
Państwa Grupy Wyszehradzkiej to 12,73 proc. ludności UE.
Autor: kg\mtom / Źródło: tvn24.pl, PAP