"Dotychczas ryzykowało się aresztem, a teraz ryzykuje się tym, że cię zabiją"

Źródło:
TVN24
"Dotychczas ryzykowało się aresztem, a teraz ryzykuje się tym, że cię zabiją"
"Dotychczas ryzykowało się aresztem, a teraz ryzykuje się tym, że cię zabiją"TVN24
wideo 2/22
"Dotychczas ryzykowało się aresztem, a teraz ryzykuje się tym, że cię zabiją"TVN24

To jest taki dobry przykład ślepego terroru - powiedziała w TVN24 dyrektorka TV Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy, która mówiła o okolicznościach śmiertelnego pobicia na Białorusi 31-letniego Ramana Bandarenki. - Dotychczas ryzykowało się aresztem, a teraz ryzykuje się tym, że cię zabiją. Sytuacja jest naprawdę nie do pozazdroszczenia - mówiła dziennikarka.

31-letni Raman Bandarenka, który w środę został pobity w Mińsku przez niezidentyfikowanych mężczyzn w maskach, zmarł w czwartek w szpitalu. Do zdarzenia doszło w znanej z protestów przeciwko Alaksandrowi Łukaszence mikrodzielnicy miasta zwanej Placem Przemian.

W wielu różnych miejscach kraju, także przed ambasadą Białorusi w Warszawie, zaczęto składać kwiaty i zapalać znicze przy fotografii mężczyzny.

CZYTAJ WIĘCEJ: Szansa na przeżycie była "jedna na tysiąc". Bliscy wspominają Ramana Bandarenkę, Mińsk czci jego pamięć >>>

W TVN24 do śmiertelnego pobicia 31-latka odniosła się dyrektorka TV Biełsat Agnieszka-Romaszewska-Guzy. - To jest taki dobry przykład ślepego terroru. Widać, jak on wygląda w Mińsku - mówiła.

O okolicznościach całego zajścia powiedziała, że mężczyzna wyszedł z mieszkania i poszedł w miejsce, gdzie powstawał mural. - Tam były wieszane biało-czerwono-białe wstążki w kolorach Białorusi. Przyszli jacyś faceci w maskach i zaczęli zrywać te wstążki, wyglądało, że są to cywilni milicjanci - opisywała dziennikarka.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

- On postanowił zwrócić im uwagę. Wywiązała się szarpanina, jeszcze na miejscu było widać, jak go biją, potem taszczą go do milicyjnego busika. Zawieźli go do komisariatu - powiedziała. - A z komisariatu nieprzytomnego, z ciężkimi uszkodzeniami mózgu, ranami głowy przewieziono go już do szpitala, gdzie odbyła się operacja, ale człowieka nie udało się już uratować - dodała.

Agnieszka Romaszewska-Guzy o okolicznościach śmiertelnego pobicia Ramana Bandarenki w Mińsku
Agnieszka Romaszewska-Guzy o okolicznościach śmiertelnego pobicia Ramana Bandarenki w MińskuTVN24

"Odwagą wykazali się lekarze"

Dyrektorka TV Biełsat relacjonowała, że na Białorusi pierwsza informacja, jaka się pojawiła po tym zajściu, była "niesłychanie bezczelna". - Była taka, że mężczyzna był pijany - mówiła.

Jak powiedziała, "odwagą wykazali się lekarze, którzy umieścili od razu informację wraz ze zdjęciem jego papierów medycznych, że był całkowicie trzeźwy".

Raman Bandarenka dotkliwie pobity przez zamaskowanych sprawców
Raman Bandarenka dotkliwie pobity przez zamaskowanych sprawcówTUT.by

Romaszewska-Guzy: nie została wszczęta ani jedna sprawa przeciwko milicji w sprawie używanej przez nią przemocy

Jak mówiła Romaszewska-Guzy, "od początku tych wszystkich zajść w Mińsku i całej Białorusi od 9 sierpnia nie toczy się ani jedna sprawa przeciwko milicji w sprawie używanej przemocy, pobić, których było bardzo wiele". - Zgłoszeń było, jak słyszałam według ostatnich źródeł, cztery tysiące przypadków. Nie została wszczęta ani jedna sprawa - mówiła.

CZYTAJ TAKŻE: Znicze i kwiaty przed Ambasadą Białorusi. "Bardzo trudno czytać wiadomości z naszego kraju" >>>

Dziennikarka oceniła, że "jeżeli teraz ludziom zaproponuje się przyjście do komisariatu i złożenie zeznań w tej sprawie, oni się będą po prostu bali".

- Dotychczas ryzykowało się aresztem, a teraz ryzykuje się tym, że cię zabiją. Sytuacja jest naprawdę nie do pozazdroszczenia - mówiła Romaszewska-Guzy.

"To się do pewnego stopnia udaje, ale poziom niezgody i nienawiści rośnie"

Powiedziała także, że nie wie, czemu ten "ślepy terror ma służyć". - To służy ogólnemu zastraszeniu, ale też wzrostowi nienawiści. Jej poziom, jaki budzi teraz władza Łukaszenki u bardzo wielu obywateli, jest ogromny - opisywała dziennikarka.

Białorusini składają znicze po śmiertelnym pobiciu mężczyzny w Mińsku TUT.BY

- To jest też tak, że w trakcie demonstracji gdzieś w jej okolicach ludzi łapie się po prostu w kolejkach, sklepach, chwytani są Bogu ducha winni ludzie, którzy zeszli na dół po mleko i chleb - powiedziała Romaszewska-Guzy . - To naprawdę nierzadkie przypadki - dodała.

- To jest ślepa przemoc, której celem jest prawdopodobnie maksymalne zastraszenie obywateli. To się do pewnego stopnia udaje, ale poziom niezgody i nienawiści rośnie - podsumowała dyrektorka TV Biełsat.

Autorka/Autor:pp

Źródło: TVN24

Tagi:
Raporty: