Śmiertelnie pobity 31-latek, tłumy na ulicach Mińska

Źródło:
PAP
Tłumy w miejscu, gdzie został śmiertelnie pobity Raman Bandarenka
Tłumy w miejscu, gdzie został śmiertelnie pobity Raman Bandarenka TUT.BY
wideo 2/20
W Mińsku w dzielnicy śmiertelnie pobitego mężczyzny zebrały się tłumyTUT.BY

31-letni Białorusin, który w środę został pobity w Mińsku przez niezidentyfikowanych mężczyzn w maskach, zmarł w czwartek w szpitalu. Do zdarzenia doszło w znanej z protestów przeciw Alaksandrowi Łukaszence mikrodzielnicy miasta zwanej Placem Przemian. W czwartek wieczorem zebrały się tam tłumy ludzi, by oddać hołd zmarłemu.

Portal Tut.by zamieścił nagranie, na którym widać tłumy ludzi, oddających minutą ciszy hołd zmarłemu 31-letniemu Ramanowi Bandarence. Potem zebrani zaczęli skandować: "Odejdź!". Według relacji portalu, wielu z obecnych płakało.

W wielu różnych miejscach Mińska zaczęto składać kwiaty i zapalać znicze przy fotografii mężczyzny.

Białorusini składają znicze po śmiertelnym pobiciu mężczyzny w Mińsku TUT.BY

Pobity na mikrodzielnicy nazywanej Placem Przemian

Według mieszkańców mikrodzielnicy, nazywanej potocznie Placem Przemian, nieznajomi mężczyźni w maskach przyjechali w środę wieczorem i zaczęli zdejmować wywieszone tam biało-czerwono-białe flagi używane przez środowiska opozycyjne. Kiedy 31-letni Raman Bandarenka coś do nich powiedział, został mocno popchnięty przez jednego z nich, a następnie był bity. W końcu wsadzono go do mikrobusa i zawieziono na komisariat.

Półtorej godziny później karetka pogotowia zabrała go do szpitala z komisariatu, gdzie oznajmiono, że doznał "obrażeń podczas bójki". Gdy trafił na salę operacyjną, był już nieprzytomny. Mimo kilkugodzinnej operacji jego stan się nie poprawił i wieczorem w czwartek zmarł.

W czwartek wieczorem w mikrodzielnicy Mińska zwanej Placem Przemian zebrały się tłumy ludzi, by oddać hołd śmiertelnie pobitemu mężczyźnie
W czwartek wieczorem w mikrodzielnicy Mińska zwanej Placem Przemian zebrały się tłumy ludzi, by oddać hołd śmiertelnie pobitemu mężczyźnieTUT.BY

Zatrzymany lider ruchu anarchistycznego

W czwartek zatrzymany został jeden z liderów białoruskiego ruchu anarchistycznego Mikałaj Dziadok. Rzeczniczka MSW Wolha Czemadanawa powiedziała, że od kilku lat był on administratorem "radykalnego kanału Telegramu Mikola, gdzie publicznie wzywał do udziału w masowych zamieszkach".

Według resortu na kanale Mikola publikowano również dane osobowe funkcjonariuszy organów ochrony prawa, apele o "grożenie im, nękanie i przemoc wobec nich". W mieszkaniu, gdzie Dziadok się ukrywał, znaleziono zagraniczne karty bankowe i duże sumy pieniędzy w różnych walutach, służące - według Czemadanawej – finansowaniu uczestników protestów, a także koktajle Mołotowa.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Dziadok został uznany za podejrzanego we wszczętej wcześniej sprawie karnej dotyczącej "organizacji działań, poważnie naruszających porządek publiczny". Według MSW zatrzymany aktywnie współpracuje w organami śledczymi i składa zeznania, w których przyznaje się do winy. W internecie pojawiło się nagranie z przesłuchania, na którym widać pobitego Dziadoka, jak mówi, że jego celem było "obalenie państwa i walka z reżimem".

Rewizje u studenckich działaczy, była miss Białorusi skazana na areszt

Portal Nasza Niwa poinformował o rewizjach u studenckich działaczy Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego, które – według istniejących informacji – przeprowadza KGB. Portal powiadomił też, że służby bezpieczeństwa włamały się rano do mieszkania wykładowczyni Państwowego Uniwersytetu Informatyki i Radioelektroniki Wolhi Fiłatczankawej.

Na kolejne 15 dni aresztu skazano byłą Miss Białorusi z 2008 roku Wolhę Chiżynkową, która zaledwie dzień wcześniej otrzymała wyrok 12 dni. Kobietę zatrzymano 8 listopada podczas akcji protestacyjnej w Mińsku. W czwartek na 15 dni aresztu skazano też dziennikarza agencji BiełaPAN Jana Ausiejuszkina.

Wolha Chiżynkowa została w 2008 roku Miss BiałorusiInstagram/Ольга Хижинкова

Służby bezpieczeństwa uniemożliwiły przeprowadzenie w Mińsku protestu osób niepełnosprawnych, odbywającego się tradycyjnie w czwartki. Przed kościołem św. Szymona i Heleny zebrało się kilkadziesiąt osób, ale gdy ruszyli główną ulicą Mińska, prospektem Niepodległości, drogę przecięły im cztery mikrobusy, z których wyszli mężczyźni ubrani na czarno. Ostatecznie uczestnicy akcji udali się do kościoła.

CZYTAJ TAKŻE: Ławrow o protestach na Białorusi: ich intensywność maleje >>>

Na Białorusi od 9 sierpnia trwają akcje protestacyjne, których uczestnicy domagają się odejścia Łukaszenki i rozpisania nowych, uczciwych wyborów.

Autorka/Autor:pp/kg

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TUT.BY

Tagi:
Raporty: