Białoruski resort obrony powiadomił o rozpoczęciu kompleksowego "sprawdzianu sił zbrojnych" przez sekretariat państwowy Rady Bezpieczeństwa na polecenie Alaksandra Łukaszenki. O sytuacji Rosji i Białorusi mówił na antenie TVN24 generał Waldemar Skrzypczak, który zwracał uwagę, że Białoruś jest już uczestnikiem wojny i wspiera Rosję swoim zapleczem.
Data rozpoczęcia "sprawdzianu białoruskich sił zbrojnych", jak podają media niezależne, powołując się na ministerstwo obrony, to wtorek, 11 października. "Ma on charakter kompleksowy i obejmuje najważniejsze kwestie sprawdzenia gotowości do wypełnienia zadań zgodnie z przeznaczeniem" - powiadomiono.
Opisano dalej, że "w trakcie sprawdzianu jednostki i pododdziały będą realizować osiąganie stanów gotowości bojowej, przemieszczanie, rozwinięcie w nakazanych rejonach, wypełnianie zadań szkoleniowo-bojowych".
W poniedziałek Alaksandr Łukaszenka zapowiedział uruchomienie regionalnego zgrupowania wojsk Rosji i Białorusi na terenie tego drugiego kraju. Powiedział też, że polecił przyjęcie i rozlokowanie rosyjskich żołnierzy na terytorium Białorusi, zapowiadając, że "nie będzie to tysiąc ludzi".
"Armia białoruska nie weźmie udziału w wojnie"
O skalę udziału Białorusi w rosyjskiej inwazji pytany był na antenie TVN24 emerytowany generał broni Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
Ocenił, że Białoruś jest już uczestnikiem wojny i wspiera Rosję swoim zapleczem remontowym, terytorium oraz sprzętem. - Moim zdaniem armia białoruska nie weźmie udziału w ofensywie na Ukrainie, ponieważ nie ma takiej woli wśród Białorusinów, żeby napadać na Ukrainę. Moim zdaniem wszystko zmierza ku temu, że Łukaszenka wszystko co ma, odda armii rosyjskiej. Żołnierze białoruscy zostaną wypędzeni z koszar, w tych koszarach będą dyslokowani żołnierze rosyjscy - ocenił. Dodał także, że armia rosyjska cierpi na braki sprzętu, które uzupełnione mogą być właśnie przez Białoruś.
- To państwo się rozpada, jest tak skorodowane, że w zasadzie w tym państwie niewiele już funkcjonuje normalnie. Widać to po chaotycznej mobilizacji, gdzie administracja rosyjska nie podołała zadaniom mobilizacyjnym - ocenił stan rosyjskiego państwa ekspert. - Struktury państw walą się od dołu - zauważa Skrzypczak. Generał ocenił, że Kreml próbuje udowodnić Rosjanom, że ich państwo jeszcze cokolwiek może. Wskazał także, że nawet wielcy gracze jak Chiny czy Indie odsuwają się od Rosji.
- Wydaję się, że jesteśmy przed zmianami, które mogą wstrząsnąć Kremlem, ale przed porażką w wojnie one Rosji już nie uratują - zakończył.
Skrzypczak: to jest wpisane w strategię Moskwy
Skrzypczak w TVN24 pytany był także o powody nalotów na cele cywilne dokonywane przez wojsko rosyjskie. W wyniku poniedziałkowego rosyjskiego zmasowanego ataku rakietowego na ponad 20 miejscowości na Ukrainie zginęło co najmniej 19 osób, a 105 zostało rannych. W następstwie ataku doszło do poważnych zniszczeń ukraińskiej infrastruktury energetycznej i wiele regionów Ukrainy zostało pozbawionych elektryczności i wody.
Generał wskazał w pierwszej kolejności chęć odwetu za zniszczenie mostu Krymskiego. - To jest wpisane w strategię Moskwy, która chcę za wszelką cenę sparaliżować Ukrainę - dodał. Wskazał, że naloty koncentrują się na infrastrukturze krytycznej Ukrainy - elektrowniach, elektrociepłowniach, ujęciach wody i szlakach komunikacyjnych.
- Szczególnie teraz, kiedy nadchodzi zima, funkcjonowanie w takich warunkach będzie dla społeczeństwa ukraińskiego niezwykle uciążliwe - ocenił generał. - To jest wyzwanie dla Europy, dla nas też, żeby pomóc Ukrainie, szczególnie jeśli chodzi o zapewnienie energii elektrycznej, dostaw żywności, wody - dodał Skrzypczak.
Ekspert przewiduje, że rosyjskie uderzenia skupiać się będą także na tamach i zaporach wodnych. - Zniszczenie tych urządzeń hydrotechnicznych, zapór wodnych, jazów, spowoduję, że duże obszary Ukrainy, szczególnie w jej wschodniej części, będą zalane. One uniemożliwią zarówno manewr wojsk, jak i również sparaliżują funkcjonowanie miast i osiedli. Mogą wywołać panikę na tych terenach, które będzie zalewała wezbrana woda - opisał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24