Otrzymuję dziesiątki gróźb o tym, że odetną mi głowę, będę pochowany żywcem, że wysłano już za mną grupę kryminalistów - powiadomił Paweł Łatuszka. Białoruski opozycjonista i były ambasador Białorusi w Polsce, wraz z kierowanym przez niego Narodowym Zarządzie Antykryzysowym, przekazał Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu dowody udziału Alaksandra Łukaszenki i czterech innych osób w zbrodniach wojennych na ukraińskich dzieciach. - Chcą mnie zdemotywować, ale to się nie uda - zapewnił, mówiąc o reżimie białoruskim.
Paweł Łatuszka w rozmowie z Polską Agencją Prasową poinformował, że od 2020 roku otrzymuje wiadomości z groźbami dotyczącymi pozbawienia go życia. Zaznaczył, że wzmogły się one po tym, gdy zaczął on ujawniać fakty związane z uczestnictwem białoruskich władz w uprowadzaniu na Białoruś ukraińskich dzieci z terenów okupowanych przez Rosję.
- To są dziesiątki gróźb o tym, że odetną mi głowę, będę pochowany żywcem, że wysłano już za mną grupę kryminalistów, która tego dokona - powiedział. Zaznaczył, że "część z tych gróźb zostało zgłoszonych do prokuratury".
"Biorąc pod uwagę, że jesteś skorumpowanym (wulgaryzm), zacząłeś temat wokół dzieci z Donbasu, które naród białoruski leczy. A ty napisałeś takie bzdury, jak porwanie. A teraz Paszka pamiętaj, masz (wulgaryzm), takie szumowiny nie powinny żyć. Nasza grupa jest już w Warszawie. Oczekuj gości" - brzmiała przetłumaczona z języka rosyjskiego wiadomość e-mail.
Białoruski opozycjonista nadmienił, że niektóre mniej brutalne wiadomości, które otrzymuje za pośrednictwem poczty elektronicznej oraz komunikatorów internetowych mówią o pociągnięciu go do odpowiedzialności czy pozbawieniu obywatelstwa.
- 10 lipca tego roku weszła w życie ustawa, która daje możliwość (Aleksandrowi) Łukaszence pozbawić obywatelstwa z 55 powodów, nawet te osoby, które są urodzone na terenie Białorusi. Chcą mnie zdemotywować, ale to się nie uda - podkreślił.
Łatuszka o Łukaszence: chciał wejść do historii jako najlepszy przywódca, a będzie kończył karierę jako osoba podejrzana lub skazana
Łatuszka zaznaczył, że ujawnianie przez niego i Narodowy Zarząd Antykryzysowy (NZA) informacji wskazujących na udział Łukaszenki i czterech innych osób w zbrodniach wojennych na ukraińskich dzieciach obnaża słabe punkty reżimu. W jego ocenie jest to przełomowy moment dla władz Białorusi, gdyż nadchodzi moment "pociągnięcia go (Łukaszenki) do odpowiedzialności międzynarodowej".
- Dla niego (Łukaszenki) to jest sytuacja bardzo bolesna, bo chciał wejść do historii jako najlepszy przywódca, który stworzył niezależną Białoruś, a będzie kończył karierę jako osoba podejrzana lub skazana za zbrodnie wojenne. To jest sprzeczne z jego rozumieniem własnej osoby i bardzo go to boli - ocenił Łatuszka.
Według informacji NZA, Łukaszenka miał odbyć w tej sprawie kilka narad, w których uczestniczyli między innymi przedstawiciele służb specjalnych oraz ministerstwa spraw zagranicznych. Jak stwierdził, mieli oni otrzymać zadanie przeciwdziałania rozpowszechniania niewygodnych informacji oraz komunikowanie w kontaktach z organizacjami międzynarodowymi, że działania wobec dzieci mają wyłącznie charakter pomocy humanitarnej.
Pod koniec czerwca NZA przekazał Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu (MTK) dowody udziału Alaksandra Łukaszenki i czterech innych osób w zbrodniach wojennych na ukraińskich dzieciach. Według nich, ponad 2100 ukraińskich dzieci z co najmniej 15 miast okupowanych przez Rosję zostało przymusowo wywiezionych na Białoruś za zgodą Łukaszenki. Następnie dzieci te miały być transportowane do Rosji.
Paweł Łatuszka obecnie kieruje Narodowym Zarządem Antykryzysowym. W przeszłości był między innymi ambasadorem Białorusi w Polsce, ministrem kultury oraz dyrektorem Narodowego Teatru Akademickiego im. Janki Kupały w Mińsku.
W sierpniu 2020 został zwolniony ze stanowiska po tym, gdy publicznie poparł protesty powyborcze w swoim kraju. Następnie dołączył do opozycyjnej Rady Koordynacyjnej. W marcu 2023 roku został zaocznie skazany przez sąd w Mińsku na 18 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24