Maryja Kalesnikawa i Maksim Znak stanęli w środę przed mińskim sądem. Znani aktywiści pracowali w sztabach przeciwników Alaksandra Łukaszenki podczas ubiegłorocznych wyborów prezydenckich. Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Na rozprawę nie zostali dopuszczeni nawet ich krewni.
Maryja Kalesnikawa i Maksim Znak od września 2020 roku są przetrzymywani w areszcie. Byli pracownikami sztabu byłego bankiera Wiktara Babaryki, którego nie dopuszczono do startu w wyborach w sierpniu 2020 roku, a w tym roku skazano na 14 lat kolonii karnej za rzekome malwersacje finansowe.
Białoruska sekcja Radia Swoboda poinformowała, że proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami, a na rozprawę nie dopuszczono bliskich Kalesnikawej i Znaka. Na Twitterze Bababryki opublikowano wideo ojca Maryi, który przyszedł do gmachu sądu z kwiatami. Wręczył je obrońcom córki, której nie mógł osobiście zobaczyć i wspierać. Przed procesem adwokaci zapowiedzieli, że będą wnioskować o odtajnienie procesu.
W składzie Rady Koordynacyjnej
Oboje opozycjonistów dołączyło po aresztowaniu Babaryki (w czerwcu ubiegłego roku) do ekipy kandydatki na prezydenta Swiatłany Cichanouskiej, a po jej przymusowej emigracji za granicę weszli w skład prezydium opozycyjnej Rady Koordynacyjnej.
Kalesnikawa została zatrzymana 7 września ubiegłego roku i – jak twierdzą świadkowie – próbowano ją zmusić do wyjazdu na Ukrainę, co udaremniła, niszcząc swój paszport. Znak został zatrzymany 9 września. Oboje zostali oskarżeni o wezwania do działań na szkodę bezpieczeństwa narodowego, zmowę w celu przejęcia władzy w kraju, utworzenie organizacji ekstremistycznej. Grozi im kara pozbawienia wolności do 12 lat.
Kalesnikawa i Znak zostali uznani za więźniów politycznych. Ogółem na Białorusi jest obecnie 605 więźniów sumienia - informują obrońcy praw człowieka. Maryja Kalesnikawa została też laureatką Międzynarodowej Nagrody Jana Karskiego
Źródło: PAP, Radio Swoboda