Matka białoruskiego aktywisty, który uciekł do Polski, została aresztowana w swoim domu - przekazał w środę białoruski dziennikarz opozycyjny Tadeusz Giczan we wpisie na Twitterze. Jak dodał, służby reżimu Alaksandra Łukaszenki oświadczyły, że "rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci".
Tadeusz Giczan napisał, że służby, które nazwał "Stasi", stosują teraz nową taktykę i interesują się rodzinami opozycjonistów. Aresztowania dokonał prawdopodobnie Specjalny Oddział Szybkiego Reagowania podległy białoruskiemu MSW. Dziennikarz podał także, że matka aktywisty stała się 907. więźniem politycznym na Białorusi.
Na nagraniu, zamieszczonym pod wpisem na Twitterze, widać akcję służb, które wdarły się do mieszkania kobiety. Wyświetla się także napis głoszący, że "rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci". Jak podaje w środę białoruski niezależny portal Nasza Niwa, 26 listopada służby dokonały rewizji w mieszkaniu kobiety, a rodzina dowiedziała się o jej aresztowaniu 2 grudnia.
Matka aktywisty, który uciekł do Polski
Kobieta jest matką białoruskiego anarchisty Ramana Halilaua, który wyjechał z Białorusi w 2019 roku. Jak stwierdził w wywiadzie dla Naszej Niwy, obawiał się systemowego nękania i aresztowania. Najpierw udał się na Ukrainę, ale w 2020 roku został poinformowany przez tamtejsze władze o nakazie opuszczenia kraju, ponieważ został uznany za osobę "stanowiącą zagrożenie dla bezpieczeństwa". Z Ukrainy postanowił pojechać do Polski, gdzie pracuje jako inżynier.
Matka aktywisty została zatrzymana na 11 dni w 2020 roku w czasie prodemokratycznego wiecu w Mińsku. Potem władze się nią nie interesowały.
Źródło: PAP