Dziennikarki Biełsatu skazane na dwa lata kolonii karnej. "Katia i Dasza są wolne jak nikt inny na tej sali"

Aktualizacja:
Źródło:
Radio Swoboda, TUT.by, tvn24.pl

Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa, dziennikarka i operatorka kamery telewizji Biełsat, zostały skazane na dwa lata kolonii karnej. Kobiety relacjonowały rozbity przez milicję protest w Mińsku, w związku z czym zostały oskarżone o "kierowanie zamieszkami".

- To czarny dzień w historii naszej stacji - skomentowała wyrok mińskiego sądu Agnieszka Romaszewska-Guzy, szefowa Biełsatu. - To rzecz niesłychana. Dwie młode dziewczyny skazane na dwa lata kolonii karnej. Otrzymały maksymalny wymiar kary, jakiej żądał prokurator - dodała, wyrażając nadzieję, że "skazane nie odbędą jednak całej kary, a historia reżimu będzie krótsza".

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

"Reżim na Białorusi dopuścił się ewidentnego przestępstwa, skazując dziennikarki Biełsat TV, Kaciarynę Andrejewą i Darię Czulcową, na dwa lata pozbawienia wolności za to, że wykonywały zawodowe obowiązki. Jest to nie tylko naruszenie międzynarodowych standardów, lecz także białoruskiego prawa" - podał w oświadczeniu Biełsat. 

"Telewizja Biełsat stanowczo potępia tak haniebne działania władz Białorusi i domaga się natychmiastowego uwolnienia Kaciaryny Andrejewej i Darii Czulcowej. Zwracamy się do naszych kolegów, dziennikarzy z Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i całego demokratycznego świata z prośbą o solidarne wsparcie naszych dziennikarek i publikowanie informacji o ich uwięzieniu, aby w ten sposób wpłynąć na polityków z ich krajów i zachęcić do podjęcia działań na rzecz uwolnienia Kaciaryny i Darii" - głosi komunikat. 

Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa zostały skazane na dwa lata kolonii karnejBiełsat TV

Reakcja Cichanouskiej

"Opowiedzcie waszym przyjaciołom o tym, co się dzieje na Białorusi. Opowiedzcie swoim kolegom, opublikujcie w mediach społecznościowych. Świat musi zobaczyć bezprawie i terror Łukaszenki. Uwięzieni dziennikarze, politycy, aktywiści, studenci, lekarze, pokojowi protestujący, a nawet dzieci" - napisała na Twitterze opozycjonistka Swiatłana Cichanouska, była rywalka Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia zeszłego roku. Od tego czasu na Białorusi trwają protesty antyrządowe.

Cytowana przez białoruską sekcję Radia Swoboda Cichanouska zaproponowała, by obejrzeć nagranie z sądu i zwróciła uwagę na reakcję skazanych dziennikarek.

"Uśmiechają się i przytulają. I spójrzcie na reakcję sił bezpieczeństwa. Ukrywają twarze pod maskami i nerwowo namawiają wszystkich do opuszczenia sali. Więc kto z nich jest w klatce? Katia i Dasza są wolne jak nikt inny na tej sali. Nie można ich złamać ani zastraszyć" - podkreśliła Cichanouska.

"Czy zrozumiałyście werdykt?"

W środę prokuratur Alina Kasjanczyk zażądała dla Kaciaryny Andrejewej i Darii Czulcowej dwóch lat pozbawienia wolności. Wnioskowała również o konfiskatę sprzętu telewizyjnego. Na poczet kary sąd zaliczony pobyt w areszcie, dokąd dziennikarka i operatorka kamery Biełsatu trafiły 15 listopada zeszłego roku.

Andrejewa i Czulcowa skazane na dwa lata kolonii karnej. "To czarny dzień w historii naszej stacji" (komentarz z lutego 2021 roku)
"To czarny dzień w historii naszej stacji"TVN24

Sąd potrzebował zaledwie trzech dni na rozpatrzenie sprawy - napisał portal TUT.by. Czy zrozumiałyście werdykt? - zapytała skazanych sędzia. - Za co? - zapytały ją jednocześnie Kaciaryna i Daria, cytowane przez białoruską sekcję Radia Swoboda. Rozgłośnia relacjonowała, że przed gmachem sądu w Mińsku, gdzie zapadł wyrok, zebrało się kilkadziesiąt osób. Wśród nich dyplomaci z kilku ambasad.

Andrzej Poczobut: wyrok zbulwersował opinię publiczną
Andrzej Poczobut: wyrok zbulwersował opinię publiczną TVN24

Obrońcy dziennikarek uzasadniali, że strona oskarżająca nie przedstawiła żadnych dowodów ich winy. Twierdzili, że ​​wszelkie pozwy wniesione w związku z protestami są całkowicie nielegalne, ponieważ obywatele korzystają z prawa do pokojowego protestu, czego nie można uznać za popełnienie czynów "rażąco naruszających porządek publiczny".

Relacja z "placu Przemian"

15 listopada ubiegłego roku Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa prowadziły relację online z akcji protestacyjnej odbywającej na tak zwanym placu Przemian w Mińsku. To potoczna nazwa podwórka między blokami przy ulicy Czerwiakowa, których mieszkańcy aktywnie uczestniczyli w antyrządowych protestach.

15 listopada zebrała się tam spora grupa ludzi, którzy chcieli upamiętnić brutalnie pobitego w tym miejscu Ramana Bandarenkę. Został on pobity kilka dni wcześniej przez nieznanych zamaskowanych mężczyzn, którzy zrywali z ogrodzenia biało-czerwono-białe wstążki, będące symbolem oporu przeciw reżimowi prezydenta Alaksandra Łukaszenki. W efekcie pobicia Bandarenka zmarł.

Na "placu Przemian" powstało symboliczne miejsce jego pamięci, ludzie kładli tam kwiaty i zapalali znicze. Relacjonowany przez dziennikarkę i operatorkę kamery Biełsatu wiec został rozpędzony przez oddziały milicji OMON.

Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa początkowo zostały ukarane 7-dniowym aresztem za udział w nielegalnym proteście. Później wszczęto wobec nich postępowanie karne z artykułu o "organizacji działań grupowych poważnie naruszających porządek publiczny". Miały między innymi, za pośrednictwem relacji online, "kierować protestami" i spowodować blokady miejskiego transportu.

Andrejewa i Czulcowa zostały uznane przez obrońców praw człowieka za więźniów politycznych.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: Radio Swoboda, TUT.by, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Biełsat TV

Tagi:
Raporty: