Zwolennicy prezydenta Zimbabwe Roberta Mugabego, wbrew protestom wywodzącego się z opozycji premiera Morgana Tsvangiraia, wypędzili w ostatnich tygodniach właścicieli ponad 100 z 300 dużych gospodarstw należących do białych farmerów.
W ślad za nimi do opuszczenia gospodarstw zostało zmuszonych co najmniej 700 rodzin ich pracowników.
Przewodnicząca Senatu Zimbabwe Edna Madzongwe wjechała w środę pod ochroną czterech policjantów i w towarzystwie dwudziestu osób na teren farmy należącej do białego właściciela Petera Etheredge'a.Rzecznik pani senator nakazał właścicielowi "natychmiastowe zaprzestanie wszelkich czynności na plantacji".
Jak podało zrzeszenie farmerów "Sprawiedliwość dla Rolnictwa", farma produkowała dotąd rocznie 6.000 ton owoców cytrusowych i zatrudniała 150 pracowników.
Reforma rolna uderza w białych
Odkąd Mugabe przeprowadził w 2000 roku swą kontrowersyjną reformę rolną, ponad cztery tys. białych farmerów zostało zmuszonych do opuszczenia swych gospodarstw. Premier Tsvangirai w piątek w parlamencie po raz kolejny ostro skrytykował działania prezydenta. - Wszyscy biorący udział w tym nielegalnym procederze i rabowaniu zbiorów przyczyniają się do ich zniszczenia - powiedział.
Mugabe wypowiadając się przed tygodniem na wiecu, zorganizowanym z okazji swoich 85. urodzin w mieście Chinhoy oświadczył, że nie ma możliwości powstrzymania reformy rolnej i będzie ona kontynuowana.
Według lokalnej prasy opozycyjnej, Mugabe jest winien ciężkiej zapaści gospodarczej Zimbabwe, ponieważ farmy znalazły się w niedoświadczonych rękach i prawie nie otrzymują pomocy ze strony państwa.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24