- Chcę zmienić Cieśninę Tajwańską w bezzałogowe piekło - tak plany USA na wypadek inwazji zbrojnej Chin na Tajwan miał opisać głównodowodzący amerykańskich sił w regionie Indo-Pacyfiku. Admirał udzielił wywiadu dziennikarzowi "Washington Post" na marginesie niedawnego forum Shangri-La w Singapurze.
Stany Zjednoczone nigdy nie zadeklarowały jednoznacznie, czy stanęłyby zbrojnie w obronie Tajwanu w przypadku chińskiej inwazji na tę wyspę. W ostatnim czasie sugerował to prezydent Joe Biden, jednak - jak zaznaczał - decyzja o tym, czy i jak ewentualnie się angażować, zależałaby od okoliczności.
ZOBACZ TEŻ: Tajwan i Chiny - o co chodzi? Czy Tajwan to państwo i dlaczego jest taki ważny. Odpowiadamy
Powstrzymać inwazję Chin
Jednocześnie jednak w obliczu ogromnych chińskich zbrojeń i rosnącej, siłowej presji Pekinu na Tajwan amerykańska armia stara się być gotowa na każdą sytuację, jaka może nastąpić w Azji Wschodniej. Pytany był o to głównodowodzący amerykańskiego Dowództwa Indo-Pacyfiku adm. Samuel Paparo, który udzielił wywiadu dziennikarzowi "Washington Post" Joshowi Roginowi.
Jak podkreślił admirał, "planem A" sił amerykańskich jest odstraszenie Chin od możliwego przeprowadzenia inwazji na Tajwan. - Oni chcą sprawić światu krótką, intensywną wojnę, która się rozstrzygnie, nim świat będzie mógł wspólnie zadziałać - powiedział w rozmowie z dziennikarzem podczas zakończonej 2 czerwca konferencji bezpieczeństwa Shangri-La w Singapurze. - Moim zadaniem jest zapewnienie, by między dniem dzisiejszym a 2027 rokiem i dalej, siły USA i ich sojuszników były zdolne do przeciwstawienia się temu (ang. "capable of prevailing") - stwierdził.
"Bezzałogowe piekło" w cieśninie
Według adm. Paparo, prawdopodobną strategią Chin będzie zmiażdżenie Tajwanu potężnym atakiem wykonanym z minimalnym ostrzeżeniem, aby uniknąć ryzyka utknięcia w długotrwałym konflikcie. Amerykańską odpowiedzią na to miałaby być, według cytowanego admirała, strategia nazwana "piekłem".
Miałaby ona polegać na tym, że gdy tylko chińska flota inwazyjna zacznie płynąć przez Cieśninę Tajwańską w kierunku wyspy, armia USA rozmieści tysiące bezzałogowych jednostek podwodnych, nawodnych i statków latających, by "zalać" nimi okolicę oraz dać siłom tajwańskim, amerykańskim i sojuszniczym czas na przygotowanie pełnej odpowiedzi.
- Chcę zmienić Cieśninę Tajwańską w bezzałogowe piekło przy użyciu wielu (amerykańskich) niejawnych zdolności - cytuje admirała Josh Rogin. - W ten sposób mógłbym uczynić ich życie całkowicie nędznym przez miesiąc, co daje mi czas na całą resztę - miał dodać dowódca.
Program Replicator
Admirał podkreślił, że nie może przekazać żadnych dalszych szczegółów tego planu. Media przypominają jednak, że Departament Obrony USA zapowiedział m.in. program Replicator, wartą miliard dolarów inicjatywę produkcji tysięcy autonomicznych systemów, które miałyby dać USA przewagę nad Chinami.
Jak jesienią 2023 roku wyjaśniała wiceszefowa Pentagonu Kathleen Hicks, roje autonomicznych dronów - które mają być małe, tanie, inteligentne i w wielkiej liczbie - mogą ułatwić obrońcom "powstrzymanie większego agresora przed osiągnięciem jego celów i stawienie mniejszej liczby ludzi na linii ognia". Zasugerowała, że chodzi o samodzielnie funkcjonujące drony w kilku domenach - w kosmosie, w powietrzu i w wodzie - które mogłyby działać przez długi czas, czerpiąc energię słoneczną.
ZOBACZ TEŻ: Zegar tyka. Zostało jeszcze 27 lat
Źródło: Washington Post, Taipei Times, South China Morning Post, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: dvidshub - William Gaskill