Bez kierowcy i benzyny śladem Marco Polo

Aktualizacja:

Cztery samochody symbolicznie pokonały trasę, jaką z Europy do Chin dotarł Marco Polo. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że przez praktycznie całą drogę nie kierował nimi człowiek i ani razu nie zatrzymały się na stacji benzynowej. Wszystkim, czego samochody potrzebowały, by jechać, było słońce.

Każdy z pojazdów był wyposażony w cztery skanery laserowe, zasilane energią słoneczną i siedem kamer wideo. Dzięki tym urządzeniom, samochody mogły samodzielnie wykrywać przeszkody na drodze. Skomputeryzowany system GOLD (General Obstacle and Lane Detector) analizował informacje z czujników i automatycznie korygował prędkość i kierunek jazdy.

Długi eksperyment

Cztery samochody pokonały liczącą 13 tysięcy kilometrów trasę z Włoch do Chin z maksymalną prędkością 60 km/h. Po każdych dwóch-trzech godzinach jazdy potrzebna była ośmiogodzinna przerwa na ładowanie akumulatorów. Organizatorem tej niespiesznej podróży była Europejska Rada ds. Badań Naukowych (ERC). Podróż do Chin była częścią eksperymentu, mającego na celu poprawę bezpieczeństwa na drogach.

Samochody jechały wprawdzie bez kierowców, ale w każdym byli naukowcy, gotowi interweniować w razie zagrożenia. Kilkakrotnie było to potrzebne, np. w Moskwie, gdy eksperymentalne pojazdy utknęły w gigantycznym korku. Ludzie wkraczali też do akcji, kiedy trzeba było zapłacić za przejazd na którymś z odcinków trasy.

Szlak, jakim poruszały się pojazdy, nie pokrywał się dokładnie z trasą wyprawy Marco Polo, ale w zamierzeniu naukowców miał nawiązywać do osiągnięcia wielkiego Włocha.

Źródło: PAP, lex.pl