Belgijscy burmistrzowie wzywają do wprowadzenia zakazu sprzedaży fajerwerków w całej Unii Europejskiej. - Co roku widzimy, że są ofiary, że ludzie doznają obrażeń nóg czy rąk - zauważają. Ich zdaniem, taka decyzja doprowadziłaby do zmniejszenia liczby incydentów odnotowywanych w noc sylwestrową.
W Belgii w ostatnich dniach wybuchła dyskusja na temat wprowadzenia ogólnokrajowego zakazu sprzedaży fajerwerków, informuje Politico. To skutek wydarzeń z ostatniej nocy sylwestrowej. Tylko w Brukseli w Nowy Rok doszło do ponad 1,7 tys. incydentów, w tym m.in. podpaleń co najmniej 60 samochodów. W związku z tymi zdarzeniami 159 osób zostało zatrzymanych. Policja nie sprecyzowała, ile z tych incydentów miało związek z użyciem fajerwerków, wiadomo jednak, że te były odpalane w mieście mimo obowiązującego zakazu używania pirotechniki.
Zakaz fajerwerków
Według Politico w Belgii słychać coraz więcej głosów za wprowadzeniem całkowitego zakazu sprzedaży fajerwerków, a niektóre belgijskie gminy zrobiły to już na poziomie lokalnym. Apeluje o to m.in. Stowarzyszenie Miast i Gmin Flamandzkich (VVSG), według którego czterech na pięciu burmistrzów oczekuje wdrożenia takiej decyzji w skali całego kraju.
Jak podkreśla belgijska stacja VRT, wśród argumentów za taką decyzją wymienia się wywołane fajerwerkami cierpienie zwierząt, obrażenia u ludzi i stosowanie pirotechniki przeciwko służbom porządkowym i ratunkowym.
Jan Daelemans, burmistrz Hechtel-Eksel, zaznacza, że tylko w jego gminie w noc sylwestrową 17-letnia dziewczyna została ranna w oko, a trzy jelenie zginęły. W rozmowie z VRT podkreślił, że dostaje wiele wiadomości od zaniepokojonych mieszkańców. - Zastanawiają się, dlaczego zakaz stosowania fajerwerków nie może być lepiej egzekwowany. Ale to nie jest łatwe w 30-tysięcznej gminie, policja nie może być wszędzie, a ludzi trzeba złapać na gorącym uczynku, bo tylko wtedy można nałożyć grzywnę - powiedział. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłby więc zakaz sprzedaży fajerwerków w całym kraju.
Podobnie uważają przedstawiciele VVSG. - Kiedy policja przybywa na miejsce, często jest już za późno. Trudno jest dowiedzieć się, kto odpalał (fajerwerki). Byłoby znacznie lepiej, gdyby nie można było już kupować ani przewozić fajerwerków. Taki zakaz jest łatwiejszy do wyegzekwowania i może doprowadzić do mniejszej liczby incydentów - uważa rzeczniczka organizacji Nathalie Debast.
Fajerwerki zakazane w UE?
Co więcej, przedstawiciele VVSG domagają się, by taki zakaz został rozszerzony na całą Unię Europejską. Ich zdaniem, gdyby zakaz obowiązywał we wszystkich 27 państwach członkowskich, niemożliwe byłoby obejście zakazu w jednym kraju poprzez zwykłe przekroczenie granicy i zakupienie fajerwerków w innym państwie.
- Co roku widzimy, że są ofiary, że ludzie doznają obrażeń nóg czy rąk. Widzimy, że niektórzy używają fajerwerków do atakowania ratowników i funkcjonariuszy policji. Sytuacja znacznie eskalowała - tłumaczy Debast w rozmowie z Politico. Organizacja przekazała, że w tej sprawie nawiązała już kontakt z przedstawicielami belgijskiego rządu i zamierza skontaktować się także z unijnymi partnerami.
Pytana o komentarz organizacja GAIA zajmująca się prawami zwierząt, które to niejednokrotnie cierpią z powodu odpalanych fajerwerków, przyznaje, że jest za zakazem ich sprzedaży w Belgii, ale sceptycznie podchodzi do takich restrykcji na poziomie unijnym. - Mam nadzieję, że Belgia wreszcie zakaże fajerwerków, ponieważ w sylwestra znów mieliśmy ofiary wśród zwierząt (...). Tego już wystarczy - mówi dyrektorka GAIA Ann de Greef. Jak jednak dodaje, "gdy słyszymy, że Europa ma sobie z czymś poradzić, to jest to zazwyczaj wymówka dla polityków, by nie robić niczego w swoim własnym kraju".
Źródło: Politico, VRT
Źródło zdjęcia głównego: Alexandros Michailidis/Shutterstock