Dwudziestoośmiolatek z Algierii wygrał w belgijskiej loterii 250 tysięcy euro. Łut szczęścia okazał się jednak dla niego źródłem problemów, bo mężczyzna jest nielegalnym imigrantem. Nie jest w stanie potwierdzić swojej tożsamości, nie ma stałego miejsca zamieszkania, więc wygrany los trafił do aresztu, a sprawa - do sądu.
W porcie Zeebrugge w Belgii kilka tygodni temu 28-letni Algierczyk kupił za pięć euro zdrapkę Belgijskiej Narodowej Loterii. Okazało się, że był to los z ogromną wygraną: 250 tysięcy euro (ponad 1,1 miliona złotych).
Mężczyzna nie był w stanie uwierzyć w swoje szczęście. Poprosił nawet przyjaciela o potwierdzenie, czy wzrok go nie myli. Nie było wątpliwości, że wygrał ogromną sumę. Wtedy jednak zaczęły się jego problemy.
Przechytrzyć system
Dwudziestoośmiolatek trafił bowiem do Zeebrugge nielegalnie. Jak piszą belgijskie media, cztery miesiące temu przypłynął statkiem do wybrzeży Hiszpanii, a następnie udał się na północ z zamiarem dostania się do Wielkiej Brytanii. Utknął w portowym mieście, podobnie jak wielu innych imigrantów.
Według belgijskiego prawa zwycięzca dużej sumy w Narodowej Loterii musi odebrać wygraną osobiście w jej siedzibie i zweryfikować swoją tożsamość. Problem w tym, że 28-latek nie ma przy sobie żadnych dokumentów ani adresu zamieszkania czy konta bankowego.
CZYTAJ TAKŻE: Migranci zaszyli sobie usta podczas protestu głodowego
Wraz z przyjacielem, który z kolei jest w Belgii legalnie, Algierczyk wymyślił sposób, by pieniądze odebrać. Przekazał mu los, a ten poszedł po wygraną. Pracownicy loterii zauważyli jednak, że coś jest nie tak, i wezwali policję. Okazało się, że w sklepie jest kamera, która zarejestrowała zakup zwycięskiej zdrapki. Przyjaciel 28-latka został aresztowany pod zarzutem kradzieży.
Najpierw wygrana, potem deportacja
Sytuacja szybko została wyjaśniona, bo prawowity zwycięzca zgłosił się do służb i jego przyjaciela wypuszczono z aresztu, ale los pozostał w rękach prokuratorów w Bruggi. Teraz z pomocą prawników mężczyzna próbuje udowodnić swoją tożsamość. Skontaktował się ze swoją rodziną i ambasadą ojczyzny. Musi także założyć konto w jednym z belgijskich banków. Zwycięski los traci ważność po roku. Tyle czasu mężczyzna ma na udowodnienie swojej tożsamości.
Dwudziestośmiolatek powiedział belgijskim dziennikarzom, że po wygranej nie myśli już - jak wcześniej - o wyprowadzce do Wielkiej Brytanii. Chce kupić dom w Belgii i tu założyć rodzinę. Mężczyźnie grozi jednak deportacja. Jak przekazał mediom prawnik 28-latka Alexander Verstraete, oficjele obiecali nie przeprowadzać jej przed rozstrzygnięciem sprawy wygranej. Na dopełnienie formalności zostało 11 miesięcy.
Źródło: BBC, npr.org
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock