Brytyjczycy i Irlandczycy wstrzymują loty z Szarm el-Szejk, a Egipt się dziwi. Władze w Kairze twierdzą, że lotniska są bezpieczne, bo obowiązują na nich międzynarodowe procedury znane na całym świecie. Ci, którzy wrócili z Egiptu, mają jednak odmienne zdanie. Więcej w "Faktach z zagranicy" o godz. 20 w TVN24 Biznes i Świat.
Z turystami, którzy wypoczywali w Egipcie, rozmawiała brytyjska telewizja Sky News. Skarżą się oni na bardzo swobodne i niedbałe podejście do procedur bezpieczeństwa na lotnisku w Szarm el-Szejk. Wspominają widok porzuconych bagaży, którymi nikt się nie przejmował, znudzonych i niezainteresowanych pracą pracowników ochrony, czy pracowników terminali, którzy wchodzili na lotnisko bez kontroli bezpieczeństwa.
- Byłam zszokowana brakiem procedur bezpieczeństwa - powiedziała Verna McKeich. - Osoba obsługująca skaner bagażu grała w grę na telefonie - dodała.
Kobieta wspominała, że nikt nie zwrócił na nią uwagę, mimo że wyraźnie i głośno powiedziała do męża, że ma nadzieje, że nikt nie ma przy sobie bomby. Zdaniem kobiety, gdyby te słowa padły na europejskim lotnisku, nie byłoby przyjemnie.
"To była nasza ostatnia wizyta"
Swój pobyt w Egipcie wspominał także Jamie Mattison. - To była nasza ostatnia wizyta. Ochroniarz obsługujący skaner spał, zamiast obserwować torby przesuwające się na taśmie - powiedział. - Wówczas zdecydowaliśmy, że nigdy nie wrócimy. Nie ma szans, że na lotnisku Szarm el-Szejk obowiązują międzynarodowe standardy - dodał.
Z kolei Nadine Breuer była w Szarm el-Szejk wielokrotnie. W rozmowie ze Sky News powiedziała, że kiedyś zapomniała, by wyjąć z bagażu podręcznego dwulitrową butelkę wody. - Kontrola bezpieczeństwa nawet tego nie zauważyła - wyjaśniła. Dodała, że obsługa w ogóle nie reagowała na próby wniesienia na pokład płynów przez innych pasażerów.
Pozostawione bagaże
Glynis May zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. Przed opuszczeniem hotelu obsługa poleciła im wystawić bagaże przed pokoje. Walizki miały być zebrane na wózek i przewiezione do osobnego pokoju, gdzie miały czekać na turystów, a potem spakowane do autobusu.
- Wszystkie bagaże były więc spakowane i pozostawione na dłuższy czas bez właścicieli - wyjaśnił. - Wnioskuję, że takie postępowanie jest popularne w rozległych hotelach, gdzie pokój od recepcji dzieli dłuższy spacer lub kursują hotelowe busiki - dodał.
May zasugerował, że ładunek wybuchowy mógłby zostać podrzucony niczego niepodejrzewającemu zagranicznemu turyście.
Katastrofa na Synaju
Samolot pasażerski Airbus-321 linii Kogalymavia (Metrojet), lecący z egipskiego kurortu Szarm el-Szejk do Petersburga, 31 września rozbił się na Synaju. W katastrofie, określanej jako największa w historii radzieckiego i rosyjskiego lotnictwa, zginęły wszystkie 224 osoby na pokładzie.
Autor: pk\mtom / Źródło: Sky News