Australijki trafią na front

 
Będą walczyć ramię w ramię z mężczyznamiTVN24

Trudy pierwszej linii frontu, operacji specjalnych i codziennego życia na polu walki nie będą od tej pory obce australijskim żołnierkom. Rząd w Canberze zdecydował, że kobiety mogą służyć wszędzie tam, gdzie służą mężczyźni.

Chociaż decyzja o dopuszczeniu kobiet na pierwszą linię frontu - np. w Afganistanie, gdzie służy ponad 1,5 tys. Australijczyków - zapadła we wtorek, do czasu wprowadzenia nowych przepisów w życie może upłynąć nawet kilka lat. Jak tłumaczy minister obrony Stephen Smith, trochę czasu zajmie bowiem wyćwiczenie... wojskowych lekarzy. Do tej pory nie mieli oni bowiem do czynienia z kobietami rannymi na polu walki.

A ran może być sporo, skoro kobiety będą mogły walczyć nie tylko w zwykłej piechocie, ale i w elitarnych australijskich służbach specjalnych SASR. - Jeśli kobieta będzie w stanie przejść program szkoleniowy, znajdzie się w jednostce - przekonuje Smith.

Przejście szkolenia może się jednak okazać trudne: żeby zostać komandosem, trzeba przejść mordercze testy sprawnościowe, m.in. długie marsze z 80 kg plecakiem przez australijskie bezdroża. Trzeba też wykazać się odpornością psychiczną.

Kobiety w australijskim wojsku służą już od lat. Do tej pory jednak w blisko 60 tys. armii nie pełniły służby frontowej, chociaż znalazły się zarówno na pokładach okrętów podwodnych jak i myśliwców.

Nadają się?

Australijskie Stowarzyszenie Obrony (ADA) ostrzegło, że decyzja może wpłynąć na zwiększenie liczby ofiar wśród żołnierek. Szef ADA Neil James uważa, że biomechaniczne różnice między płciami, m.in. rozłożenie mięśni, środek ciężkości i czas potrzebny na rekonwalescencję po wysiłku, sprawiają, że nawet fizycznie wytrzymałe kobiety są bardziej podatne na obrażenia w walce.

Minister Smith zapewnił, że standardy nie zostaną obniżone i nie będzie też parytetów. Pierwsza rekrutacja ruszy w marcu przyszłego roku.

Źródło: reuters, pap

Źródło zdjęcia głównego: TVN24