Ośmioletnia Elizabeth Rose Struhs, która chorowała na cukrzycę typu 1, zmarła 7 stycznia w swym domu w Rangeville na południowych przedmieściach Toowoomba. Policja twierdzi, że jej rodzice, którzy już wcześniej usłyszeli zarzuty w tej sprawie, nie podawali jej insuliny przez sześć dni aż do momentu śmierci.
Według służb z australijskiego stanu Queensland ratownicy medyczni zostali wezwani dopiero o 17.30 następnego dnia. Jej rodzice, Kerrie Elizabeth Struhs oraz Jason Richard Struhs, oskarżeni są o popełnienie morderstwa, tortury oraz nieudzielenie niezbędnej pomocy medycznej dziecku. Obydwoje przebywają w areszcie.
Członkowie sekty zatrzymani
Według lokalnych mediów, cytowanych przez "Guardian", pozostali członkowie sekty mieli być obecni przy dziecku w momencie jej śmierci. Mieli śpiewać i modlić się o jej uzdrowienie - napisał brytyjski dziennik.
Detektyw Garry Watts z policji w Queensland przekazał, że dwanaścioro zatrzymanych osób było świadomych stanu zdrowia Elizabeth i przez sześć dni nie podejmowało żadnych działań, by zapewnić dziewczynce pomoc medyczną. Zatrzymani, siedem kobiet i pięciu mężczyzn w wieku od 19 do 65 lat, pochodziło z trzech rodzin zrzeszonych w sekcie - dodał. W momencie zatrzymania wszyscy znajdowali się w jednym domu.
- Przed 40 lat służby nigdy nie spotkałem się z podobną sprawą - przekazał funkcjonariusz.
Jayde Struhs, starsza siostra Elizabeth powiedziała australijskim mediom, że członkowie sekty nazywali się "świętymi" i odłączyli się od struktur kościelnych głównego nurtu, które uważali za skorumpowane. Nie obchodzili świąt, odrzucali medycynę i utrzymywali, że ich jednym celem jest służba Bogu.
Autorka/Autor: ft/kg
Źródło: Guardian, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Queensland Police