W amerykańskich nalotach na pozycje Państwa Islamskiego zginęło trzech liderów tego dżihadystycznego ugrupowania - oświadczyli w czwartek Amerykanie. Wśród zabitych nie ma samozwańczego kalifa IS Abu Bakra al-Bagdadiego.
Generał James Terry z dowództwa sił USA zwalczających to dżihadystyczne ugrupowanie działające w Iraku i Syrii podsumował w czwartek trwające od czterech miesięcy amerykańskie naloty w Iraku.
Wicekalif, emir ds. wojska
Jak powiedział Terry, wśród zabitych jest m.in. Abd al Basit, którego określa się mianem emira ds. wojskowych i Hadżi Mutazz, zastępca Bagdadiego. Amerykanie poinformowali, że ataki przeprowadzono między 2 a 9 grudnia.
Trzecim wysokim bojownikiem Państwa Islamskiego, który zginął w nalotach, ma być Taleb al-Hamdouni. O jego śmierci media donosiły już wcześniej. Reuters pisze, że to przywódca radykalnych bojowników w Mosulu (Irak).
"Znaczące postępy"
- Poczyniliśmy znaczące postępy w powstrzymaniu islamistycznej ofensywy - oświadczył Terry podczas briefingu w Pentagonie. Oświadczył też, że dzięki wsparciu dowodzonej przez USA międzynarodowej koalicji bojownicy kurdyjscy odzyskali kontrolę nad znacznym obszarem w północno-zachodniej części Iraku.
Ponad 50 nalotów przeprowadzonych w ostatnich dniach "pozwoliło żołnierzom kurdyjskim (...) odzyskać ok. 100 km kwadratowych" w pobliżu miasta Sindżar, przy granicy z Syrią - powiedział Terry. Wcześniej w czwartek kurdyjscy bojownicy (peszmergowie) poinformowali o odbiciu wielu wiosek kontrolowanych dotąd przez IS.
Generał Terry podał, że od rozpoczętej 8 sierpnia ofensywy przeciwko IS siły międzynarodowej koalicji przeprowadziły co najmniej 1361 nalotów na pozycje dżihadystów. Od poniedziałku lotnictwo amerykańskie dokonało ponad 60 ataków z powietrza, w tym 45 w celu wsparcia sił kurdyjskich - dodał Terry, nie precyzując miejsc przeprowadzenia nalotów.
Autor: pk/tr / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: IS