Czwartkowe wydania brytyjskich dzienników podkreślają dramatyczny przebieg środowego zamachu terrorystycznego w pobliżu siedziby parlamentu w centrum Londynu. Jednocześnie zadają pytania o to, czy poziom zabezpieczeń wokół budynku jest wystarczający.
Konserwatywny dziennik "The Telegraph" zacytował na okładce słowa premier Theresy May z wieczornego wystąpienia na Downing Street: "nigdy nie pozwolimy złu nas podzielić". Gazeta opisała przebieg wydarzeń i podkreśliła, że wielu posłów zamierza domagać się "całkowitej reformy" systemów bezpieczeństwa ze względu na fakt, że napastnik był w stanie wedrzeć się za płot parlamentu. Jak podkreślono, sprawca zbliżył się na "mniej niż 100 metrów od zaparkowanego samochodu pani premier".
W komentarzu redakcyjnym dziennikarze "Telegrapha" zwrócili uwagę, że należy reagować ze spokojem na środowe wydarzenia. "Tak zwane Państwo Islamskie jest głównym ideologicznym czynnikiem motywującym ataki dżihadystów na Zachodzie. O ile stanowią oni realne i obecne zagrożenie, chcą nas zmusić do nadmiernej reakcji i zawieszenia normalnego życia. Nawet wtedy, kiedy opłakujemy zmarłych, a rannym życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, musimy pozbawić sprawców tej nieproporcjonalnej reakcji, na którą liczą" - napisano. Z kolei "The Times" ocenił, że "Wielka Brytania musi odbić się od tego ataku na jej otwartość, ale musi być bardziej zdeterminowana niż kiedykolwiek wcześniej, żeby to szaleństwo pokonać". "W otwartym społeczeństwie nie istnieje coś takiego jak absolutne bezpieczeństwo i nie ma łatwego rozwiązania po żadnej stronie tej asymetrycznej wojny. Jedynym rozwiązaniem jest ciągła, wspierana przez rząd praca policji i służb bezpieczeństwa, aby lepiej przewidywać - lub zwalczać - próby ataków, a także stoicyzm obywateli, którzy nigdy nie pozwolą nienawiści zwyciężyć".
Bohaterski minister
Tabloid "The Sun" opublikował na okładce zdjęcie rannego zamachowca, nazywając go "maniakiem, który dźgnął Wielką Brytanię w samo serce". Z kolei na ostatniej stronie gazeta opublikowała fotografię zaatakowanego nożem policjanta, Keitha Palmera, poddawanego akcji reanimacyjnej, z podpisem "...i bohater, który zmarł, zatrzymując go".
Dziennik - podobnie jak pozostałe gazety - zwrócił także uwagę na bohaterską postawę wiceministra spraw zagranicznych Tobiasa Ellwooda, który był na miejscu zdarzenia i przed przybyciem służb ratunkowych prowadził akcję ratunkową ranionego nożem policjanta. 48-letni Palmer zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. "Umazany krwią minister walczył o przeżycie umierającego policjanta" - napisał "Sun", przypominając, że brat Ellwooda zginął w 2002 roku w ataku terrorystycznym na Bali.
"Nie boimy się"
Określając scenę zdarzenia "mostem śmierci", "Sun" zebrał zeznania świadków, którzy nazwali miejsce zamachu "sceną absolutnego horroru". Według informacji gazety wśród rannych są m.in. obywatele Francji i Rumunii. Gazeta opublikowała także charakterystyczny czerwono-niebieski znak londyńskiego metra z podpisem "Nie boimy się". "Logo metra jest symbolem prawdziwej brytyjskiej odporności" - podkreślono. "W ich małych mózgach wyznawcy Państwa Islamskiego i Al-Kaidy myślą, że damy się zastraszyć przez ich barbarzyńskie ataki, ale nie mogą się bardziej mylić. (...) Jesteśmy pełni dumy i uznania wobec heroizmu i poświęcenia tak wielu osób w obliczu tego dramatu" - podkreślili dziennikarze "Sun" w komentarzu redakcyjnym, apelując o wzmocnienie obecności uzbrojonych policjantów na ulicach największych miast.
Bezpieczeństwo Westminsteru
W otwartym społeczeństwie nie istnieje coś takiego jak absolutne bezpieczeństwo i nie ma łatwego rozwiązania po żadnej stronie tej asymetrycznej wojny. Jedynym rozwiązaniem jest ciągła, wspierana przez rząd praca policji i służb bezpieczeństwa, aby lepiej przewidywać - lub zwalczać - próby ataków, a także stoicyzm obywateli, którzy nigdy nie pozwolą nienawiści zwyciężyć "The Times"
"Daily Mail" opatrzył zdjęcie rannego zamachowca podpisem "Dzień, w którym terror dotarł do Westminsteru", czyli londyńskiej dzielnicy rządowej. Gazeta opisała chronologicznie środowy atak, zwracając szczególną uwagę, że terrorysta zdołał się przedrzeć na wewnętrzny dziedziniec, gdzie został zastrzelony przez interweniujące służby bezpieczeństwa. "Policja musi zmierzyć się z poważnymi pytaniami na temat tego, w jaki sposób uzbrojony w nóż terrorysta był w stanie wejść na teren parlamentu" - napisał "Daily Mail". Dziennik zaznaczył też, że pełniący obowiązki szefa londyńskiej policji Craig Mackey był jednym ze świadków dramatu. Tabloid zaznaczył także w komentarzu redakcyjnym, że środowy zamach podkreśla znaczenie prewencyjnej inwigilacji. "Przez wiele lat ta gazeta opowiadała się za prawem do prywatności wobec inwigilacji ze strony państwa, (...) ale prawda jest taka, że w tym szybko zmieniającym się świecie odmawianie władzom prawa do śledzenia naszej aktywności w celu ochrony bezpieczeństwa publicznego jest coraz bardziej perwersyjne" - napisali dziennikarze gazety. W środowym zamachu terrorystycznym w pobliżu siedziby brytyjskiego parlamentu w Londynie zginęły co najmniej cztery osoby, w tym zamachowiec, a 29 pozostaje w szpitalu, z czego siedem jest w stanie krytycznym.
Autor: mtom / Źródło: PAP