Rosyjskie wojska kontynuują ofensywę na Mariupol. Ukraińcy nie mogą znaleźć swoich bliskich

Źródło:
TVN24

W związku rosyjskimi atakami w Mariupolu nie ma wody, gazu ani prądu. Władze miasta błagają o utworzenie korytarzy humanitarnych. Według danych NATO, o żadnej deeskalacji nie ma mowy - rosyjskie wojska się przegrupowują, a nie wycofują. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Rusłan Benjaminow od 28 dni nie ma sygnału od żony i syna. Kiedy wojna się zaczęła, byli w Mariupolu. Miasto, które chociaż niemal całkowicie zostało zniszczone przez Rosjan, ciągle jest bombardowane. Rusłan jest w innej części Ukrainy. Żona pojechała z synem do Mariupola tuż przed wojną pożegnać umierającego ojca. - Kiedy zaczął się atak, byli w restauracji i już stamtąd nie wyszli. Przez dwa dni byli bez wody, jedzenia i ogrzewania, a potem już kontakt nam się urwał – mówi Rusłan.

Takich ogłoszeń jest cała masa - ludzie szukają rodziny i przyjaciół, a inni publikują w mediach społecznościowych listy osób ukrywających się w schronach i tych, którzy zmarli.

- Oblężony Mariupol jest dziś najstraszniejszym miejscem w Europie. Tam jest piekło. Tam jest katastrofa – mówi prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Mer Mariupola Wadym Bojczenko na sesji rady miasta Gdańska przypomniał zbombardowaną szkołę, szpital dziecięcy z oddziałem położniczym i teatr, w którym schroniły się dzieci. - Mariupol wygląda jak Gdańsk w 1945 roku. Tylko, że teraz mamy XXI wiek. Błagamy cały świat o pomoc w utworzeniu korytarzy humanitarnych, żeby ludzie mogli się stamtąd wydostać – apelował.

Rosja kontynuuje ataki na Mariupol

Władze Ukrainy informują, że Rosjanie ostrzeliwują korytarze humanitarne nie tylko w Mariupolu - także na północy Kijowa, skąd rosyjskie wojska miały się wycofać. Ale zapewnienia Kremla kolejny raz okazały się kłamstwem.

- Rosjanie nie wycofują się, tylko przegrupowują. Próbują uzupełnić zaopatrzenie i wzmocnić ofensywę w regionie Donbasu, utrzymując jednocześnie presję na Kijów i inne miasta – informuje Jens Stoltenberg. Szef NATO zapewnił Ukrainę o dalszej dostawie broni, bo w Sojuszu w dobre intencje Rosji w ramach rozmów pokojowych nikt nie wierzy.

- Rosja nie chce rozmów pokojowych, bo warunek wycofania się z Ukrainy w ich przypadku kompletnie nie wchodzi w grę – ocenia kierownik Katedry Bezpieczeństwa Międzynarodowego Uniwersytetu w Białymstoku prof. Daniel Boćkowski.

Ukraińcy zaciekle się bronią, wyzwalając pojedyncze miasta na północy Kijowa i północnym wschodzie kraju.

Prezydent Ukrainy apelował w czwartek w Hadze o pociągnięcie do odpowiedzialności winnych za zbrodnie. – Były przypadki gwałtów. Kilku żołnierzy gwałciło kobietę na oczach jej 6-letniego syna – mówi prezes Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia w Mariupolu Andrzej Iwaszko.

Tragiczna sytuacja humanitarna w Mariupolu

Rusłan Benjaminow bardzo się o nich martwi. Mówi, że centrum miasta jest pełne ciał. - Miasto jest pełne trupów albo porozrywanych części ciał. Tam jest piekło. Ludzie zastanawiają się czy umrą w ataku, z głodu czy odwodnienia. Oprowadzają wodę z grzejników, żeby mieć co pić – stwierdza mężczyzna.

- Ludzie boją się wychodzić ze schronów i wyjeżdżać z Mariupola - mówi Tania, która szuka siostry i jej syna. Zapytana, dlaczego nie uciekli z miasta, odpowiada, że "Rosjanie strzelali uciekających ludzi". - Jej koleżanka razem z córką próbowała wyjechać, ale jej samochód został ostrzelany. Córka została ranna w twarz - mówi.

Nie wiadomo też, co stało się z Igorem Czystiakowem - mężczyzna zaginął w momencie ataku na teatr w Mariupolu, w którym ukrywał się z rodziną. - W momencie ataku na teatr on był na zewnątrz i przygotowywał jedzenie dla ludzi w schronie. Żonę i dzieci wyciągnęli wolontariusze. Jego nie znaleźli – informuje Elena Bartosz, która szuka rodziny przyjaciółki.

W Mariupolu może przebywać około 160 tysięcy ludzi. Przed wojną w mieście żyło prawie pół miliona osób.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO:

Sylwia Piestrzyńska

Źródło: TVN24

Tagi:
Raporty: