Rosyjski atak na Ukrainę trwa już ósmą dobę. Brytyjski dziennik "Daily Telegraph" opisał przechwycone nagrania, które mają pokazywać sytuację w atakującej armii. Wynika z nich, że rosyjskie wojska działają w kompletnym chaosie, ich morale jest osłabione i odmawiają wykonywania rozkazów centralnego dowództwa, w tym ostrzeliwania ukraińskich miast. Żołnierze narzekają też na brak zapasów żywności i paliwa.
Według brytyjskiej prasy nagrania przechwyciła prywatna firma wywiadowcza ShadowBreak Intl. z Wielkiej Brytanii. Wybrane materiały miały zostać do niej przesłane. Jak wyjaśnił jej założyciel Samuel Cardillo, część rosyjskich oddziałów na Ukrainie komunikuje się przy pomocy telefonów komórkowych i analogowych krótkofalówek, co sprawia, że komunikacja jest podatna na przechwycenie nawet przez amatorów.
Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę
"Daily Telegraph": rosyjscy żołnierze nie mają pojęcia, dokąd zmierzają
"Stwierdziliśmy, że rosyjscy żołnierze działają w kompletnym chaosie. Nie mają pojęcia, dokąd zmierzają i jak właściwie mają komunikować się między sobą" - mówił Cardillo, cytowany przez "Daily Telegraph". Dodał, że żołnierze mają trudności z utrzymaniem łączności i często spędzają 20 minut na "sprawdzaniu dźwięku", aby upewnić się, że są słyszalni, co daje możliwość podsłuchiwania przez krótkofalowców.
"Były okresy, w których słyszeliśmy, jak płaczą w czasie walki, okres, w którym obrażali się nawzajem" - oczywiście nie jest to oznaka wysokiego morale. Zdarzyło się, że strzelali do siebie nawzajem, zdarzało się, że musieli transportować martwe ciała z powrotem do swoich baz operacyjnych - relacjonował Cardillo.
Brytyjska firma wywiadowcza dotarła do rosyjskich nagrań
Jak mówił Cardillo w rozmowie z "Daily Telegraph", na jednym z nagrań żołnierz, najwyraźniej z centrum dowodzenia, mówi: "Obejmiemy miasto... ogniem artyleryjskim". Następnie jest pełna napięcia wymiana zdań, w której jego rozmówca na miejscu w odpowiedzi na rozkaz przypomina starszemu oficerowi, że cywile - lub "towar" - muszą zostać usunięci z miasta, zanim wojsko otworzy ogień. Dowódca brzmi na zirytowanego, ale zgadza się, że cywile muszą wcześniej opuścić miasto.
W innym nagraniu ten sam człowiek, który zasugerował ostrzał miasta, traci panowanie nad sobą, prosząc najprawdopodobniej o zapasy lub paliwo. "Jesteśmy tu od trzech dni! Kiedy, do cholery, będzie gotowe?" - wykrzykuje, a w eterze słychać rosyjskie przekleństwa.
Rosyjska inwazja na Ukrainę
Tydzień temu w czwartek nad ranem, na rozkaz Władimira Putina, Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Agresorzy bombardują nie tylko strategiczną infrastrukturę wojskową, ostrzeliwana jest także infrastruktura cywilna, w tym budynki mieszkalne. Jak podaje strona ukraińska, wśród ofiar są setki cywilów, w tym dzieci. Rosjanie weszli na Ukrainę zarówno od północy - także z terytorium Białorusi - jak i z południa, z Krymu. Najcięższe starcia toczą się o Charków oraz o stolicę - Kijów. Ukraińcy stawiają twardy opór.
W centrum Kijowa w nocy ze środy na czwartek miały miejsce cztery potężne eksplozje. Podczas ostrzału artyleryjskiego w Iziumie, w obwodzie charkowskim na wschodzie Ukrainy, zginęło co najmniej trzech cywilów. Straty w ludziach są również po stronie rosyjskiej - prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że Rosja od początku inwazji straciła 9 tysięcy żołnierzy.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24:
Źródło: PAP