W polskiej historii słowo "legiony" kojarzy się jednoznacznie z bohaterstwem, z heroizmem, z walką daleko od ojczyzny, ale w jej sprawie. Trwająca wojna na Ukrainie to wojna z Putinem, dlatego przyciąga żołnierzy, którzy stawali już przeciw rosyjskim czołgom, broniąc swojej ziemi - w Czeczenii, Iraku czy w Gruzji. Z dowódcą Legionu Gruzińskiego walczącego pod Kijowem rozmawiał Hubert Kijek z TVN24 BIS.
- Moim zdaniem Rosja już przegrała wojnę - mówi Mamuka Mamulaszwili, dowódca Legionu Gruzińskiego, który widział już niejeden konflikt. Ten gruziński żołnierz wkroczył na wojenną ścieżkę w wieku 14 lat. Bronił wtedy swojej ojczyzny przed rosyjskim najeźdźcą. - Mój ojciec był generałem w Gruzji. To on zabrał mnie na wojnę, gdy Rosja nas najechała i okupowała w 1992 roku. Po roku walk trafiliśmy do niewoli. Ja spędziłem w celi trzy miesiące, mój ojciec dwa lata - wspomina.
Po opuszczeniu więzienia 14-letni Mamuka obiecał sobie jedną rzecz - walkę z rosyjskim imperializmem.
Relacja na żywo: Atak Rosji na Ukrainę. 36. doba inwazji
Mamulaszwili: od ośmiu lat wykonujemy na froncie specjalne operacje
Gruzin walczył w Czeczenii, w 2008 roku bronił Tbilisi, a od 8 lat ściera się z Rosjanami w Ukrainie. Tam też w 2014 roku założył swój batalion - Legion Gruziński, który stał się częścią 25. batalionu piechoty zmechanizowanej.
- Od ośmiu lat wykonujemy na froncie specjalne operacje, a także szkolimy ukraińskich żołnierzy i cywilów - opowiada Mamulaszwili w rozmowie z TVN24 BIS.
Przed 24 lutego, czyli rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Legion Gruziński liczył około 250 osób. Teraz jednostka ma w swoich szeregach kilka tysięcy żołnierzy z całego świata. To głównie weterani wojenni z Iraku, Afganistanu czy innych konfliktów. Członkowie tej elitarnej jednostki biorą udział w kluczowych walkach w Ukrainie.
Rzeczniczka Legionu Gruzińskiego: ludzie tu przejeżdżają, bo chcą walczyć ze złem
- Do naszego batalionu codziennie zgłasza się wielu ochotników. Stworzyłam coś na wzór call center, gdzie rekrutuję tych bojowników. Ludzie tu przyjeżdżają, bo chcą walczyć ze złem. Gruzini wyrównują rachunki z Rosjanami, a na przykład amerykańscy weterani tu przybywają, bo wiedzą, jak się walczy i chcą nam pomóc - mówi Irina Sampan, rzeczniczka Legionu Gruzińskiego.
Jednym z takich amerykańskich instruktorów jest Paul Grey - weteran wojny w Iraku, który zamieszkał w Kijowie nieco ponad rok temu. Kilka miesięcy przed wojną wstąpił do Legionu Gruzińskiego, gdzie zaczął szkolić cywilów.
- Pamiętam chłopca o imieniu Ołeh. Szkoliłem go miesiąc temu, jak się bronić. Ten chłopiec pierwszy raz strzelał z broni. Ołeh ma 13 lat i przyszedł razem z ojcem, który uważa, że jego syn będzie musiał bronić rodziny. Patrzenie na 13-letniego chłopca, który musiał nauczyć się, jak zostać żołnierzem, ponieważ do jego kraju zbliża się wojna, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. To naprawdę mnie zszokowało - opowiada w rozmowie z TVN24 BIS Grey.
"Nie tolerujemy żadnych ekstremistów, skrajnej prawicy, nazistów czy rasistów"
Wszyscy chętni, którzy chcą dołączyć do Legionu Gruzińskiego, są poddawani szczegółowej weryfikacji. Dowódca gruzińskiego batalionu zapewnia, że rosyjscy dywersanci nie są w stanie przeniknąć do jego oddziału. Każdy ochotnik jest prześwietlany przez ukraiński wywiad i oceniany przez Mamukę Mamulaszwili’ego, który zamyka drzwi przed jakimikolwiek radykałami.
- Nie tolerujemy żadnych ekstremistów, skrajnej prawicy, nazistów czy rasistów. Nie tolerujemy żadnej z tych ideologii. Jeśli ktoś z ochotników ma jakiś skrajnie prawicowy tatuaż albo należy do takiej organizacji, to jest przekreślany na samym początku - wyjaśnia dowódca Legionu.
Legion Gruziński to jeden z wielu zagranicznych batalionów walczących z Rosją. Od początku wojny w Ukrainie powstały jeszcze międzynarodowy legion obrony terytorialnej, batalion białoruski i jednostka o nazwie "Wolna Rosja". Ten ostatni ma składać się z byłych rosyjskich żołnierzy, którzy trafili do niewoli i zdecydowali się przejść na stronę Ukraińców.
Źródło: TVN24 BIS
Źródło zdjęcia głównego: Mamuka Mamulashvili